poniedziałek, 16 grudnia 2013

Piachem po oczach. Śląsk-Piast 0:0

Piach przez większą część rundy, piach na koniec. Bezbarwny mecz i bezbramkowy remis z Piastem przypieczętował nieudaną jesień Śląska.

Nie takiego Śląska spodziewałem się tej jesieni. Nie takie miały być wyniki i nie taka miała być dyspozycja sportowa tej drużyny. W końcu nie tak miały wyglądać osiągnięcia klubu, któremu kibicuję od wielu lat.

W ostatnim meczu rundy uwidoczniły się wszystkie bolączki, które od dawna trawią piłkarski Śląsk. Brak formy Sebastiana Mili, który w poprzednich latach był kluczowym zawodnikiem Ślaska. Brak skutecznych skrzydłowych, których nieudolnie starali się zastąpić na zmianę Tomek Hołota, Tadek Socha, Sebino Plaku czy Sylwester Patejuk. Ten ostatni pomimo niezłej formy w ostatnich meczach nie potrafił trafić do bramki - w meczu z Piastem zepsuł dwie setki, raz nie trafiając do pustej bramki. Co, gdyby na lewym i prawym skrzydle wciąż grali Sobota i Ćwielong?  Przypuszczam, że bez większego trudu mielibyśmy co najmniej 10 punktów więcej, a tym samym niezłą pozycję wyjściową przed wiosną. Tymczasem jesteśmy w czarnej...

Wiosną zamiast walki o czołowe lokaty w lidze, zapewne czeka nas walka o czołową ósemkę - o ile to jeszcze możliwe lub zwyczajnie walka o utrzymanie. Takiego rozwiązania na starcie sezonu nie brali pod uwagę chyba nawet najwięksi pesymiści. Fakt, nasza kadra była i jest bardzo wąska, ale to w niczym nie usprawiedliwia trenera Levego, który nie dał prawdziwej szansy żadnemu młodemu zawodnikowi Śląska. Zamiast prób poprawienia sytuacji kadrowej większą rotacją, ze zmianami zwykle czekaliśmy do 80 lub nawet 90 minuty meczu, a na ławce rezerwowych mimo kiepskich wyników drużyny, wciąż nie pojawiały się żadne nowe twarze z młodego Śląska (drugiej drużyny).

Zima w naszym klubie powinna być bardzo pracowita. Mam nadzieję, że do zespołu dołączy przynajmniej trzech nowych zawodników i będą to gracze typowo ofensywni. Najlepiej, gdyby to było dwóch nowych skrzydłowych plus napastnik na zmiany dla eksploatowanego ponda wszelką miarę Marco Paixao, który w tej chwili zwyczajnie nie ma z kim grać. Jak będzie? Wszystko zależy od strategii jaką obierze miasto. Czy zostaniemy ze starym trenerem, czy też zarząd poszuka nowego. Czy kupimy nowych zawodników, czy będziemy kończyć sezon z tym co mamy. Czy w końcu wrocławscy piłkarze będą mieli jeszcze w sobie wiarę do podjęcia walki o lepszą lokatę w lidze, czy też obecny sezon uznają za całkowicie stracony.

Odpowiedzi na te pytania pojawiać się będą zapewne już w trakcie przerwy zimowej. Będę z uwagą przyglądał się decyzjom klubu i chętnie je komentował. Tymczasem jutro podsumowanie kolejki, a w najbliższym czasie, całej rundy w naszej ekstraklasie.

piątek, 13 grudnia 2013

Zapowiedź 21 kolejki Ekstraklasy - ostatnia kolejka w tym roku

Połowa grudnia, kończymy więc naszą ligę. W sumie dobrze, bo kopanina na przemarzniętej murawie jest ostatnio niesamowita i tak po prawdzie, to nie ma już na co patrzeć. Zakończenie rozgrywek powinno być również dobre dla Śląska, który zatracił swoją skuteczność i polot w grze - może wiosną będzie to wyglądało lepiej, choć sam początek rudny rewanżowej zapowiada się naprawdę ciężko.

Co czeka nas w tej ostatniej kolejce? Prócz śniegu na boiskach, pustek na trybunach i rękawiczek na rękach większości zawodników możemy liczyć na okazjonalne próby gry w piłkę. Ciekawie może być w Bydgoszczy, gdzie pojawi się Lech, w Krakowie, gdzie przyjedzie Pogoń, a także w Warszawie, do której zawitają zawodnicy Cracovii. Oczywiście plany i prognozy ostatnio się nie sprawdzają, zatem ciekawie lub beznadziejnie może być w zasadzie wszędzie. Poniżej pełne zestawienie par ostatniej jesienno-zimowej kolejki naszej Ekstraklasy:

piątek 13 grudnia 2013
  • 18:00 Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź
  • 20:30 Zawisza Bydgoszcz - Lech Poznań
sobota 14 grudnia 2013
  • 15:30 Korona Kielce - Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • 18:00 Śląsk Wrocław - Piast Gliwice
  • 20:30 Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk
niedziela 15 grudnia 2013
  • 15:30 Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów
  • 18:00 Legia Warszawa - Cracovia
poniedziałek 16 grudnia 2013
  • 18:00 Wisła Kraków - Pogoń Szczecin

Piątek
Na początek kolejki od razu ciekawy mecz pomiędzy Zawiszą i Lechem. Obie drużyny w tabeli dzieli zaledwie pięć punktów różnicy. Dodatkowo oba zespoły w ostatnich kolejkach grają z podobną skutecznością - w ostatnich trzech kolejkach odpowiednio 5 i 4 punkty. Po cichu można zatem liczyć na w miarę wyrównane widowisko ze sporą ilością sytuacji strzeleckich tak po jednej jak i po drugiej stronie boiska. Jak będzie ze skutecznością? Zobaczymy wieczorem.

W pierwszym piątkowym meczu Widzew spróbuje w końcu wygrać coś na wyjeździe, ale biorąc pod uwagę klasę Jagiellonii, o korzystny wynik może być bardzo trudno. Jaga niby nie błyszczy, ale na własnym boisku potrafi czasem efektownie wygrać, tak jak ostatnio w meczu z Wisłą czy wcześniej w meczu z Ruchem. Czy Widzew ma zatem jakieś szanse - moim zdaniem minimalne i co najwyżej na remis.

Sobota
Pierwszy sobotni mecz będzie chyba bolesny. Niby Korona nazbierała już troszkę punktów (ma tyle co Śląsk), ale gra wciąż toporną piłkę. W połączeniu z grą Podbeskidzia można spodziewać się niemiłosiernej kopaniny, ciągłych wybić, strat, koślawych strzałów i fauli. A może się mylę i mecz będzie interesujący? Eee chyba jednak nie:P

Zaraz po Koronie i Podbeskidziu do boju rusza Śląsk i Piast. Ten sam Śląsk, który niedawno zachwycał w starciu z Brugią teraz martwi się o awans do pierwszej ósemki. Podobne nastroje panują w Gliwicach - Piast gra w kratkę i na koncie ma zaledwie trzy punkty więcej od Śląska. Ważny mecz dla obu ekip, ale patrząc na wyniki Śląska w tym sezonie już teraz po cichu stawiam na kolejny remis w wykonaniu wrocławian. Z podziału punktów gliwiczanie też pewnie będą zadowoleni, a zatem żółwie tempo i akcji bramkowych jak na lekarstwo. 

Sobotni wieczór kończy mecz Górnika z Lechią. Pierwsi będą chcieli gonić Legię - ostatnio różnie z tym bywa. Drudzy powalczą o kolejne trzy punkty, które przybliżą ich do pierwszej ósemki naszej ligi. Mimo sporej różnicy w tabeli, szanse w tym spotkaniu oceniam pół na pół. Jedni i drudzy mają swoje 'atuty' i jak to w polskiej piłce bywa wygra ten, któremu piłka lepiej wejdzie na nogę.

Niedziela
Zaczynamy od dobijania miedziowych. Od pewnego czasu Ruch rzadko przegrywa (ostatnio z Legią) i zapewne tym razem również pokona Zagłębie - Zagłębie gnębione nie tylko przez kompletny brak formy, ale i własnych kibiców, którzy nie mogą już patrzeć na przepłacanych piłkarzyków grających kompletny piach. Rękoczyny do jakich niedawno doszło w Lubinie na razie nie pomogły w lepszej grze miejscowej drużyny, a dodatkowa presja na zawodnikach zapewne przełoży się na jeszcze większą kopaninę. W tym starciu zdecydowanie stawiam na Ruch.

Na koniec rozgrywek grupowych Ligi Europy Legia w końcu strzeliła bramkę, ba nawet dwie, ale ponownie zagrała fatalnie. Z kolei Cracovia ma wyrazisty styl - przynajmniej jak na naszą ligę i jestem bardzo ciekawy bezpośredniego starcia tych drużyn. Szkoda, że kolejną kontuzję złapał Dawid Nowak i w Cracovii zabraknie skutecznego napastnika. Z drugiej jednak strony w tym momencie Legia również takiego napastnika nie ma, powinno zatem być w miarę równo i nieprzewidywalnie.

Poniedziałek
Kolejkę i piłkarską jesień kończymy w Krakowie, gdzie Wisła podejmować będzie Pogoń Szczecin. Kto wie, czy nie będzie to najciekawsze spotkanie mijającego weekendu. Obie drużyny spisują się nieźle - ponad przedsezonowe oczekiwania i w tej chwili zajmują wysokie pozycje w ligowej tabeli. Ten kto wygra ten mecz umocni się na szczycie i w spokoju będzie mógł przygotowywać się do wiosny. Z tego punktu widzenia będą to punkty niezwykle ważne dla obu ekip, a zatem czekam na ciekawe widowisko piłkarskie.

wtorek, 10 grudnia 2013

Do rozegrania ostatni mecz

Na wyjazdach nie wygrywamy - to nowa maksyma piłkarskiego Śląska w roku 2013. Całe szczęście jest już grudzień, a przed nami "dzięki Bogu" ostatni mecz rundy i to tym razem rozgrywany na własnym boisku.  

Przed Śląskiem szansa na trzy punkty, które podciągnęłyby fatalną statystykę mijającej jesieni i nieco poprawiły humory kibiców tuż przed zimową przerwą. Jak będzie? Nie sposób tego przewidzieć. Z Widzewem zagraliśmy fatalnie, zresztą podobnie jak chwilę wcześniej z Pogonią. Wydłużenie rozgrywek tej jesieni ewidentnie wpłynęło na obniżenie poziomu gry całej Ekstraklasy - a miało być przecież odwrotnie. Na boiskach rządzi kopanina, przypadek i chaos. Śląsk w tym momencie gra całkowicie inną piłkę niż jeszcze dwa miesiące wcześniej. Teraz nie ma już żadnej gry z klepki, kombinacyjnych akcji czy wyprzedzających podań - gdzie Śląsk z meczów z Brugią czy chociażby z Rudarem? 

Z Widzewem zagraliśmy bardzo słabo, słabo będzie zapewne również z Piastem, który ostatnio przecież wygrał z Górnikiem. Wydaje się zatem, że jest w formie. Nie zapominajmy jednak, że ten sam Piast trzy dni przed meczem z Górnikiem dostał solidne baty od Zawiszy Bydgoszcz (0:6), a jeszcze wcześniej zaledwie zremisował u siebie z Koroną Kielce (1:1).

Nasza liga od przynajmniej dwóch sezonów staje się strasznie nieobliczalna. Ostatnie zimowe kolejki jeszcze bardziej tę nieobliczalność potęgują. Aktualnie każdy może wygrać z każdym - praktycznie żaden zespół nie ma stabilnej formy, a o wynikach bardzo często decyduje przypadkowa akcja, błąd sędziego lub po prostu niekontrolowany poślizg jednego z obrońców - na śniegu o taki błąd bardzo łatwo. Zimowa aura wpłynęła chyba również na formę najlepszego napastnika ligi . Marco Paixao stracił swoją skuteczność - nie może trafić do bramki nawet w całkiem niezłych sytuacjach, a w meczu z Widzewem takich sytuacji miał przynajmniej kilka (no dobra, niech będą dwie sytuacje bramkowe). Brak skutecznego napastnika od razu wpłynął na brak bramek w Śląsku, no bo kto ma je obecnie strzelać. Formy nie ma praktycznie nikt - może poza Patejukiem, który rozgrywa przyzwoity sezon. Reszta dołuje i tylko czeka na koniec rundy. 

Co czeka nas po zimie? Przyjdzie jeszcze czas na podsumowania. Na razie trzeba dograć to co zostało, czyli mecz z Piastem. Kto wie może uda się coś jednak strzelić i zapunktować, nadziei jednak nie ma co sobie robić. Będzie co będzie, jesień należy uznać za straconą i nie wpłynie na to nawet ewentualnie wygrany mecz z Piastem. 

Źródło:
fot:slaskwroclaw.pl

wtorek, 3 grudnia 2013

Dwa mecze jeden punkt. Kiepskie czasy dla Śląska.

Najpierw była masakra w Krakowie, wczoraj walka o zachowanie twarzy i chociażby jeden punkt. Coś się w Śląsku zacięło i nie chce puścić, a do rozegrania jeszcze dwa mecze. Trzeba w nich punktować, inaczej na wiosnę frekwencja na stadionie będzie równie słaba, jeśli nie gorsza niż ta obecna.


W Krakowie zaczęliśmy w niezłym stylu i do straty pierwszego gola to my dyktowaliśmy warunki gry na boisku zaprzyjaźnionego rywala. W 18 minucie pechowy rykoszet po strzale Garguły i gra Śląska zaczęła siadać. Później przyszedł początek drugiej połowy, dwie zabójcze akcje Wisły i wylądowaliśmy na łopatkach.

W tym wszystkim najgorsze jest to, że nie gramy zdecydowanie gorzej od naszych przeciwników. Po prostu coś się zacięło. W decydujących momentach brakuje skuteczności w ataku bądź obronie, a to bardzo szybko rzutuje na wynik. Nie wiem, czy chodzi tu o brak motywacji, drastyczny spadek morale, a tym samym brak wiary w możliwość podniesienia się z ciężkiej sytuacji. Coś z pewnością stało się z naszym zespołem - to widać po twarzach zawodników wybiegających na murawę. Widziałem to wczoraj, gdy wrocławianie wychodzili na drugą połowę spotkania z Pogonią. Dosłownie wychodzili, nie wybiegali. Na ich twarzach malowała się kompletna rezygnacja - wyglądali na totalnie zniszczonych, a przecież do przerwy wynik był remisowy, a przed nimi całe 45 minut gry.

No właśnie, wczoraj Śląsk zagrał na własnym stadionie z rywalem, który z pewnością jest w naszym zasięgu. Jak to wyglądało? Słabiutko, żeby nie użyć bardziej dosadnych słów. O pierwszej połowie w ogóle najlepiej  zapomnieć. W drugiej nie było zdecydowanie lepiej. W kolejnym spotkaniu dostajemy bramkę po karnym - akurat w tej sytuacji karny w stu procentach prawidłowy (błąd Kelemena i to w pierwszej groźnej akcji Pogoni). Uratował nas strzał z wolnego wykonany tym razem przez Kaźmierczaka. Kilka sytuacji miał Paixao, ale i u niego ze strzelaniem bramek coś się zacięło. Mimo wszystko to właśnie Paixao, Patejuk i Tomek Hołota wydają się jedynymi zawodnikami, którzy jeszcze wierzą, że coś można ugrać - walczą o każdą piłkę i co ważniejsze, grają do przodu.

W tragicznej dyspozycji jest przede wszystkim Sebino Plaku. Większość jego dograń jest niecelnych, bez tempa, ogólnie rzecz biorąc bez sensu. Wracający po kontuzji Sebastian Mila również nie wnosi niczego pozytywnego do gry naszego Śląska. Z resztą wczorajszy mecz był słaby w wykonaniu całego zespołu. W moim przekonaniu słabszy piłkarsko od tego, który kilka dni temu mogliśmy zobaczyć w Krakowie.

Już w zimowej aurze (wczoraj w czasie meczu było cholernie zimno) czekają do rozegrania dwa ostatnie mecze. Pierwszy z Widzewem w Łodzi i drugi z Piastem we Wrocławiu. Mam nadzieję, że nie będą to dwie porażki, bo to już całkiem zdemoluje psychicznie zawodników Śląska. Oby w końcu dopisało nam choć odrobinę szczęścia i wróciła skuteczność z początku rundy - o tej pucharowej nawet nie marzę. Zimą muszą nastąpić zmiany w składzie, bez nowych skrzydeł nie mamy co marzyć o zakwalifikowaniu się do grupy mistrzowskiej, choć na razie to wciąż jeszcze możliwe. Możliwe, ale z tym składem i w tej formie, raczej mało prawdopodobne. 

Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl