wtorek, 30 lipca 2013

Podsumowanie 2 kolejki ekstraklasy

Za nami drugi tydzień rozgrywek ekstraklasy. Niektóre kluby zdołały już potwierdzić swoje ligowe aspiracje, inne, wśród nich Śląsk, wciąż szukają optymalnego ustawienia i sposobu na odniesienie pierwszego zwycięstwa. Gorączka minionego weekendu ograniczała możliwości prowadzenia szybkiej kombinacyjnej gry, choć i pięknych akcji oraz bramek w tej kolejce nie zabrakło. 

Co u beniaminków
Zarówna Zawisza Bydgoszcz jak i Cracovia swoje ostatnie mecze rozegrały na wyjazdach. Pierwsza z drużyn zawitała do Łodzi, druga do Poznania. Zawisza uległ Widzewowi, który przecież zupełnie nie istniał w meczu z Legią. W tym spotkaniu dwiema bramkami popisał się sprowadzony latem do Łodzi Visnakovs. Jego strzały odmieniły losy spotkania bo to Zawisza pierwszy objął prowadzenie po strzale Wójcickiego. Niestety później brakowało już szczęścia i umiejętności. Tym samym Zawisza wciąż bez punktu, a następny mecz z nieźle grającą na początku sezonu Pogonią i o punkty znowu może być ciężko. 
W drugim spotkaniu Cracovia postarała się o niespodziankę wywożąc z Poznania jeden punkt. Lech podobnie jak Śląsk okazał się na początku ligowego sezonu bezzębny. Brakuje tu wartościowych zmienników (tak jak w Śląsku), a gra na dwóch frontach daje o sobie znać słabszą dyspozycją piłkarzy w spotkaniach ligowych. Cracovia nastawiła się na defensywę i przyniosło to oczekiwany skutek - jeden punkt na terenie faworyzowanego rywala należy w tym przypadku uznać za sukces. Zarówno bramka dla Lecha jak i Cracovii padła po błędach bramkarzy, co jeszcze bardziej unaocznia fakt mizerii w ekipach obu rywali.

Pierwszy trener na wylocie
Ważą się losy Pavla Hapala, trenera Zagłębia Lubin. Jego zespół stawiany przed sezonem w gronie czołówki naszej ligi nie odniósł na razie żadnego zwycięstwa, a brak formy niektórych zawodników aż bije po oczach. Tym razem Zagłębie zawitało na boisko Piasta Gliwice, którego piłkarze mieli w nogach czwartkowy mecz pucharowy z Karabachem (była dogrywka). Dodatkowo mecz rozgrywany był wczesnym popołudniem, jeszcze w pełnym słońcu, temperatura dochodziła do 36C, a mimo to piłkarze Piasta wykazali się większą odpornością i wytrzymałością, odnosząc drugie ligowe zwycięstwo. Co prawda Zagłębie prowadziło w meczu 1:0, nie zdołało jednak uchronić się przed utratą dwóch bramek. W następnej kolejce Zagłębie będzie podejmowało u siebie Lecha. Kolejna porażka może oznaczać koniec pracy dla czeskiego szkoleniowca. W prasie pojawiło się nawet nazwisko Macieja Skorży, który miałby zastąpić Hapala. Sprawa wydaje się więc już w zasadzie przesądzona. Jak będzie w rzeczywistości dowiemy się zapewne w ciągu najbliższych tygodni lub nawet tygodnia.

Legia punktuje
Jako jedyny zespół z czołówki stawiany w roli faworyta, Legia nie zawodzi. Najpierw pewnie pokonała u siebie Widzew, a teraz wypunktowała Pogoń Szczecin, strzelając na wyjeździe trzy bramki, nie tracą przy tym żadnego gola. Mecz wyglądał na wyrównany, przeważyły jednak indywidualne umiejętności legionistów, którzy bez większego wysiłku odnieśli drugie zasłużone zwycięstwo w sezonie. Nieźle w bramce legionistów spisywał się Kuciak, dobrze wypadli także pozostali zawodnicy z pola, być może po za Jodłowcem, który popełnił kilka błędów w defensywie. Ogólnie Legia na ten moment wygląda najsolidniej w naszej lidze, jeśli swoją jakość potwierdzi także w europejskich pucharach, będzie naprawdę trudna do zatrzymania. Potknięcie w eliminacjach do Ligi Mistrzów może zmącić tę sielankę i zaczną się kłopoty. Jednak póki co to właśnie warszawiacy rozdają karty w ekstraklasie.

Smuda już wygrywa
Prowadzona przez wyśmiewanego Smudę Wisła zdołała w ostatnich minutach meczu z Koroną Kielce odwrócić losy tego spotkania i zdobyć z karnego bramkę (już w doliczonym czasie gry), dającą im pierwsze trzy punkty w nowym sezonie ekstraklasy. Jak się okazało, nawet bez napastnika Wisła może być wciąż groźna i sprawiać prawdziwe niespodzianki, bo za taką należy uznać wygraną na trudnym terenie w Kielcach. Dwie bramki w tym spotkaniu zdobył Garguła, który przecież w pierwszym ligowym meczu w ogóle nie istniał - cuda, cuda się dzieją w tej naszej lidze i chociażby z tego powodu warto od czasu do czasu jakieś ligowe spotkanie obejrzeć.

poniedziałek, 29 lipca 2013

20 minut dobrej gry to zamało by wygrać, Śląsk - Jagiellonia 2:3

Śląsk - Jagiellonia 2:3

Śląsk po dwóch ligowych kolejkach wciąż bez zwycięstwa. Bezbarwna pierwsza połowa, gra w chodzonego, brak Mili i Paixao przez pierwsze 45 minut meczu do tego znowu katastrofa w obronie i trzeba było zabierać się za grę przy wyniku 0:3. Tak dużej różnicy nie udało się już odrobić, choć historia pojedynków między Śląskiem i Jagiellonią zna już takie przypadki, tym razem zabrakło szczęścia i czasu. Śląsk obudził się w zasadzie dopiero w ostatnich 20 minutach meczu i trzeba przyznać, że pachniało remisem. Jednak w bramce Jagiellonii znakomicie spisywał się Słowik, który zaliczył dwie fenomenalne interwencje, ratując swój zespół przed utratą kolejnych bramek. Jagiellonia po dwóch wyjazdach ma na swoim koncie już 6 punktów i zapewne szykuje się na pognębienie kolejnych rywali. Śląsk musi szybko przełknąć gorycz pierwszej porażki i skoncentrować się na najbliższym meczu z Brugge. Kolejne lanie na własnym stadionie, jest w tej chwili nie do przyjęcia.


Wnioski po meczu
Potwierdziły się moje przedmeczowe spekulacje. Śląsk chciał wygrać mecz najmniejszym nakładem sił, co błyskawicznie zemściło się na drużynie Levego. Próby ratowania sytuacji nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Tym sposobem ani nie wypoczęli podstawowi zawodnicy, którzy weszli na boisko po przerwie, ani nie udało się uzyskać korzystnego rezultatu. Koncepcja trenera nie zdała egzaminu i to na jego barki spada największa odpowiedzialność za przebieg całego spotkania oraz za jego końcowy wynik. 

Po raz kolejny zawiodła obrona. Braki w kryciu przy pierwszej i drugiej bramce, wolna reakcja przy bramce numer trzy. Słabiej wypadł również Rafał Gikiewicz, który co prawda bronił to co powinien obronić, ale nie uratował Śląska np. przed utratą trzeciej bramki (w porównaniu do występu Słowika, raczej przeciętnie). Na osobne słowa zasługuje postawa Tadka Sochy, który zupełnie nie radzi sobie na prawej stronie boiska. Nie daje jakości ani w obronie ani w ataku. Przykro patrzeć jak gubi piłkę, myli się przy wślizgach czy nawet prostych podaniach do najbliższych zawodników. W tym momencie Socha ewidentnie jest bez formy, co zresztą potwierdził we wcześniejszych meczach i zupełnie nie rozumiem dlaczego Levy wciąż na niego stawia.

Potwierdziło się również, że nie mamy żadnej alternatywy dla Mili. Bez niego na boisku nie działo się praktycznie nic. Brak składnych akcji, celnych podań, dośrodkowań i ogólna słabość w ofensywie. Jego wejście odmieniło oblicze meczu. Co prawda Śląsk nie zdołał doprowadzić do remisu, ale niewiele do tego brakowało. Mila po raz kolejny pokazał ile znaczy dla Śląska. Swoją jakość potwierdził także Paixao, który w tym momencie nie ma żadnego zastępcy. Plaku zwyczajnie nie nadaje się do roli środkowego napastnika.



sobota, 27 lipca 2013

Śląsk - Jagiellonia, o pierwsze zwycięstwo w sezonie


Za nami Rudar Pljevlja, przed nami potyczki z FC Brugge, a między czasie ligowe spotkanie z Jagiellonią Białystok. Nagromadzenie meczy w ostatnich tygodniach z nawiązką wynagradza wakacyjną przerwę w rozgrywkach. Już jutro drugi mecz we Wrocławiu, tym razem będzie to pojedynek ligowy z wspomnianą Jagiellonią, która dobrze weszła w nowy sezon, ogrywając bez większego problemu beniaminka ekstraklasy Zawiszę Bydgoszcz. Z kolei Śląsk Wrocław przystąpi do meczu po bezbramkowym remisie w Kielcach i kolejnym remisie, tym razem odniesionym w europejskich pucharach. W obu spotkaniach Śląsk nie zabłysnął, choć trzeba zaznaczyć, że w pojedynku z Rudarem wrocławianie mieli mecz pod kontrolą, dając jednak wydrzeć sobie zwycięstwo w ostatnich sekundach meczu, w sposób więcej niż absurdalny i frajerski.

Podobna sytuacja wydarzyła się jakiś rok temu właśnie w spotkaniu z Jagiellonią. Śląsk prowadził na własnym boisku 3:0, a jednak dał się zepchnąć do defensywy i stracił pod rząd trzy bramki, a tym samym dwa cenne ligowe punkty. Mam nadzieję, że w końcu nasi piłkarze przestaną w tak kuriozalny sposób tracić ciężko wypracowaną przewagę, a mecze w rodzaju 'nie do przegrania' nie będą przegrywane czy remisowane. Ta śmieszna przypadłość musi zostać w końcu przełamana i zapomniana raz na zawsze!

Atuty Jagiellonii
Podstawowym atutem Jagiellonii w tym sezonie może być osoba jej trenera, Piotra Stockowca. Jeśli zdoła on wykrzesać w zawodnikach z Białegostoku wiarę we własne umiejętności, tchnie w nich optymizm i nadzieje na lepsze niż w zeszłym sezonie wyniki, tak jak było to w targanej problemami Polonii, to Jagiellonia ma naprawdę wystarczający potencjał kadrowy aby znaleźć się co najmniej w czołowej ósemce naszej ligi. 

Atuty Jagiellonii to także szybkie kontry i zawodnicy grający w ofensywie, czyli Kupisz, Quintana czy sprowadzony tego lata do Białegostoku Albańczyk Bekim Balaja, zdobywca jedynej bramki w starciu z Zawiszą Bydgoszcz. 

Problemy Jagiellonii
Na minus drużyny z Białegostoku może działać ich dziurawa defensywa, która w tamtym sezonie dopuściła do utraty aż 45 bramek (więcej stracił tylko Ruch Chorzów -48) oraz brak doświadczonego napastnika, który w ostatnich latach był podstawowym strzelcem Jagiellonii. Tomasz Frankowski zakończył karierę, z Białegostoku odszedł również Ebi Smolarek. W tym sezonie za zdobywanie bramek odpowiadać mają Mateusz Piątkowski, który nigdy wybornym strzelcem nie był oraz młody Jan Pawłowski, który przyszedł do Białegostoku z Olimpii Grudziądz. Nazwiska i osiągnięcia tych zawodników nie powalają na kolana. Być może nawet wciąż kulejąca defensywa Śląska da sobie z nimi radę. Oby, bo liczę na kolejne czyste konto w wykonaniu wrocławian. 

Jak zagra Śląsk
Biorąc pod uwagę, że przed nami ważny mecz w eliminacjach Ligi Europy, dodatkowo za nami czwartkowy pojedynek z Rudarem, nie spodziewam się wielkiego zaangażowania sił ze strony zawodników Śląska. Trener zapewne nie dokona wielu zmian, bo zwyczajnie w świecie nie mamy takich możliwości kadrowych. Pewnie zagra podobnie jak w Kielcach, z Sochą w obronie i być może z Wasilukiem w środku (wtedy Pawelec zagra z lewej) lub z lewej strony. W centrum nie mamy kim rotować, bez Mili i Soboty Śląsk traci na jakości i jeśli trener myśli o trzech punktach z Jagiellonią, najpewniej zobaczymy ich na boisku od pierwszej minuty meczu. Być może odpoczywać będzie Kazimierczak, którego może zastąpić Hołota, a w ataku rozpocznie Więzik - choć takie rozwiązanie uważam za ekstremalne i wątpliwe.

Spodziewam się raczej wolnego rozgrywania piłki i wielu ataków Jagiellonii, która nie będzie mocno ciśnięta przez Śląsk. Takiemu raczej wolnemu tempu gry sprzyjać będzie także pogoda. Niedzielne popołudnie zapowiada się upalnie, a jak wiadomo to najlepsza wymówka do ograniczenia szybkości gry. Choć akurat w tym przypadku może być to wymówka uzasadniona, oczywiście pod warunkiem, że Śląsk zagra na maksa w czwartek z FC Burgge. 

Jak będzie w praktyce? Przekonamy się w niedzielę. Mecz o 18:00 we Wrocławiu. Hej Śląsk!!!

piątek, 26 lipca 2013

Zapowiedź 2 kolejki ekstraklasy

Znamy już komplet drużyn, które zakwalifikowały się do kolejnej rundy eliminacji europejskich pucharów - Legia, Śląsk i Lech znają już swoich rywali i szykują się do zaciętej rywalizacji o dalszy awans w tych rozgrywkach. Z przygodą w Europie pożegnał się natomiast Piast Gliwice, który nie dał rady przejść pierwszej przeszkody, czyli Karabachu Agdam. Przyznać jednak trzeba, że gliwiczanie trafili na najtrudniejszego przeciwnika ze wszystkich polskich drużyn, któremu zwyczajnie nie podołali pod względem sportowym - ich inauguracyjnego występu w europejskich pucharach nie można jednak zaliczyć do udanego. Masowo tracone bramki to w ostatnim czasie przykra przypadłość zespołu z Gliwic. 

Drugą rundę europejskich pucharów mamy już za sobą, teraz trzeba wrócić do szarej rzeczywistości naszej ligi. Ciekawy jestem jak w najbliższej kolejce zaprezentują się nasze eksportowe drużyny, które przecież już w najbliższym tygodniu będą grać kolejne mecze w eliminacjach do Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Czy nie będzie w ich przypadku zbytniego kunktatorstwa i oszczędzania sił przed kolejną rundą eliminacji? Trener Urban w ostatnim wywiadzie otwarcie mówi o priorytecie, jakim w tej chwili dla Legi są właśnie eliminacje do Ligi Mistrzów. Zobaczymy zatem czy europejskie puchary nie odbiją się czkawką w dyspozycji drużyn, które w nich rywalizują. Poniżej zestaw par 2 kolejki ekstraklasy:

Piątek 26 lipca 2013
  • 18:00 Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk
  • 20:30 Widzew Łódź - Zawisza Bydgoszcz
Sobota 27 lipca 2013
  • 18:00 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Zabrze
  • 20:30 Pogoń Szczecin - Legia Warszawa
Niedziela 28 lipca 2013
  • 15:30 Piast Gliwice - Zagłębie Lubin
  • 18:00 Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok
  • 20:30 Lech Poznań - Cracovia
Poniedziałek 29 lipca 2013
  • 18:00 Korona Kielce - Wisła Kraków
Do ciekawszych pojedynków w tej rundzie zaliczyłbym spotkanie Śląska z Jagiellonią, o którym będzie szerzej w kolejnym poście oraz poniedziałkowe starcie w Kielcach, gdzie miejscowa Korona podejmować będzie Wisłę Kraków. W tym przypadku ciekawy jestem zwłaszcza postawy koroniarzy, którzy ze Śląskiem zagrali niezły mecz, szczególnie pierwszą połowę. Wtedy brakowało im skuteczności. Jak to będzie wyglądało w zetknięciu z teoretycznie słabszym rywalem, czyli budowaną od nową Wisłą - niestety zanosi się na pogrom i w tym starciu nie daje wiślakom większych szans na sukces.

Mniej emocjonująco zapowiadają się dzisiejsze, czyli piątkowe potyczki w Chorzowie i Łodzi. Jeśli jeszcze mecz pomiędzy Ruchem i Lechią może dostarczyć kibicom choć minimalnych skoków adrenaliny to już w przypadku spotkania pomiędzy Widzewem i Zawiszą nie mogę być tego taki pewny. Obie drużyny na inaugurację ligi wypadły najsłabiej spośród wszystkich drużyn ekstraklasy (może równać do nich Zagłębie) i trudno po tym meczu oczekiwać fajerwerków - być może w kilku akcjach zabłyśnie Pawłowski i to by było chyba wszystko. Cóż, obym się jednak mylił.

W sobotę czekają nas mecze w Bielsku Białej i w Szczecinie. Jeśli w przypadku Bielska trudno przewidzieć wynik ich konfrontacji z Górnikiem to już w przypadku spotkania w Szczecinie, jego zdecydowanym faworytem jest Legia. Każdy wynik poza zwycięstwem legionistów w tym meczu będzie zapewne okrzyknięty sensacją. Tymczasem portowcy w poprzedniej kolejce okazali się skuteczni, punktując Zagłębie i wywożąc z Lubina komplet punktów. Jeśli tej skuteczności nie zabraknie im w spotkaniu z Legią, która już myślami będzie zapewne przy meczu z FC Molde to możemy mieć do czynienia ze wspomnianą sensacją.

W niedzielę swoje mecze zagrają drużyny, które w ten czwartek walczyły w eliminacjach LE. Ciekawy jestem jak na ich postawę wpłynie duże nagromadzenie oficjalnych spotkań w tak krótkim przedziale czasu. Piast już z pucharów odpadł i teraz całą energię może skupić na lidze, ale Śląsk i Lech muszą myśleć już o czwartkowych potyczkach i odpowiednio dysponować siłami swoich zawodników - niestety oba kluby mają stosunkowe krótkie ławki, co może przełożyć się na słabsze wyniki w lidze.

Kolejka zapowiada się interesująco. Da pewnie szerszy obraz dyspozycji niektórych klubów i zawodników. Liczę również na wiele bramek i emocji, choć prognozowana wysoka temperatura w ten weekend może nieco pokrzyżować moje nadzieje. Jak wiadomo polscy piłkarze nie lubią się przemęczać, a upał może być doskonałą wymówką do prowadzenia spokojnej, usypiającej gry. Oby tak jednak nie było, czego życzę wszystkim kibicom.

czwartek, 25 lipca 2013

Śląsk-Rudar cz.4 ostatnia

Marco Paixao
Rudar - Śląsk 2:2

Frajerski remis - tak w najprostszy sposób można skomentować dzisiejszy występ Śląska. Wrocławscy piłkarze mając pod kontrolą przebieg całego spotkania, strzelając w pierwszej połowie dwie bramki, które przypieczętowały awans do kolejnej rundy rozgrywek pucharowych, dali się w drugiej części meczu zepchnąć do defensywy, a po fatalnych błędach indywidualnych Dudu, stracili dwie bramki. Skąd znam uczucie goryczy jakie towarzyszy mi właśnie w tym momencie? To kopia wydarzeń boiskowych z minionego sezonu, gdzie również w kilku spotkaniach daliśmy sobie wydrzeć zwycięstwa w końcówkach spotkań - tak było w meczu z Podbeskidziem czy chociażby ostatnim pamiętnym meczu z Piastem Gliwice. Nie wiem co jest z naszą drużyną, ale wychodzi na to, że brak koncentracji w końcówkach praktycznie wygranych spotkań to jakaś stała przypadłość naszej defensywy. 

Taki wynik jak w dniu dzisiejszym pozostawia spory niesmak. Naturalnie w jakiś sposób można usprawiedliwiać drużynę, że awans był już pewny, że upał, że się oszczędzali itd. ale takie usprawiedliwianie nie ma sensu. W końcu na boisko wychodzi się po to aby wygrywać, zresztą sami zawodnicy taką postawę deklarowali jeszcze przed meczem. Na największą krytykę zasłużył sobie po tym meczu Dudu Paraiba. Z jednej strony po jego dośrodkowaniu padła pierwsza bramka, z drugiej jednak strony, jego nonszalancja, błędy w kryciu i ogólnie błędy w obronie w bezpośredni sposób przełożyły się na utratę dwóch goli przez Śląsk. Tak jak chwaliłem Dudu po pierwszym meczu z Rudarem za dużą jakość w ofensywie, tak już wtedy wytykałem jego słabość w obronie. Dzisiaj uwidoczniło się to w całej rozciągłości.

Na plus dzisiejszego spotkania można zapisać kolejny dobry występ Marco Paixao i Waldka Soboty. Obaj zapisali na swoim koncie po bramce i szczególnie w pierwszej połowie wnosili do gry zespołu sporo jakości. Niestety Stevanovic nie sprawdził się w roli rozgrywającego i po zejściu Mili, w drugiej połowie, Śląsk nie miał już tylu okazji do zdobycia kolejnej bramki. Słabszy występ zanotował także Kazimierczak, który ponownie popełniał głupie straty,  2-3 z nich zakończyło się groźnymi kontrami, z których mogły paść bramki.

Szkoda tak idiotycznie straconej przewagi, szkoda straconych bramek. Wywalczyliśmy jednak awans i teraz czekamy na starcie z zdecydowanie groźniejszym rywalem. Aby wygrać z Brugią, Śląsk będzie musiał wykrzesać z siebie dużo więcej energii, grać pewniej w obronie i skuteczniej w ataku. Czy to jest możliwe? Starcie z Belgami już za tydzień.



Puchar Polski - na początek Stal Stalowa Wola

Po dzisiejszym losowaniu 1/16 finału Pucharu Polski wiemy już, kto może być potencjalnym rywalem Śląska w kolejnych rundach tych rozgrywek. Oczywiście w pierwszej kolejności należy uporać się z zespołem Stali Stalowa Wola, co jak pokazała Cracovia, wcale tak proste być nie musi. Wczoraj, w pierwszej rundzie Pucharu Polski, Stal na własnym stadionie pokonała Cracovię 1:0, tym samym eliminując beniaminka ekstraklasy z dalszego udziału w tych rozgrywkach (należy przypomnieć, że we wstępnych fazach PP rozgrywany jest jeden mecz - nie ma rewanżu, rewanże zaczynają się od 1/4 finału PP). Oczywiście nie ma co przesadnie obawiać się drugoligowca, jednak i w tym przypadku nie warto lekceważyć przeciwnika. Takie myślenie może się zemścić i sporo kosztować nasz zespół - z każdym trzeba walczyć, tak by móc awansować co najmniej do półfinału. Wstępny termin 1/16 finału Pucharu Polski został ustalony na 16/17 sierpnia 2013, jednak ze względu na ewentualny dalszy udział Śląska w pucharach europejskich ten termin może ulec zmianie. 

W tym roku obowiązuje nowa formuła Pucharu Polski - podział na cztery ćwiartki, w każdej z nich znajduje się zespół rozstawiony, czyli Piast Gliwice, Lech Poznań, Śląsk Wrocław i Legia Warszaw (te zespoły najwcześniej mogą spotkać się w półfinale). Rozstawienie drużyn pozwala już na ten moment wskazać ewentualnego rywala Śląska w kolejnej rundzie rozgrywek (zakładając, że to Śląsk przechodzi dalej):

w 1/8 finału PP Śląsk Wrocław trafi na zwycięzcę pary Puszcza Niepołomice/Jagiellonia Białystok

w 1/4 finału PP Śląsk Wrocław trafi na zwycięzcę pary Zagłębie Sosnowiec/Wisła Kraków vs. Siarka Tarnobrzeg/Lechia Gdańsk

w półfinale PP Śląsk Wrocław trafi na Legię Warszawa, oczywiście pod warunkiem, że oba zespołu zdołają uporać się z wcześniejszymi rywalami. Jeśli Legia odpadnie wcześniej, naszym rywalem może być jedna z tych drużyn: GKS Katowice, Podbeskidzie Bielsko Biała, Zawisza Bydgoszcz, Pogoń Szczecin, Górnik Zabrze, GKS Bełchatów, Rozwój Katowice

w finale PP Śląsk Wrocław może trafić na dwie pozostałe rozstawione drużyny, czyli Lecha Poznań lub Piasta Gliwice. Jeśli oba zespoły zwiodą i odpadną we wcześniejszej fazie rozgrywek, możemy trafić na jeden z zespołów znajdujących się w pierwszej i drugiej ćwiartce, mogą to być: Zagłębie Lubin, Gryf Wejherowo, GKS Tychy, Sandecja Nowy Sącz, Flota Świnoujście, Ursus Warszawa, Widzew Łódź, Arka Gdynia, Ruch Chorzów, Korona Kielce, Olimpia Grudziądz, Miedź Legnica, Termalica Bruk-Bet Nieciecza

Śląsk-Rudar cz.3

Trening piłkarzy Śląska na stadionie w Podgoricy

Wczoraj Śląsk wyleciał do Podgoricy, gdzie odbędzie się rewanżowe spotkanie z Rudarem. Piłkarze zdążyli  już zaliczyć pierwszy trening na lokalnym boisku, na którym zresztą grali w zeszłym roku z Buducnosti w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Wtedy stadion gości okazał się dla Śląska łaskawy - wygraliśmy 2:0 i ten korzystny rezultat pozwolił awansować nam do następnej rundy eliminacji (po porażce u siebie 1:0). Teraz jesteśmy w dużo lepszej sytuacji. Po pierwszym meczu Śląsk ma pokaźną zaliczkę w postaci czterech bramek i tylko totalna katastrofa w dzisiejszym meczu mogłaby przekreślić szanse na awans i na mecz z kolejnym rywalem, czyli FC Brugge. Zresztą porażki ze słabym Rudarem nie dopuszczam nawet do myśli, zapewne podobnie jak pozostali kibice Śląska i sami piłkarze.

Tegoroczny rywal z Czarnogóry okazał się więcej niż przeciętny. Na boisku we Wrocławiu Czarnogórcy nie pokazali niczego. W przekroju całego spotkania mieli może jedną sytuacją bramkową, ale i ona skończyła się niecelnym uderzeniem tuż obok słupka bramki bronionej przez Gikiewicza. Przyznać jednak trzeba, że mecz we Wrocławiu ułożył się dla Śląska znakomicie. Dwie bramki w pierwszych dziesięciu minutach meczu ustawiły całą grę. Śląsk Wrocław kontrolował przebieg całego spotkania, co chwila punktując Rudar Pljevlja. Wynik mógł być bardziej okazały, zabrakło jednak troszkę precyzji i szczęścia m.in. przy strzale Waldka Soboty czy Sebino Plaku. 

Jak będzie dzisiaj? Z pewnością Czarnogórcy wyjdą na boisko z chęcią choć częściowego zmazania plamy z poprzedniego starcia. Możemy zatem spodziewać się większego naporu piłkarzy Rudaru już od początku meczu. Z czasem ten napór zapewne będzie słabnął, wszystko zależy jednak od tego, czy Śląsk nie straci bramki. Szybko stracona bramka może podbudować zawodników Rudaru, tak samo jak strzelone we Wrocławiu gole podbudowały piłkarzy Śląska, dodając im pewności siebie i skuteczności w dalszej grze. Z drugiej strony, jeśli Śląsk samemu strzeli szybkiego gola, z pewnością zdoła poukładać grę i od razu ostudzi zapędy przeciwnika. Jak będzie to wyglądało w rzeczywistości, będziemy mogli przekonać się już dzisiaj. Mecz zaczyna się o godzinie 17:30, transmisja w Polsat Sport.


wtorek, 23 lipca 2013

Oded Gavish w Śląsku

Oded Gavish - nowy środkowy obrońca Śląska
Od kilku dni pojawiały się plotki o izraelskim obrońcy, który przechodzi testy medyczne w Śląsku. Plotki okazały się prawdziwe i dziś Oded Gavish podpisał ze Śląskiem trzyletni kontrakt. Co wiemy o tym zawodniku? Z informacji przedstawionych na oficjalnej stronie WKS-u wynika jedynie, że to były gracz izraelskiej drużyny Hapoel Beer Sheva (jej kapitan), mający na koncie występy w młodzieżowych reprezentacjach tego kraju. Zawodnik ma 24lata i przez większość swojej kariery występował na pozycji środkowego obrońcy.



Oded Gavish - kim jest?
Te kilka informacji wydało mi się wysoce niewystarczające, postanowiłem więc nieco poszperać w internecie. Znalazłem m.in. filmik stanowiący kompilację występów tego zawodnika (wideo poniżej). Oczywiście takie wideo nie może być żadnym wyznacznikiem aktualnej formy, czy ogólnego poziomu i jakości gry jaką oferuje Gavish, daje jednak pewien ogląd jego umiejętności.

Co rzuca się w oczy po obejrzeniu filmiku to niezła szybkość i zwrotność tego zawodnika, której na tej pozycji w Śląsku bardzo brakuje - mamy Grodzickiego i Kokoszkę, którzy z pewnością demonami szybkości nie są i nigdy nie będą. Dynamiczny zawodnik w obronie to skarb, który może uchronić zespół od utraty wielu bramek. Jednak czy Gavish to zawodnik rzeczywiście szybki przekonamy się dopiero obserwując jego grę w meczach Śląska.

Kolejny charakterystyczny element gry tego zawodnika to zdecydowanie i dosyć agresywna gra, która skutkowała dużą ilością żółtych karetek w ostatnich sezonach gry w Izraelu ( w sezonie 11/12 - 10 żółtych kartek, w sezonie 12/13 - 6 żółtych kartek). Warto jednak nadmienić, że Gavish nie dostał żadnej czerwonej kartki przez trzy sezony gry w Beer Sheva, a grał tam zarówno w meczach ligowych jak i pucharze krajowym i to praktycznie w pełnym wymiarze czasu. Wynika z tego, że Gavisha w ostatnim czasie omijały kontuzje i zapewne jest to zawodnik w niezłej dyspozycji, praktycznie od razu gotowy do gry - zresztą trener Levy takich zawodników preferuje i takich transferów oczekiwał, o czym sam wspominał we wcześniejszych wywiadach.

Na filmiku widać również jaki styl gry ten zawodnik preferuje - mało tu finezyjnych zagrań, gry krótką piłką, dominują długie wykopy i podania z pominięciem linii środkowej. Być może taki był styl poprzedniego zespołu w jakim Gavish występował, w Śląsku wygląda to jednak inaczej. Na minus można zaliczyć również małą ilość zdobytych przez Gavisha bramek (dwie w ostatnich dwóch sezonach i cztery w pierwszym sezonie, gdzie grał najmniej minut). Niby od obrońcy nie wymaga się zdobywania goli, jednak w przypadku Śląska, gdy naszą silną stronę stanowią dośrodkowania Mili, bramkostrzelny obrońca to wartość dodana, o którą warto zabiegać.
Jak Gavish spisze się w Śląsku to na razie niewiadoma. Podobno podpisał trzyletni kontrakt, więc sztab szkoleniowy widzi w nim potencjał. Dodatkowo jest to zawodnik młody (24lata), perspektywiczny i za samo to należy się już duży plus dla zarządu. Miejmy nadzieje, że spełni on pokładane w nim nadzieje i wprowadzi się do pierwszej drużyny w jak najszybszym czasie. Każdy kibic WKS-u widzi, jak bardzo potrzebujemy wzmocnienia właśnie na tej pozycji.


poniedziałek, 22 lipca 2013

Podsumowanie 1 kolejki ekstraklasy

Za nami pierwsza kolejka nowej, zreformowanej ekstraklasy. Piłkarze wrócili na ligowe boiska, a kibice na stadiony i to w pokaźnej ilości. Nie zabrakło bramek, których w całej kolejce strzelono aż 20, emocji - przynajmniej w kilku meczach oraz niespodziewanych wyników. 

Niespodzianka kolejki
Największą chyba niespodziankę przyniósł pierwszy ligowy mecz tego sezonu, czyli spotkanie Zagłębia Lubin z Pogonią Szczecin. Faworyzowani lubinianie, którzy przez ekspertów typowani są jako jedna z drużyn mających włączyć się do walki o puchary, a może nawet o mistrzostwo, zaliczyli falstart i przed własną publicznością przegrali z Pogonią 2:0. 

Tak grali pucharowicze
Niespodziewane wyniki zanotowano także w Kielcach i Chorzowie. Zarówno Śląsk Wrocław jak i Lech Poznań nie zdołali pokonać walecznych rywali i z wyjazdów przywieźli zaledwie po jednym punkcie. Zarówno Śląsk jak i Lech wyglądali momentami słabo, co można zapewne zrzucić na karb pucharowej rywalizacji. Na jaw wyszły braki kadrowe obu drużyn - po prostu brakuje wartościowych zmienników, którzy pomogą w walce na dwóch frontach jednocześnie (w pucharach i lidze). Jednym składem ciężko grać co trzy dni i przy okazji osiągać satysfakcjonujące rezultaty.
Nieco więcej szczęści miał Piast Gliwice, który gościł na stadionie Cracovii. Beniaminek z Krakowa po niezwykle wyrównanym meczu obfitującym w akcje ofensywne i bramki, przegrał z Piastem 3:2. Mecz mógł się podobać zarówno kibicom zgromadzonym na stadionie jak i tym przed telewizorami. Obie drużyny postawiły na atak, nieco zapominając o obronie. Jeśli Piast marzy o sukcesie z Karabachem, musi zapomnieć o takiej grze - każda stracona bramka na swoim boisku oddali gliwiczan od trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy.
Sukces na starcie zaliczyli  warszawiacy, którzy podejmowali u siebie łódzki Widzew. Legia potwierdziła, że ma niezwykle szeroką kadrę i nawet rezerwami (trener wystawił aż 8 świeżych zawodników w stosunku do wyjściowego składu ze środowego meczu pucharowego) może wygrywać w naszej lidze. A trzeba przyznać, że było to zwycięstwo okazałe. Aż pięć strzelonych bramek na inaugurację sezonu przy  zaledwie jednym golu straconym musi robić wrażenie. Ktoś powie, że rywal słaby. Może i tak, zobaczymy w następnych kolejkach. 

Wisła w budowie
W kolejce nie zabrakło także słabszych spotkań. Na minus można zapisać pojedynek Wisły Kraków z Górnikiem Zabrze. Mecz był ciężki do oglądania, brakowało akcji ofensywnych i ogólnie składnych akcji zarówno z jednej jak i drugiej strony boiska. Bezbramkowy remis w tym przypadku można uznać za w pełni sprawiedliwy, odzwierciedlający przebieg całego spotkania. Niestety Wisła wygląda naprawdę słabo, szczególnie w ofensywie (brak napastnika). Przy tym ustawieniu i takiej grze wiślacy będą mieli prawdziwy problem ze zdobywaniem bramek w kolejnych meczach.

W środku tabeli
W pozostałych dwóch meczach Zawisza uległa Jagiellonii, a Lechia w starciu z Podbeskidziem straciła zwycięstwo w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Warto nadmienić, że zdobywcą dwóch bramek dla Lechii, został debiutant Japończyk Daisuke Matsui - być może ta nowa postać na polskich boiskach  to dla Lechii kolejny Razack Traore. (Matsui był w tamtym roku testowany w Legii, ale ostatecznie jego transfer nie doszedł do skutku).


Bezbramkowy remis w Kielcach, Korona-Śląsk cz.2

Korona - Śląsk 0:0

Bezbramkowym remisem zakończyła się pierwsza ligowa potyczka Śląska. Korona Kielce, tak jak się tego  spodziewałem, postawiła Śląskowi niezwykle trudne warunki. Co więcej, w pierwszej połowie meczu, a dokładniej przez pierwsze 30-40 minut to właśnie kielczanie byli drużyną zdecydowanie lepszą. To oni dominowali na boisku co chwila konstruując groźne akcje z prawej strony boiska, gdzie wielką nieporadnością wykazywał się Tadek Socha - swoją drogą coś dziwnego dzieje się z tym chłopakiem, wydaje się, że z każdym rokiem, jest on odrobinę słabszy niż w roku poprzednim. Pomimo sporego chaosu w liniach obronnych Śląska, kielczanie przez całą pierwsza połowę praktycznie nie stworzyli sobie jakiejś stu procentowej szansy na zdobycie gola (były jakieś dośrodkowania i strzały, ale większego zagrożenia bramki bronionej przez Gikiewicza nie widziałem). Taką szansę miał pod koniec meczu Śląsk, jednak Sebino Plaku w dogodnej sytuacji strzelił wprost w bramkarza. Druga połowa była już zdecydowanie bardziej wyrównana. Na boisku zrobiło się więcej miejsca, zawodnicy Korony nie mieli już tyle sił na grę ciągłym presingiem, która w pierwszej połowie dawała widoczny efekt. W żaden sposób nie przełożyło się to jednak na większą precyzję wrocławskich piłkarzy, którym z trudnością przychodziła wymiana kilku celnych podań. Gra była szarpana, brakowało składnych akcji, które w przekroju całego meczu można policzyć na palcach jednej ręki. Ostateczny wynik można uznać za sprawiedliwy - obie drużyny miały w tym meczu zbyt mało atutów by wyraźnie zagrozić bramce przeciwnika.

Wnioski dla Śląska
Nawet polska ekstraklasa to zdecydowanie inny poziom od rywali z pierwszych rund europejskich pucharów. Dobitnie zawodnikom Śląska uwidoczniła to Korona Kielce, która przecież nie należy do tuzów polskiej piłki - to ligowy średniak, ale widać, że z aspiracjami na coś więcej. Wyjście nieco rezerwowym składem z Sochą i Spahiciem po bokach obrony oraz Hołotą jako defensywnym pomocnikiem, pokazało jakie braki mamy na tych pozycjach. Szczególny zawód to Tadek Socha, który ewidentnie jest po za formą - notorycznie spóźnia się w obronie, wchodzi na raz, nie może nawet zablokować dosyć czytelnych dośrodkowań rywali. Na plus wypadł natomiast M. Pawelec, który stale musiał asekurować Sochę. Oczywiście i on nie ustrzegł się kilku błędów, ale tym razem był dobrze asekurowany przez Kokoszkę, który staje się spoiwem naszej kulejącej defensywy. Niedopuszczenie do zdobycia bramki przez kielczan to największy plus całego spotkania. W ostatnim czasie rzadko się zdarza aby Śląsk nie tracił bramek, a teraz zdarzyło się to dwukrotnie z rzędu. Na minus spisała się natomiast zwykle niezawodna ofensywa naszej drużyny, szczególnie bezbarwnie wypadł S. Mila i nieco przygaszony W. Sobota. Wydaje się, że po czwartkowym meczu, wczoraj zwyczajnie brakowało już sił i dynamiki, co przełożyło się na niską precyzję zagrań. W moim odczuci zabrakło również Stevanovica, który w środku pola radzi sobie całkiem nieźle i przejmuje sporo piłek. Zastępujący go T. Hołota zagrał poprawnie, ale głównie w defensywie. Z rzadka włączał się do konstruowania akcji ofensywnych, a to z kolei przełożyło się na mniej atutów w ataku.
Marco Paixao, który był bohaterem czwartkowej potyczki z Rudarem, tym razem zbyt wiele sobie nie pograł. Zabrakło dobrych dośrodkowań i celnych piłek dogrywanych na wolne pole. Tym samym jasno trzeba sobie powiedzieć, że sam napastnik nie zbawi drużyny - musi mieć zawsze wsparcie w pozostałych ofensywnych zawodnikach, a tego wczoraj zabrakło.
Kadra Śląska okazała się bardzo wąska. Z tym składem będzie bardzo ciężko radzić sobie w grze na dwóch frontach. Przekonał się o tym także Lech, który szczęśliwie zremisował z Ruchem. Na razie czekam na kolejne, obiecane wzmocnienia drużyny i następne pucharowe i ligowe potyczki. Najbliższe tygodnie pokażą o co tak naprawdę będziemy walczyć i na co stać zespół Śląska w tym sezonie. 


niedziela, 21 lipca 2013

Po trzy punkty do Kielc, Korona-Śląsk cz.1

(od lewej) Leszek Ojrzyński, Stanislav Levy
Inaugurację ekstraklasy zaczynamy wyjazdem do Kielc i muszę przyznać, że czekam na tę ligową inaugurację z niecierpliwością. Po pierwsze, jestem głodny piłki w wykonaniu Śląska, szczególnie takiej piłki, jaka została zaprezentowana w spotkaniu z Rudarem. Po drugie, jestem ciekaw postawy wrocławskich piłkarzy w pojedynku z rywalem zawsze walecznym i nieustępliwym, z którym w ostatnich latach Śląsk toczył naprawdę zażarte boje i gdy udawało się zwyciężać, były to zawsze zwycięstwa wydarte i wyszarpane po zaciętej walce. Jak będzie tym razem? Czy Śląsk Wrocław potwierdzi swoją dobrą formę, czy też Korona potwierdzi swoje ligowe aspiracje sięgające co najmniej walki o awans do czołowej ósemki ligi? O tym przekonamy się już dzisiaj. Ja biorąc pod uwagę historię, ale i z perspektywy ostatniego pojedynku Śląska, stawiam na nasze zwycięstwo. Może je osiągnąć, ale tylko pod warunkiem zaangażowania, boiskowej walki i fizycznego wysiłku całej drużyny Śląska. W końcu Śląsk musi zawsze walczyć, w innym przypadku piłkarze mogą doprowadzą trenera Levego do zawału. Początek spotkania zaplanowany jest na godzinę 15:30. 


Co słychać w Koronie Kielce
Korona Kielce, szczególnie pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego nabrała wyraźnego, znanego już dobrze wszystkim ligowcom charakteru. Nieustępliwość, zaciętość, walka i dobre przygotowanie fizyczne to cechy, które przynajmniej od dwóch sezonów wyróżniają tę drużynę z ligowej szarzyzny. 
Tego lata, podobnie jak w Śląsku, doszło w Kielcach do sporych przetasowań kadrowych. Karierę zakończyli Aleksander Vukovic i Marcin Żewłakow. Z klubu odeszli także Tadas Kijanskas, Mateusz Bodzioch oraz Tomasz Foszmańczyk. Do kieleckiej ekipy dołączyli natomiast byli poloniści Daniel Gołębiewski i Jacek Kiełb, czeski obrońca Radek Dejmek, Marcin Trojanowski z Warty Poznań oraz Przemysław Trytko z niemieckiej czwartoligowej Jeny. W sytuacji, gdy poza grą z powodu kontuzji wciąż pozostaje serce drużyny, czyli Maciej Korzym, w ataku zapewne zobaczymy jednego z nowo sprowadzonych zawodników - Gołębiewksiego lub Przemka Trytkę. Sporym wzmocnieniem zespołu z pewnością okaże się również Kiełb, który zwykle gra na pozycji bocznego pomocnika. Jak zaprezentują się pozostałe nabytki trudno przewidzieć. Jednego raczej możemy być pewni. Korona nie zmieni swojego stylu gry. Zespół wciąż będzie twardy i nieustępliwy. Zawodnicy Korony stale będą przeszkadzać w organizowaniu gry i konstruowaniu ataków rywali, w ten sposób wytrącając ich z rytmu i szukając własnych okazji do zdobycia bramki. W poprzednim sezonie główną siłą ofensywną kielczan były szybkie kontry oraz stałe fragmenty gry. Można przypuszczać, że i w tym sezonie będzie to wyglądało podobnie.

piątek, 19 lipca 2013

Zapowiedź 1 kolejki ekstraklasy

Po krótkiej letniej przerwie, startują zmodyfikowane rozgrywki polskiej ekstraklasy. Nowy sezon to nowe nadzieje na lepszą piłkę w wykonaniu naszych ligowców, nowe emocje i miejmy nadzieję zacięta rywalizacja o końcowy sukces, do której aktywnie włączy się również Śląsk Wrocław. W nowy sezon weszliśmy udanym meczem z Czarnogórcami, teraz wystarczy jedynie podtrzymać dobrą formę przez następne 37 kolejek ligowych... Jaka będzie rzeczywistość, będziemy mieli okazję przekonać się już w nadchodzącą niedzielę. Poniżej zestawienie wszystkich spotkań pierwszej kolejki:

Piątek 19 lipca 2013
  • 18:00 Zagłębie Lubin - Pogoń Szczecin
  • 20:30 Wisła Kraków - Górnik Zabrze
Sobota 20 lipca 2013
  • 15:30 Zawisza Bydgoszcz - Jagiellonia Białystok
  • 18:00 Legia Warszawa - Widzew Łódź
Niedziela 21 lipca 2013
  • 15:30 Korona Kielce - Śląsk Wrocław
  • 18:00 Cracovia - Piast Gliwice
  • 20:30 Ruch Chorzów -Lech Poznań
Poniedziałek 22 lipca 2013
  • 18:00 Lechia Gdańsk - Podbeskidzie Bielsko-Biała

W piątek z niecierpliwością czekam na pojedynek 'odmładzanej' Wisły z trenerem Smudą na ławce, z mocno przebudowanym Górnikiem Zabrze, do którego przeszedł m.in. zwolniony z Wisły Radosław Sobolewski, a także znany z występów w Śląsku Łukasz Madej. Trudno przewidzieć wynik tego spotkania. Obie ekipy w ostatnich sparingach zaprezentowały się raczej kiepsko, z tego powodu obstawiam, że będzie to mecz na remis.

W sobotę ekstraklasę przywitają w Bydgoszczy, gdzie zapewne przy pełnych trybunach Zawisza przetestuje Jagiellonię prowadzoną przez Piotra Stokowca. W tym przypadku liczę na świeżość i przysłowiowe 'gryzienie trawy' przez zawodników z Bydgoszczy, które przyniesie skutek w postaci pierwszych trzech oczek w ligowej tabeli. Chyba że Stokowiec potrafił odmienić oblicze zawodników Jagi i tchnął w nich ducha znanego z Polonii Warszawa, ale w to szczerze wątpię.

W niedziele Śląsk zawita do Kielc, ale o tym meczu więcej w kolejnym poście. Interesująco natomiast zapowiadają się spotkania pozostałych pucharowiczów, czyli Piasta i Lecha, którzy podobnie jak Śląsk w tej kolejce wystąpią w roli gości. Ich rywalami są potencjalni spadkowicze z ligi. Zobaczymy jak na ich tle wypadną eksportowe drużyny naszej ekstraklasy. Stawiam na niedzielne zwycięstwa gości.

W poniedziałek pierwszą kolejkę zakończy pojedynek Lechii z Podbeskidziem. Ciekawe czy zawodnicy z Bielska odnajdą się bez etatowego zdobywcy bramek dla tego zespołu, czyli Roberta Demjana, który odszedł do belgijskiego Beveren. Osobiście nie wierzę w powtórkę znakomitej rundy wiosennej i w tym przypadku stawiam na Lechię.




Club Brugge na drodze Śląska do LE

Tym razem los nie okazał się łaskawy dla Śląska. W trzecie rundzie eliminacji do Ligi Europy, jeśli oczywiście przejdziemy Rudar  (co po wczorajszym wyniku wydaje się niemal pewne), trafimy na czołowy zespół ligi belgijskiej - Club Brugge. Drużyna z Brugii to trzynastokrotny mistrz Belgii, 10 krotny zdobywca pucharu i trzynastokrotny zdobywca superpucharu tego kraju. Liczby mówią same za siebie - to nie są ogórki, lecz typowy europejski zespół średniej klasy o potencjale zbliżonym do tego, jaki prezentuje Hannover 96, pogromca Śląska z zeszłego sezonu. Oczywiście nie oznacza to od razu, że Śląsk Wrocław znalazł się na straconej pozycji. Jednak trzeba być realistą i mięć świadomość, że o awans w tym przypadku będzie bardzo, ale to bardzo trudno.

Nie ma jednak sensu zamartwiać się na przyszłość. Najpierw trzeba potwierdzić wysoką formę w meczu rewanżowym w Czarnogórze oraz w najbliższych meczach ligowych - w wyjazdowym spotkaniu z Koroną i rozgrywanym we Wrocławiu meczu z Jagiellonią. Te kilka spotkań na starcie sezonu może być pewną przewagą w starciu z Belgami, którzy swoje rozgrywki rozpoczynają dopiero 26 lipca. Na razie w swoich meczach sparingowych przegrali z zespołem Manchester United B 1:0 i zremisowali 1:1 z Barnsley FC, więc szanse Śląsk na pewno jakieś ma. Bądźmy dobrej myśli!

Pierwszy mecz trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy 1 sierpnia, rewanż 8 sierpnia.

Śląsk-Rudar cz.2

Marco Paixao - bohater meczu
Śląsk-Rudar 4:0

Znakomita gra Śląska, doskonałe debiuty, cztery bramki - czego chcieć więcej po inauguracji sezonu na wrocławskim stadionie. Wszyscy wrocławscy kibice muszą być w pełni usatysfakcjonowani postawą piłkarzy, nowymi nabytkami Śląska, a także autorską organizacją gry wprowadzaną już od dłuższego czasu przez trenera Levego, która w tym momencie przynosi oczekiwane rezultaty. Oczywiście trzeba mieć na uwadze poziom przeciwnika, nie mniej jednak, już na pierwszy rzut oka widać, że Śląsk Wrocław tym razem do sezonu został przygotowany bardzo dobrze, zawodnicy wiedzą co grać i to grają. Dodatkowo na boisku pojawili się nowi piłkarze, dopiero co pozyskani przez wrocławską drużynę, którzy wnieśli na boisko nową jakość i już na samym wstępie rozgrywek pokazali niezłe zgranie z całym zespołem. Teraz pozostało jedynie dopełnieni formalności i potwierdzenie dobrej dyspozycji w rewanżu, który już za tydzień w stolicy Czarnogóry (gramy w Podgoricy - stadion w Plevlji nie spełnia wymogów UEFA). Tymczasem już dziś w losowaniu UEFA poznamy naszego potencjalnego rywala w kolejnej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Trzymajmy kciuki za szczęśliwy los!

Kilka słów o debiutach
Trener Levy od początku meczu zdecydował się wystawić dwóch nowych zawodników. Na lewej stronie obrony wystawił Dudu, w ataku postawił na Marco Paixao. Taki wybór okazał się więcej niż trafiony. Już w 5 minucie meczu po dośrodkowaniu Dudu, piłkę z najbliższej odległości do bramki wpakował wspomniany Paixao. Po kolejnych 5 minutach ten sam zawodnik powtórzył swój wyczyn wykańczając podanie od Waldka Soboty i podwyższając wynik na 2:0. Lepszego debiutu ciężko sobie wyobrazić. Tymczasem Portugalczyk nie osiadł na laurach tylko cały czas aktywnie walczył na boisku starając się o podwyższenie wyniku i zdobycie kolejnej bramki. Tej co prawda już nie zdobył (m.in. przez odgwizdane spalone, których czasami zwyczajnie nie było), ale po jego znakomitym podaniu w 56 minucie do piłki doszedł Waldek Sobota, który technicznym strzałem podwyższył wynik na 3:0. Paixao zszedł z boiska w 80 minucie przy aplauzie publiczności. Pokazał się z naprawdę znakomitej strony. Jest niezwykle szybki, potrafi doskonale przyjąć piłkę, zasłonić się i podać. Do tego strzela bramki i przez cały mecz walczy, pomagając drużynie w odniesieniu sukcesu - takie gracza potrzebował Śląsk w ataku i miejmy nadzieje właśnie go znalazł. 
Z dobrej strony, zwłaszcza w grze ofensywnej pokazał się również wspomniany Dudu Paraiba. Brazylijczyk doskonale dośrodkowywał, w końcu to z jego podania padła pierwsza bramka, walnie przyczynił się również do zdobycia czwartego gola (po jego dośrodkowaniu bramkarz Rudaru musiał wybijać piłkę, która trafiła wprost pod nogi Plaku, ten okazję wykorzystał i wpakował bramkę). Trzeba jednak pamiętać, że to przede wszystkim obrońca, tutaj na razie dostrzegam pewne braki. Dobrze, że  wyjścia Dudu były asekurowane m.in. przez Patejuka, co ustrzegło nas przed groźnymi kontrami. 
Po przerwie na boisku pojawiło się dwóch kolejnych nowych zawodników Śląska - Sebino Plaku, który niespełna dwie minuty po wejściu na boisko wpisał się na listę strzelców, ustalając wynik spotkania na 4:0 oraz Tomasz Hołota, który zastąpił dobrze spisującego się na boisku Dalibora Stevanovica. Plaku w końcówce meczu miał jeszcze okazję na podwyższenie wyniku, ale zabrakło troszkę szczęścia. Piłka po silnym strzale głową trafiła w słupek i wpadła wprost w ręce bramkarza.
Wszystkie debiuty wypadły okazale, co dobrze zwiastuje na przyszłość. Teraz pozostaje jedynie czekać na potwierdzenie formy Śląska w najbliższym spotkaniu ligowym, które rozegramy w niedzielę, w Kielcach. 
Hej Śląsk!


czwartek, 18 lipca 2013

Śląsk-Rudar cz.1

Trening Śląska przed meczem z Rudarem
Już dziś pierwszy mecz nowego sezonu. Śląsk Wrocław zmierzy się na własnym boisku z nieznaną praktycznie nikomu drużyną z Czarnogóry Rudarem Plevlja. Mecz zaplanowano na godzinę 20:45. Rewanż odbędzie się za tydzień na boisku w Podgoricy. Jak może przebiegać to spotkanie? Jakie są silne i słabe strony naszych przeciwników. Czego możemy się spodziewać i czego powinniśmy oczekiwać ze strony Śląsk - poniżej krótka analiza przedmeczowa.


Rudar - czego się spodziewać?
Przyznam uczciwie, że moją opinię o tej drużynie opieram wyłącznie na źródłach pośrednich - na osiąganych przez nią wynikach (dopiero piąte miejsce w składającej się z 12 drużyn lidze, awans tylko dzięki wykluczeniu z pucharów innych drużyn z Czarnogóry, które osiągały od Rudara lepsze wyniki) oraz na analizie pomeczowej wykonanej przez trenera Łukasza Czajkę, który obserwował Czarnogórców w ich pierwszym pucharowym pojedynku z zespołem Mika Erewan. Czego zatem można spodziewać się po Rudarze? Po pierwsze, drużyna z Czarnogóry zapewne postawi na szczelną defensywę. Tak zagrali nawet na własnym boisku, grając ze wspomnianą Miką Erewan. Co więcej, taka gra przyniosła oczekiwany skutek, ponieważ drużyna w dwumeczu z Ormianami straciła zaledwie jedną bramkę. Po drugie, stale fragmenty gry i kontry.  Tylko w ten sposób Rudar może zagrozić bramce bronionej przez Kelemena lub Gikiewicza (w zależności od tego, na kogo postawi trener Levy). Nie ma zatem co liczyć na otwartą grę Czarnogórców. Trzeba spodziewać się murowania bramki i ewentualnych szybkich kontr, które zawsze są groźną bronią, niezależnie od klasy przeciwnika, o czym dobitnie przekonała się wczoraj Legia. W końcu po trzecie, dobrego zgrania drużyny oraz niezłych indywidualnych umiejętności piłkarskich poszczególnych zawodników. Piłkarze z krajów byłej Jugosławii słyną z dobrej techniki, o czym mogliśmy przekonać się w tamtym roku, rywalizując z Buducnosti Podgorica. Prawdopodobnie piłkarze Rudaru prezentują nieco niższy poziom od naszych zeszłorocznych rywali, ale wciąż nie można i nie powinniśmy ich lekceważyć.

Śląsk - jak zagrać, żeby wygrać?
Powiem szczerze, że nie oczekuję żadnych fajerwerków po grze Śląska. Nie było takich fajerwerków w spotkaniach sparingowych, zatem tym bardziej nie będzie ich w meczu pucharowym. Dodatkowo pamiętając zeszłoroczną potyczkę z zespołem z Czarnogóry (szczęśliwie zakończony dwumecz z Bududcnosti - u siebie przegraliśmy 1:0), spodziewam się dosyć trudnej przeprawy, miejmy nadzieję zakończonej w równie szczęśliwy dla nas sposób. Sądzę, że kluczem do sukcesu będzie cierpliwość w grze Śląska. Zmasowany atak od pierwszych minut może zemścić się w końcówce, gdy po ciężkim okresie przygotowawczym zwyczajnie może brakować sił i świeżości. Liczę jednak na konsekwencję w ataku, tradycyjnie stałe fragmenty gry, których w tego typu meczu może być sporo i przebłysk formy naszych kluczowych zawodników, czyli Sebastiana Mili i Waldka Soboty. Nie można również zapominać o obronie, szczególnie podczas wykonywania własnych stałych fragmentów, zwłaszcza kornerów. Źle rozegrana akcja może szybko przerodzić się w groźną kontrę i na to zawodnicy Śląska muszą zwrócić szczególną uwagę. Trzeba również uważać na stałe fragmenty rozgrywane przez rywali by w idiotyczny sposób nie stracić bramki, którą później będzie trzeba odrabiać na wyjeździe.

Wierzę w powodzenia Śląska w tym dwumeczu. Wszystkie argumenty są bowiem po naszej stronie i tylko od samych zawodników zależy ich wykorzystanie w pojedynku z Rudarem. Piłka jest po naszej stronie, oby tylko piłkarze nie zawiedli samych siebie oraz tysięcy kibiców, którzy wspierają ich w każdym meczu. Hej Śląsk!

poniedziałek, 15 lipca 2013

Już w najbliższy czwartek Śląsk Wrocław zainaguruje nowy sezon.

Do rozpoczęcia nowego sezonu zostało już zaledwie kilka dni. W czwartek o godzinie 20:45 zostanie rozegrany pierwszy mecz eliminacji do Ligi Europy, Śląsk podejmie na stadionie we Wrocławiu zespół z Czarnogóry FK Rudar Plevlje. Zatem już niebawem okaże się jak zespół Śląska wejdzie w nowy, wydłużony przez reformę Ekstraklasy sezon i czy będzie to dla naszej drużyny sezon udany. Póki co warto spojrzeć na Śląsk z perspektywy przedsezonowych przygotowań. 


W zespole doszło do wielu zmian personalnych, o czym pisałem już we wcześniejszych postach. Warto jednak zauważyć, że trzon drużyny pozostał niezmieniony. Kontrakt przedłużył Sebastian Mila, w Śląsku pozostanie na pewno Marian Kelemen, Przemek Kazimierczak, czy znienawidzony przez portal Weszło Dalibor Stevanovic. Miejmy nadzieje, że w klubie pozostanie również Waldek Sobota, choć w jego przypadku ewentualny transfer zagraniczny wciąż pozostaje sprawą otwartą i nie nie wiadomo czy ulubieniec wrocławskich kibiców już tego lata nie pożegna się z  klubem. To była by spora strata dla jakości ofensywnej gry całego zespołu. Jednak w kiepskiej sytuacji finansowej, w jakiej znajduje się Śląsk, opcja sprzedaży Waldka, to niestety opcja coraz bardziej realna.

Do drużyny dołączyło kilku nowych zawodników. Szczególne nadzieje wiązać należy z przyjściem do Śląska byłego gracza Widzewa Łódź - Dudu Paraiby, który spisywał się na polskich boiskach więcej niż przyzwoicie. Można powiedzieć, że podczas występów w polskiej ekstraklasie, był to najlepszy lewy obrońca. Niedługo przekonamy się czy roczny pobyt w Meksyku nie wpłynął negatywnie na piłkarską formę tego zawodnika. Do drużyny dołączył również młody defensywny pomocnik z Polonii Warszawa Tomasz Hołota, albański szybki skrzydłowy/napsatnik Sebino Plaku oraz portugalski napastnik Marco Paixao, który w sparingach zdołał ustrzelić dwie bramki. Co ciekawe, w chwili obecnej testowany jest również jego brat bliźniak Flavio Paixao, który występuje nominalnie na pozycji bocznego pomocnika.

Niestety na minus letnich przygotowań do nowego sezonu należy zapisać brak wzmocnień na środku defensywy. Co gorsza, podczas ostatniego sparingu groźnego urazu doznał Rafał Grodzicki, który będzie pauzował co najmniej kilka miesięcy. W tej sytuacji nasza obrona wygląda równie słabo jak w minionej rundzie, podczas której zespół tracił mnóstwo bramek, będąc praktycznie w każdym meczu zmuszonym do odrabiania strat. Postawa defensywy wrocławskiego zespołu wpłynęła na całokształt dokonań z poprzedniego sezonu - wiele niepotrzebnych remisów, głupio straconych punktów i bolesnych, wysokich porażek to niestety wina słabej obrony. W dodatku z drużyny odszedł Marcin Kowalczyk i Rok Elsner, a tym samym liczba graczy na pozycjach defensywnych zmalała do minimum. Zarząd zapowiada jeszcze jakieś wzmocnienia na tych pozycjach, ale kto do nas przyjdzie tego na razie nie wiadomo. Takie wzmocnienia powinny być dokonane dużo wcześniej. Nowi zawodnicy powinni mieć czas na wejście do drużyny, a tak zarząd klubu stawia się pod ścianą, szukając awaryjnych rozwiązań i awaryjnych wzmocnień na kilka dni przed startem pucharów i ligi - nie tędy droga!

Nowy sezon to jednak nowe szanse i nowe nadzieje tak dla kibiców jak i piłkarzy. Może któryś z nowych transferów okaże się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, tak jak to było w przypadku Waldka Soboty. Pozostając realistami, należy się jednak spodziewać wciąż wielu głupio traconych bramek. Czy przebudowana ofensywa będzie potrafiła odrabiać z nawiązką te straty? Oby tak było! Inaczej czeka nas wiele rozczarowań i nerwów. W głębi serca mam jednak nadzieje, że nadchodzący sezon będzie pełen wielu pozytywnych zaskoczeń i zakończy się dla Śląska równie korzystnie, a może lepiej niż ten miniony, dostarczając kibicom sporo emocji. Początek, miejmy nadzieję pozytywnych emocji, już w czwartek - do zobaczenia na stadionie. Hej Śląsk!!!

środa, 10 lipca 2013

Co z obroną?

Poczęstunek przed meczem z Duklą Praga
Dzisiejszy mecz sprowadził mnie nieco na ziemię i przypomniał o podstawowym kłopocie Śląska - obronie. Miałem nadzieje, że brak straconych bramek z austriacką Admirą to dobry prognostyk na nadchodzący sezon, a dzisiejszy mecz potwierdzi rosnącą dyspozycję wrocławskiej defensywy. Niestety już pierwsze minuty dzisiejszego springu z czeską Duklą Praga całkowicie zburzyły moje nadzieje. Dwie stracone bramki w zaledwie kwadrans to katastrofa, tym większa, że zespół z Czech nie należy do grona piłkarskich potentatów - na ten moment to całkowicie przeciętna drużyna, która nie może się równać z innymi czeskimi zespołami takimi jak Sparta Praga czy Victoria Pilzno.

Co gorsza, prawdopodobnie na dłuższy czas Śląsk stracił jednego z podstawowych środkowych obrońców - Grodzicki nabawił się poważnej kontuzji barku, co może wyeliminować go z gry nawet na kilka miesięcy. Na razie to tylko przypuszczenia, jeśli się potwierdzą będzie naprawdę kiepsko. Kogo bowiem możemy wystawić w jego miejsce? Straciliśmy Kowalczyka, teraz odpada Grodzicki, z nominalnych środkowych obrońców został nam jedynie Kokoszka. Zapewne z musu na środku będzie od teraz grał Pawelec lub Wasiluk, chyba że trener postawi na młodego Juraszka lub Dankowskiego. W to ostatnie rozwiązanie szczerze wątpię. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to para stoperów w osobach Kokoszka - Pawelec, a przy słabszej dyspozycji któregoś z nich Wasiluk - nic nie mam do tego chłopaka, dysponuje on silnym i dokładnym podaniem, a nawet strzałem na bramkę, niestety w obronie potrafi się nieźle zamotać i przez swój wzrost, jest po prostu mało zwrotny i zwyczajnie wolny (jeszcze mniej zwrotny od i tak wolnego Grodzickiego), a my potrzebujemy w obronie kogoś pewnego.

Zanosi się na to, że do nowego sezonu przystąpimy znowu bez obrony. Szkoda bo był czas, żeby pozyskać przynajmniej jednego stopera z prawdziwego zdarzenia. W tej chwili nawet jeśli zarząd takiego piłkarza w ostatniej chwili znajdzie i zatrudni to i tak nie będzie już czasu na jego zgranie z resztą zespołu. Kibicom nie pozostaje nic innego jak zaciskać kciuki za naszych wysłużonych obrońców, szczególnie za Pawelca i Wasiluka. Miejmy nadzieje, że przynajmniej jeden z nich wykorzysta szansę i sprawdzi się na środku obrony. Oby, bo nie wiem czy drużyna kolejną rundę z rzędu da radę odrabiać starty w praktycznie każdym meczu. Niestety na taką powtórkę z historii właśnie się zanosi.

Dla porządku wspomnę, że Śląsk zdołał jednak odrobić dwubramkową stratę. O wyniku zadecydowały strzały Patejuka (bramka i asysta) oraz Paixao. Śląsk Wrocław - Dukla Praga 2:2.

wtorek, 9 lipca 2013

Po raz drugi Czarnogóra

Znamy już rywala Śląska w eliminacjach do Ligi Europy, został nim zespół z Czarnogóry Rudar Plevlja. Rudar wygrał pierwszy mecz u siebie 1:0, a w dniu dzisiejszym zdołał w końcówce meczu wyrównać na 1:1, tym sposobem eliminując z dalszych rozgrywek ormiański zespół Mika Erewan. 

Stadion Rudara w Plevlji
Jak się zatem okazało, historia lubi się powtarzać i po raz drugi z rzędu wrocławski zespół zmierzy się w europejskich pucharach z drużyną z Czarnogóry. Zeszłoroczne potyczki z Buducnosti Podgorica z pewnością pozostały w pamięci wrocławskich kibiców, piłkarzy i klubowych działaczy. Nie koniecznie są to jednak przyjemne wspomnienia. Miejmy jednak nadzieje, że skandaliczne zachowanie służb porządkowych i agresja miejscowych kibiców w przypadku Rudara już się nie powtórzy. To tym bardziej prawdopodobne, że klub z Plevlji to nie ta marka i nie ten poziom co zespół z Podgoricy. Rudar zakwalifikował się do pucharów tylko i wyłącznie dzięki absencji takich drużyn jak wspomniane Buducnosti czy FK Grbalji, które nie otrzymały licencji na grę w europejskich pucharach. W ligowej tabeli Rudar był dopiero piąty.

Jakie są szanse Śląska w spotkaniu z Rudarem? Jestem przekonany, że zarówno pod względem sportowym, finansowym jak i organizacyjnym bijemy Czarnogórców na głowę. Jednak po doświadczeniach z poprzedniego sezonu, z eliminacji do Ligi Mistrzów, gdy zacięty opór postawiła nam drużyna Buducnosti, nie do końca można być pewnym końcowego rezultatu. Zapewne kluczem będzie pierwszy mecz we Wrocławiu. Trzeba wygrać i nie stracić przy tym żadnej bramki by później przypieczętować awans na wyjeździe. Wierzę, że nam się uda i będziemy mogli kibicować WKS także w kolejnych rundach eliminacji Ligi Europy.

W Austrii na plus

Jutro kończy się zgrupowanie w Austrii, podczas którego zawodnicy Śląska szlifowali swoją formę przed zbliżającymi się meczami o punkty - pierwszym spotkaniem będzie mecz w eliminacjach do Ligi Europy (pierwszy mecz we Wrocławiu już 18 lipca), kolejnym, rozegrany trzy dni później ligowy pojedynek z Koroną Kielce ( mecz rozegrany będzie w Kielcach 21 lipca). Zostało zatem już naprawdę niewiele czasu na dopracowanie elementów taktycznych i poprawę jakości gry naszego zespołu, z którą jak się okazuje po ostatnich meczach sparingowych, nie jest źle. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że wprost przeciwnie, jest dobrze. W końcu zespół broni się wynikami, a te podczas mijającego zgrupowania były naprawdę korzystne.

Śląsk wygrał z Terekiem Grozny 3:2, a następnie pokonał austriacką drużynę Admira Wacker Moedling 2:0. Cieszy zwłaszcza wynik osiągnięty z drużyną na co dzień występującą w lidze rosyjskiej, do której ściągnięci zostali w ostatnich latach m.in. Maciej Rybus czy Marcin Komorowski. Korzystny rezultat i dobra gra w meczu z zespołem wykraczającym sportowo i finansowo ponad standardy znane z polskiej piłki to dobry prognostyk przed meczami czekającymi Śląsk w eliminacjach do Ligi Europy.

Potwierdzeniem niezłej formy wrocławskiej drużyny była również wygrana z Austriakami prowadzonymi przez Toniego Polstera. Cieszyć może zwłaszcza dobra gra Waldka Soboty, który strzelił bramkę w trzecim sparingu z rzędu. Na plus zaliczyć należy także niezłą grę w defensywie, która uchroniła zespół przed utratą bramki - o to było trudno w poprzednich spotkaniach, zarówno w sparingach, jak i w ostatnich meczach ligowych minionego sezonu.

Przed Śląskiem został jeszcze jeden sparing, który zostanie rozegrany w dniu jutrzejszym. Rywalem wrocławian będzie Dukla Praga (szósta drużyna czeskiej ekstraklasy). To generalna próba i zarazem podsumowanie pracy, jaką wykonała drużyna podczas okresu przygotowawczego do nowego sezonu. Po zakończeniu spotkania Śląsk wraca do kraju, a kibicom pozostaje odliczanie czasu do pierwszego pojedynku w eliminacjach do Ligi Europy.


Poniżej bramki z meczu Śląsk - Admira





środa, 3 lipca 2013

Nasz Śląsk się starzeje

Ostatnie trzy lata to pasmo sportowych sukcesów Śląska - wywalczyliśmy kolejno wicemistrzostwo, mistrzostwo i trzecie miejsce w ligowej tabeli ekstraklasy. Niestety za sukcesem sportowym naszej drużyny w żaden sposób nie podąża sukces finansowy. Nie mam tu na myśli samych przetasowań i wewnętrznych konfliktów natury własnościowej i sponsorskiej w klubie, ale kwestię sprzedaży czy chociażby promowania młodych zawodników. Fakty pozostają bowiem nieubłagane, w ostatnich trzech sezonach nie sprzedaliśmy za realne pieniądze praktycznie żadnego piłkarza. Z czego może wynikać taki stan rzeczy? Czy to jedynie wina powszechnie wytykanej nieudolności Zarządu klubu, który ma problem z podpisywaniem korzystnych dla Śląska kontraktów z zawodnikami? Niekoniecznie, a może raczej nie tylko z tego powodu. Przyjrzyjmy się bowiem średniej wieku pierwszej drużyny Śląska - nie wygląda to optymistycznie:

Bramkarze: Marian Kelemen w tym roku skończy 34 lata; jego zmiennik Rafał Gikiewicz, w tym roku kończy lat 26, zatem również nie jest już młodzikiem. 

Obrońcy: Rafał Grodzicki - 30lat, Adam Kokoszka -27lat, Krzysztof Ostrowski - 31lat, Mariusz Pawelec - 27lat, Tadeusz Socha -25lat, Amir Spahic - 30lat, Marek Wasiluk -26lat i ostatnio pozyskany Dudu Paraiba - 28lat

Pomocnicy: Przemysław Kazimierczak - 31lat, Sebastian Mila - 31lat, Dalibor Stevanovic -29lat, Sylwester Patejuk - 31lat, Waldemar Sobota - 26lat, Mateusz Cetnarski -25lat i ostatnio pozyskany - Tomasz Hołota - 22lata

Napstnicy: Sebino Plaku - 28lat, Marco Paixao - 29lat i Jakub Więzik - 22lata

Oczywiście do tego składu można doliczyć jeszcze kliku wychowanków, którzy pojechali na obóz do Austrii (Wrąbel, Dankowski, Menzel, Uliczny czy Przybylski), ale wątpliwe aby trafili oni do pierwszego składu naszej drużyny. 

Jeśli spojrzeć na powyższe dane w sposób obiektywny, trudno oczekiwać cudów i spodziewać się aby w najbliższej przyszłości na któregokolwiek z wrocławskich zawodników znalazł się kupiec. Zwyczajnie ci, którzy prezentują na boisku odpowiednią jakość, są już jak na piłkarzy w wieku zaawansowanym i co najwyżej mogą liczyć na darmowy transfer do innego klubu. Ci młodsi, być może poza Waldkiem Sobotą i ewentualnie Rafałem Gikiewiczem raczej nie wzbudzą entuzjazmu ewentualnych pracodawców i nikt nie wyłoży za nich większych pieniędzy. To smutna, ale niestety prawdziwa konstatacja.

Nasz Śląsk w ostatnich latach wyraźnie się postarzał. Szkoda że Zarząd robi tak niewiele w kierunku odwrócenia tej tendencji. Co prawda ostatnio pozyskaliśmy młodego Tomasza Hołotę, mamy też Jakuba Więzika, ale czy znajdą oni uznanie w oczach trenera Levego i regularnie będą wybiegać na boisko w podstawowym składzie Śląska tego na razie nie wiemy. 

Potrzebujemy bardziej aktywnej polityki w kierunku odmładzania naszego Śląska, inaczej już w przeciągu 1-2 sezonów znajdziemy się w naprawdę nieciekawej sytuacji. Drużyna potrzebuje świeżej krwi i to w dosłownym tego słowa znaczeniu - potrzebujemy młodych graczy żądnych sukcesów, a przy okazji prezentujących niezły poziom piłkarski. Tylko tym sposobem możemy się rozwijać i budować stabilną pozycję drużyny w klubowych rozgrywkach, a przy tym jeszcze co pewien czas co nieco zarobić.