piątek, 19 lipca 2013

Śląsk-Rudar cz.2

Marco Paixao - bohater meczu
Śląsk-Rudar 4:0

Znakomita gra Śląska, doskonałe debiuty, cztery bramki - czego chcieć więcej po inauguracji sezonu na wrocławskim stadionie. Wszyscy wrocławscy kibice muszą być w pełni usatysfakcjonowani postawą piłkarzy, nowymi nabytkami Śląska, a także autorską organizacją gry wprowadzaną już od dłuższego czasu przez trenera Levego, która w tym momencie przynosi oczekiwane rezultaty. Oczywiście trzeba mieć na uwadze poziom przeciwnika, nie mniej jednak, już na pierwszy rzut oka widać, że Śląsk Wrocław tym razem do sezonu został przygotowany bardzo dobrze, zawodnicy wiedzą co grać i to grają. Dodatkowo na boisku pojawili się nowi piłkarze, dopiero co pozyskani przez wrocławską drużynę, którzy wnieśli na boisko nową jakość i już na samym wstępie rozgrywek pokazali niezłe zgranie z całym zespołem. Teraz pozostało jedynie dopełnieni formalności i potwierdzenie dobrej dyspozycji w rewanżu, który już za tydzień w stolicy Czarnogóry (gramy w Podgoricy - stadion w Plevlji nie spełnia wymogów UEFA). Tymczasem już dziś w losowaniu UEFA poznamy naszego potencjalnego rywala w kolejnej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Trzymajmy kciuki za szczęśliwy los!

Kilka słów o debiutach
Trener Levy od początku meczu zdecydował się wystawić dwóch nowych zawodników. Na lewej stronie obrony wystawił Dudu, w ataku postawił na Marco Paixao. Taki wybór okazał się więcej niż trafiony. Już w 5 minucie meczu po dośrodkowaniu Dudu, piłkę z najbliższej odległości do bramki wpakował wspomniany Paixao. Po kolejnych 5 minutach ten sam zawodnik powtórzył swój wyczyn wykańczając podanie od Waldka Soboty i podwyższając wynik na 2:0. Lepszego debiutu ciężko sobie wyobrazić. Tymczasem Portugalczyk nie osiadł na laurach tylko cały czas aktywnie walczył na boisku starając się o podwyższenie wyniku i zdobycie kolejnej bramki. Tej co prawda już nie zdobył (m.in. przez odgwizdane spalone, których czasami zwyczajnie nie było), ale po jego znakomitym podaniu w 56 minucie do piłki doszedł Waldek Sobota, który technicznym strzałem podwyższył wynik na 3:0. Paixao zszedł z boiska w 80 minucie przy aplauzie publiczności. Pokazał się z naprawdę znakomitej strony. Jest niezwykle szybki, potrafi doskonale przyjąć piłkę, zasłonić się i podać. Do tego strzela bramki i przez cały mecz walczy, pomagając drużynie w odniesieniu sukcesu - takie gracza potrzebował Śląsk w ataku i miejmy nadzieje właśnie go znalazł. 
Z dobrej strony, zwłaszcza w grze ofensywnej pokazał się również wspomniany Dudu Paraiba. Brazylijczyk doskonale dośrodkowywał, w końcu to z jego podania padła pierwsza bramka, walnie przyczynił się również do zdobycia czwartego gola (po jego dośrodkowaniu bramkarz Rudaru musiał wybijać piłkę, która trafiła wprost pod nogi Plaku, ten okazję wykorzystał i wpakował bramkę). Trzeba jednak pamiętać, że to przede wszystkim obrońca, tutaj na razie dostrzegam pewne braki. Dobrze, że  wyjścia Dudu były asekurowane m.in. przez Patejuka, co ustrzegło nas przed groźnymi kontrami. 
Po przerwie na boisku pojawiło się dwóch kolejnych nowych zawodników Śląska - Sebino Plaku, który niespełna dwie minuty po wejściu na boisko wpisał się na listę strzelców, ustalając wynik spotkania na 4:0 oraz Tomasz Hołota, który zastąpił dobrze spisującego się na boisku Dalibora Stevanovica. Plaku w końcówce meczu miał jeszcze okazję na podwyższenie wyniku, ale zabrakło troszkę szczęścia. Piłka po silnym strzale głową trafiła w słupek i wpadła wprost w ręce bramkarza.
Wszystkie debiuty wypadły okazale, co dobrze zwiastuje na przyszłość. Teraz pozostaje jedynie czekać na potwierdzenie formy Śląska w najbliższym spotkaniu ligowym, które rozegramy w niedzielę, w Kielcach. 
Hej Śląsk!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz