wtorek, 29 października 2013

Zapowiedź 14 kolejki Ekstraklasy

Kolejka goni kolejkę, brakuje więc troszkę czasu na dokładne podsumowanie wydarzeń piłkarskiego weekendu w rodzimej ekstraklasie. Tym razem jedynie kilka słów podsumowania tego, co wydarzyło się w 13 kolejce ekstraklasy i od razu przechodzimy do zapowiedzi następnych meczy, które rozegrane zostaną już w tym tygodniu.

Podsumowanie 13 kolejki Ekstraklasy warto zacząć od starcia możnych naszej ligi, czyli Lecha Poznań i Legii Warszawa. Spotkanie stało na niezłym poziomie, zabrakło jednak większej ilości bramek i mecz ostatecznie zakończył się remisem, który chyba nie satysfakcjonuje żadnej z ekip. Po części widoczne jest już zmęczenie sezonem, a to dopiero trzynasta kolejka - jesienią do rozegrania zostało jeszcze osiem kolejek i już można zacząć się bać, jak to wszystko będzie wyglądało w grudniu. Wielu niespodzianek nie było, być może poza porażką Śląska u siebie z beniaminkiem z Bydgoszczy 1:2. Swoje mecze wygrywali faworyci, a więc Wisła z Zagłębiem (1:0), Górnik z Jagiellonią (1:0) czy Cracovia z Widzewem na wyjeździe (3:1). Po zaciętym meczu w Szczecinie, trzy punkty zainkasowali gospodarze, ogrywając Koronę Kielce 3:2. Remisowo było w Bielsku-Białej (Podbeskidzie-Ruch 0:0) i w Gliwicach (Piast-Lechia 0:0).

Rozgrywana w ciągu tygodnia 14 kolejka Ekstraklasy z pewnością nie przyciągnie na trybuny wielu widzów - raz, jest środek tygodnia; dwa, zaraz Wszystkich Świętych i wiele osób szykuje się do wyjazdu. Na co zatem warto czekać? Wczoraj rozegrany został już pierwszy mecz nowej kolejki, a w nim niespodzianka - Górnik przegrał u siebie z Cracovią 0:1. Dzięki zwycięstwu Cracovia wskoczyła na 4 miejsce w tabeli i z 23 punktami na koncie czuje się w tej chwili niezwykle pewnie (tylko punkt mniej niż Wisła). Być może w tej kolejce czeka nas więcej niespodzianek, przyjrzyjmy się zatem zestawowi par na ten tydzień:

poniedziałek 28 października 2013
  • Górnik Zabrze 0:1 Cracovia
wtorek 29 października 2013
  • 18:00 Pogoń Szczecin - Piast Gliwice
  • 20:30 Wisła Kraków - Widzew Łódź
 środa 30 października 2013
  • 18:00 Korona Kielce - Ruch Chorzów
  • 18:00 Zagłębie Lubin - Lechia Gdańsk
  • 20:30 Zawisza Bydgoszcz - Legia Warszawa
czwartek 31 października 2013
  • 18:00 Śląsk Wrocław - Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • 20:30 Jagiellonia Białystok -Lech Poznań

Wtorek
Dzisiaj rozegrany zostanie jeden z najciekawszych meczy tej kolejki, w którym zmierzą się Pogoń Szczecin i Piast Gliwice. Obie ekipy stawiają na piłkę ofensywną i choć punktują przede wszystkim szczecinianie to jednak w tym starciu nie przekreślałbym z góry szans Piasta na korzystny rezultat. Pokazała to ostatnie starcie w Szczecinie, gdzie bliscy osiągnięcia dobrego wyniku byli kielczanie. Tym razem do Szczecina przyjeżdża moim zdaniem zespół nieco lepszy, choć grający w kratkę. W kościach czuję, że czeka nas niespodzianka, czyli trzy punkty dla Piasta.

W drugim wtorkowym meczu Wisła powalczy o podtrzymanie znakomitej passy, o co powinno być stosunkowo łatwo. Tym razem naprzeciwko piłkarzy Wisły wybiegnie jedna z najsłabszych ekip naszej Ekstraklasy, czyli Widzew Łódź. Tutaj niespodzianki raczej nie będzie - stawiam na pewne trzy punkty Wisły.

Środa
W środę rozegrane zostaną trzy mecze, a w związku z tym, że to sam środek tygodnia, dwa z nich zostaną rozegrane o tej samej godzinie. W pierwszym z tych spotkań, przeciwko sobie zagrają kielecka Korona i Chorzowski Ruch. Tutaj trudno wskazać na wyraźnego faworyta. Obie ekipy po początkowych niepowodzeniach odzyskały nieco wigoru i chęci do gry. Co prawda wciąż ich sportowa forma pozostawia wiele do życzenia, jednak drużyny zaczęły punktować, a to też się liczy. W tym starciu małą przewagę widzę po stronie Korony, ale jak będzie zweryfikuje boisko.

W drugim meczu rozgrywanym o tej samej godzinie, wyjdą przeciwko sobie zawodnicy Zagłębia i Lechii. Lechia po znakomitym początku rundy wyraźnie spuściła z tonu i tym razem nie będzie już wyraźnym faworytem meczu, tym bardziej, że Zagłębie gra ostatnio odrobinę lepiej, choć wciąż nie punktuje - być może tym razem ta sztuka w końcu się im powiedzie, gdańszczanie z pewnością uczynią wszystko, żeby jednak tak się nie stało.

Ostatni środowy mecz to stracie lidera ekstraklasy z ostatnim pogromcom Śląska, czyli z Zawiszą Bydgoszcz. Życzyłbym sobie niespodzianki w Bydgoszczy, choć na polską ligę nawet słabszy skład warszawiaków powinien bez większej trudności uporać się z beniaminkiem. Po prawdzie i Śląsk miał bez trudu ograć Zawisze, stało się jednak inaczej. Być może taka niespodzianka zdarzy się również w środowy wieczór.

Czwartek
Ponownie kolejkę kończy spotkanie we Wrocławiu. Tutaj miejscowy Śląsk Wrocław powalczy o zwycięstwo z ostatnim w lidze Podbeskidziem. Chciałoby się powiedzieć, jeśli nie teraz to kiedy, jednak realia pokazują zupełnie coś innego. Śląsk jest w dużym kryzysie i o wygraną nawet z tak słabym zespołem jak Podbeskidzie będzie tym razem bardzo ciężko - obym jednak się mylił i w końcu do WKS uśmiechnęło się szczęście.

Ostatni czwartkowy mecz to spotkanie w Białymstoku, gdzie walczyć o kolejne ligowe punkty przyjeżdża poznański Lech. Poznaniacy podobnie do klubu z Białegostoku potrzebują punktów by awansować w ligowej tabeli. Mecz zapowiada się zatem naprawdę interesująco, tym bardziej, że obie drużyny dobrze czują się w grze do przodu. Teoretycznym faworytem są poznaniacy, jednak na stracie nie przekreślałbym szans Jagiellonii. Jeśli białostocczanie szybko strzelą bramkę, mogą to spotkanie spokojnie wygrać. Jak będzie? Stawiam na Jagiellonię!


Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

poniedziałek, 28 października 2013

Kryzys na całego. Śląsk - Zawisza 1:2

Jak nie idzie to nie idzie. Śląsk wpadł w straszny dołek i nie może się z niego wygrzebać. Przegrywamy już nawet z beniaminkami i to na własnym stadionie. Za kilka dni mecz z Podbeskidziem, czyli najsłabszym zespołem naszej ligi, a my wciąż nie możemy być pewni, że to Śląsk w tym starciu okaże się lepszy.

Po tłustych latach przyszedł zdecydowanie gorszy czas dla Śląska i z tym faktem trzeba się powoli godzić. Zawodzi wszystko i wszyscy. Najpierw straszliwe zamieszanie właścicielskie, które niemal nie doprowadziło do upadku klubu. Odejście kilku ważnych dla Śląska zawodników, katastrofa w meczach z Sevillą, a teraz na dokładkę kontuzja Mili i powielane co mecz błędy trenera. Zresztą niemal cały zespół gra niezwykle słabo, na czele z Gikiewiczem, który wczoraj zawalił dwie bramki. Co z tego, że jedna z nich padła ze spalonego - ważne, że sędzia ją uznał, a wynik poszedł w świat. To my w tym meczu prowadziliśmy i gdyby nie chory minimalizm - tak, to już stała przypadłość tej drużyny, której wyraźnie brakuje ambicji - powinniśmy do końca atakować, a nie spocząć na laurach i ruszyć do ponownej walki dopiero po utracie dwóch goli. 

Nie jestem zwolennikiem radykalnych zmian czy gwałtownych decyzji, ale na pierwszy rzut oka widać, że Śląsk Wrocław potrzebuje wstrząsu. Wstrząsu gwałtownego, który na nowo obudzi ambicję i chęć do walki większości naszych zawodników, którzy na ten moment wyglądają na totalnie wypalonych. Pisałem o tym już przed sezonem - WKS się zestarzał i to widać w każdym meczu. Brakuje agresji, walki, młodzieńczej zapalczywości, entuzjazmu i żądzy zwycięstwa. Większość zawodników grających w Śląsku ma już na swoim koncie wiele sukcesów i zwyczajnie wygląda na sytych. Potrzeba odnowy - młodych graczy, który wniosą do szatni powiew świeżości, trochę brawury i wiary w sukces. Potrzeba nam takich zawodników jak Tomek Hołota, który nigdy nie cofa nogi, nie kalkuluje, wierzy, że uda mu się minąć kolejnego zawodnika. Oczywiście nie zawsze mu wychodzi, ale przynajmniej widać, że mu zależy. Takich zawodników w pierwszej drużynie musi być co najmniej kilku. W zamian mamy graczy, których większość dobiega już trzydziestki lub ma trzydzieści kilka lat. Tacy doświadczeni gracze oczywiście są potrzebni, ale w Śląsku zachwiana została proporcja młodości i rutyny - z tej mąki chleba nie będzie, co potwierdzają wyniki tej rundy.

Mówiąc o potrzebie wstrząsu, mam tu na myśli osobę trenera. Czeski szkoleniowiec w tym momencie wyraźnie zawodzi. Nie potrafi poderwać drużyny do walki, a jego boiskowe decyzje są co najmniej niezrozumiałe. Na ten moment nie ma ani wyników, ani prób przełamania impasu. Wydaje się, że Levemu brakuje zwyczajnie odwagi do wprowadzenia na boisko młodych zawodników. Tyle tylko, że grając starymi, wciąż nie ma efektu - zatem czy nie warto jednak zaryzykować?

Czeski szkoleniowiec raczej się nie zmieni - dobrze mu szło, gdy zawodnicy byli w formie i miał do dyspozycji takich graczy jak Cwielong, Sobota czy Kowalczyk. Teraz nadszedł gorszy czas, trener nie ma do dyspozycji dobrych technicznie graczy i zwyczajnie nie wie co zrobić. 

Wniosek jest prosty - trener nie potrafi się zmienić, zatem trzeba zmienić trenera.

Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

piątek, 25 października 2013

Zapowiedź 13 kolejki Ekstraklasy

Wraca piłkarski maraton w naszej zreformowanej ekstraklasie. Ponownie, niemal pod rząd, rozegrane zostaną trzy kolejki ligowe, kończące rozgrywki pierwszej rundy - pierwsze piętnaście spotkań.
Bez obaw - jeszcze w listopadzie rozegrane zostaną kolejne kolejki 'wiosenne' w sumie jeszcze sześć, aż dojdziemy do 21. Rozgrywki przerwane zostaną w grudniu i dokończone na wiosnę. Wiosną czeka nas dogrywka o mistrzostwo i spadek - siedem bonusowych kolejek z podziałem na grupę mistrzowską i spadkową.

Wracając do trzynastej kolejki Ekstraklasy to ta rozpoczęła się już w czwartek - prawdę mówiąc przez te nietypowe terminy znowu się pogubiłem. Wczorajszy mecz Podbeskidzie - Ruch zakończył się wynikiem 0:0 i z tego co przeczytałem w komentarzach pomeczowych, może lepiej, że w ogóle tego spotkania nie oglądałem. Dużo bardziej interesująco zapowiada się niedzielny 'hit' Lech-Legia, piątkowe starcie Jagiellonii z Górnikiem no i oczywiście mecz Śląska z Zawiszą - i tutaj wielkie pytanie, czy Śląsk w końcu przełamie swoją niemoc? Poniżej zestawienie wszystkich par 13 kolejki Ekstraklasy:

czwartek 24 października 2013
  • 16:00 Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0 Ruch Chorzów
piątek 25 października 2013
  • 18:00 Widzew Łódź - Cracovia
  • 20:30 Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze
sobota 26 października 2013
  • 15:30 Pogoń Szczecin - Korona Kielce
  • 18:00 Piast Gliwice - Lechia Gdańsk
  • 20:30 Wisła Kraków - Zagłębie Lubin
niedziela 27 października 2013
  • 15:30 Śląsk Wrocław - Zawisza Bydgoszcz
  • 18:00 Lech Poznań - Legia Warszawa

Piątek
Jak zwykle zaczynamy od spotkań piątkowych. Ciekawie powinno być przede wszystkim w Białymstoku, gdzie spotkają się zespoły, które w ostatnich dniach pokonały Śląska - Górnik wygrał w lidze, Jagiellonia w Pucharze Polski. Oba zespoły wygrały w samej końcówce i chociaż z tego punktu widzenia ciekawy jestem determinacji z jaką zagrają w bezpośrednim spotkaniu między sobą. Górnik walczy o lidera, Jaga o umocnienie swojej pozycji w górnej części tabeli, więc obie drużyny mają silną motywację by wygrać. Na papierze silniejszy wydaje się Górnik i tym razem stawiam właśnie na niego.

W piątek zagrają również ze sobą łódzki Widzew i Cracovia. Ci pierwsi przegrali ostatnio na wyjeździe z Zagłębiem, drudzy z kolei u siebie pokonali Podbeskidzie i ogólnie w lidze spisują się zaskakująco dobrze. Cracovia w tej chwili ma na swoim koncie 17 punktów i zajmuje 6 pozycję w tabeli, Widzew ma tych punktów zaledwie 11 i plasuje się na miejscu przedostatnim. Co nas czeka w tym meczu - dużo kopaniny, ale i pewnie przynajmniej kilka szybkich akcji ofensywnych. Spodziewam się błysku formy Nowaka z Cracovii lub Visniakovsa z Widzewa.

Sobota
Sobotnie popołudnie zaczynamy meczem w Szczecinie, gdzie o kolejne punkty powalczy przebudzona Korona Kielce. Po ostatnich kolejkach widać, że Pogoń nieco 'spuchła' i nie gra już tak efektownej piłki jak z początku rundy, z kolei 'scyzoryki' wyraźnie odzyskały rezon i to powinno być ich silną stroną w tym meczu. Spodziewam się zaciętej walki, ale i nie najgorzej technicznie wyglądającej piłki, bo taką na ten moment starają się grać obie drużyny - co z tego wyjdzie, dopiero zobaczymy. Po cichu liczę na kolejną wygraną Korony.

Kolejny sobotni mecz to pojedynek Piasta z Lechią. Obie drużyny wyglądają trochę jak poobijany bokser - niby wciąż mają siłę walczyć, ale ich ciosy nie są zbyt precyzyjne i nie robią na przeciwniku wielkiego wrażenia. W ostatnich dwóch kolejkach obie ekipy zawodziły i zapewne tym razem będą chciały odwrócić złą passę. Czeka nas zatem sporo walki, a ile w tym będzie atrakcyjnej piłki trudno powiedzieć. Stawiam jednak na Lechię, która między czasie wyeliminowała z Pucharu Polski Wisłę i to zwycięstwo mogło gdańszczan podbudować. Piast niby się stara, ale czegoś tej drużynie brakuje.

Sobotę kończy mecz w Krakowie - to będzie pojedynek dwóch wielkich trenerów (wielkich jak na polską ligę) Smudy i Lenczyka. Teoretycznie większe szanse na sukces ma Smuda, którego Wisła gra całkiem nieźle, ale ostatnio przegrywa (dwa ostatnie spotkania). Lenczyk od niedawna trenuje beznadziejne jak dotąd Zagłębie, które jednak ostatnio gra odrobinę lepiej i wygrało z Widzewem. Jak będzie w tym meczu - może remis?

Niedziela
Tym razem kolejka ligowa kończy się już w niedzielę, ale jej zakończenie zapowiada się naprawdę ciekawie. Najpierw czekam na mecz Śląska z Zawiszą, który tym razem obejrzę chyba przed telewizorem by później bez przeszkód móc obejrzeć starcie Lecha z Legią.

Mecz Śląska i Zawiszy z perspektywy początku sezonu nie zapowiadał się nazbyt ciekawie, teraz jednak, gdy obie drużyny dzieli zaledwie jeden punkt w ligowej tabeli staje się meczem istotnym dla losów dalszej ligowej rywalizacji. Wierzę, że w końcu Śląsk nie roztrwoni wypracowanej w meczu przewagi, potwierdzi ją kolejnymi bramkami i utrzyma do końca, zapewniając sobie trzy punkty. Zawisza z Tarasiewiczem na ławce postawi z pewnością twarde warunki i będzie walczył do końca o korzystny dla siebie rezultat. Myślę jednak, że tym razem jakość Śląska przełoży się w końcu na wynik i to we Wrocławiu będziemy cieszyć się z ważnych na ten moment trzech punktów.

Niedzielny wieczór to starcie dwóch najbogatszych klubów naszej Ekstraklasy. Lech zapewne zrobi wszystko, by w końcu wygrać jakiś mecz z czołową ekipą naszej ligi. Ostatnio wygrał wysoko z Lechią, ale wcześniej nie grzeszył skutecznością. Skuteczności nie można odmówić natomiast legionistom, którzy  w lidze strzelili już 30 bramek - szkoda, że nie strzelają w Lidze Europy, ale to ich problem. Jeśli Legia wygra, odskoczy Lechowi na 11 punktów, a na to poznaniacy nie będą chcieli pozwolić i ta determinacja może być ich siłą. Tym razem stawiam na Lecha, bo Legia mimo strzelania wielu bramek, jakoś w tym sezonie mnie nie przekonuje.


Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

czwartek, 24 października 2013

Widmo straconego sezonu

"Co się dzieje ze Śląskiem trenerze Levy?" - Chciałoby się zapytać po poniedziałkowym spotkaniu w Pucharze Polski.
  
Drugi mecz z rzędu, który przegrywamy już w doliczonym czasie gry. Co gorsza, przegrywamy nie przez pecha, ale przez brak konsekwencji w grze oraz niestety, przez zmiany w samej końcówce, które ewidentnie zaburzają rytm gry całego zespołu. 

Największy zarzut jaki mam w stosunku do trenera Śląska to właśnie brak zdecydowania w przeprowadzaniu zmian (zmiany są zbyt późne), a także brak logiki w ich przeprowadzaniu (wprowadzają zamieszanie w ustawieniu). Doskonały przykład tej sytuacji to ostatnie dwa mecze WKS. 

W wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem, Śląsk Wrocław prowadzi 2:1, od 60-70 minuty zespół jest w ciężkich opałach i wypadałoby wzmocnić nieco obronę. Trener dochodzi jednak do innych wniosków i w miejsce raczej defensywnie usposobionych Hołoty i Sochy, wprowadza zawodników stricte ofensywnych - Plaku i Patejuka. W konsekwencji brakuje precyzji w defensywie i w doliczonym czasie tracimy dwa gole, we frajerski sposób przegrywając praktycznie wygrany mecz - jeden z najlepszych meczy Śląska w tym sezonie.

Z kolei w poniedziałkowym meczu pucharowym gra jest raczej wyrównana, Śląsk nie ma wielkiej przewagi w polu, a i sytuacji do strzelenia bramki niewiele. W zamian, w ostatnich minutach meczu, na boisku pojawiają się gracze znani przede wszystkim z defensywy - Socha i Ostrowski.Wchodzą w miejsce zawodników ofensywnych Patejuka i Cetnarskiego. Po chwili błąd w obronie i tracimy bramkę w doliczonym czasie gry. Na koniec trener dopełnia chaosu ściągając najlepszego w defensywie Pawelca, a w jego miejsce wprowadzając Więzika, ale na taką zmianę jest już zdecydowanie za późno. Pytam się? Gdzie tu logika? My w tym meczu nie prowadziliśmy, był remis i zanosiło się na dogrywkę - po co te zmiany w samej końcówce, po co zmiany zawodników defensywnych za ofensywnych, w końcu po co wymiana środkowego obrońcy na "napastnika" w 94minucie meczu - to tylko zabiera cenny czas. Brak logiki w przeprowadzaniu zmian ponownie zburzył rytm gry i rozbił zespół. Na boisku przez chwile zrobił się chaos. Jagiellonia ten moment wykorzystała i wyeliminowała nas z dalszych rozgrywek w Pucharze Polski.

Winę za wyniki osiągane w ostatnich dwóch meczach, a raczej za brak tych wyników, w całości zrzucam na barki trenera. Według mnie to właśnie błędne decyzje ławki trenerskiej przesądziły o braku punktów w meczu z Górnikiem i odpadnięciu z Pucharu Polski. Jak dla mnie, nad trenerem Levym zbierają się czarne chmury, które trudno będzie odpędzić.To nie pierwsze tego typu wpadki czeskiego szkoleniowca, a o lepsze rezultaty w najbliższym czasie będzie trudno. Tym bardziej, że filar drużyny (Sebastian Mila) złapał kontuzję i nie zagra przez kilka tygodni. Czyżby nadszedł czas zmian także na ławce trenerskiej Śląska?

Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

poniedziałek, 21 października 2013

Podsumowanie 12 kolejki Ekstraklasy


Dwa gole zabrzan już w doliczonym czasie gry zniszczyły marzenia o pierwszym wyjazdowym zwycięstwie wrocławian w tym sezonie. 

Śląsk Wrocław przegrał z Górnikiem Zabrze 2:3, choć po pierwszej połowie prowadził już 2:0 i nic nie wskazywało na to, aby losy meczu mogły się odwróć. To co stało się w samej końcówce spotkania, staje się powoli symptomatyczne dla Śląska. Brak koncentracji do ostatnich minut i słaba skuteczność w ataku oraz ponownie nietrafione zmiany zabierają nam kolejne, tym razem praktycznie już pewne punkty. Górnik w przekroju całego spotkania nie miał zbyt wielu klarownych sytuacji strzeleckich, a z pewnością miał ich mniej niż Śląsk. Co z tego, jeśli wrocławianie swoich setek nie potrafili zamienić na bramki. Z najbliższej odległości nie trafiali Mila i dwukrotnie Hołota - dobrze bronił bramkarz górników, ale przy większej koncentracji naszych piłkarzy to powinny być bramki. Jak to jednak często w piłce bywa, niewykorzystane sytuacje się mszczą. Górnikowi dopisało szczęście i wbili nam dwie bramki już w doliczonym czasie gry. 

Z postawy wrocławian przez większą część meczu można być jednak zadowolonym. Drużyna grała pewnie w obronie i stwarzała sobie sporo okazji strzeleckich. Gdyby nie końcowe dwie minuty i przeciętna skuteczność w ataku, ten mecz można by określić jako jeden z lepszych dla Śląska w tej rundzie. To daje optymizm i nadzieje na lepsze występy WKS w najbliższej przyszłości. Tym bardziej, że Paixao ciągle trafia - jeśli znajdzie wsparcie w reszcie drużyny, powinno być dobrze, a przynajmniej zdecydowanie lepiej.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


W pozostałych spotkaniach 12 kolejki było równie ciekawie jak w Zabrzu - przynajmniej w części z tych spotkań. Padło mnóstwo bramek i przynajmniej kilka niespodziewanych wyników m.in. pierwszą ligową porażkę zanotowała Wisła Kraków, Korona Kielce w końcu pokazała pazur, a Legia i Lech wysoko pokonały swoich rywali. Wygrywali głównie gospodarze, pomijając mecz w Gdańsku, gdzie miejscowa Lechia złapała większy dołek formy. Poniżej pełne zestawienie wyników dwunastej kolejki Ekstraklasy:

  • Korona Kielce 4:1 Jagiellonia Białystok
  • Górnik Zabrze 3:2 Śląsk Wrocław
  • Zawisza Bydgoszcz 3:1 Wisła Kraków
  • Zagłębie Lubin 3:1 Widzew Łódź
  • Lechia Gdańsk 1:4 Lech Poznań
  • Cracovia 4:2 Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • Legia Warszawa 4:1 Piast Gliwice
  • Ruch Chorzów - Pogoń Szczecin

Do rozegrania pozostał jeszcze mecz w Chorzowie, gdzie może być całkiem ciekawie. Choć chorzowianie nie należą do wirtuozów futbolu, jednak od pewnego czasu grają bardzo konsekwentnie, co przynosi nie najgorsze rezultaty. Dodatkowo, jak na razie ta kolejka należy do gospodarzy, więc można liczyć na kolejną niespodziankę.

Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

piątek, 18 października 2013

Dzisiaj gramy z Górnikiem

Dzisiejszego wieczora po raz 75 w historii piłkarze wrocławskiego Śląska mierzyć się będą z Górnikiem Zabrze. Bilans tych spotkań w sposób zdecydowany przemawia na korzyść Górnika. Jednak w minionym sezonie było remisowo - raz wygrał Górnik Zabrze (4:1 na własnym boisku), raz wygrał Śląsk Wrocław (2:1 na własnym boisku). W tym ostatnim meczu bramki dla Śląska zdobywali Mila i Ćwielong, niestety tego ostatniego nie ma już we Wrocławiu, a następcy skutecznego skrzydłowego wciąż brak.

Kto zatem tym razem będzie zdobywał bramki dla Śląska?

Stawiam na Marco Paixao, który walczy nie tylko o tytuł króla strzelców polskiej Ekstraklasy - w końcu co to za wyczyn, ale przede wszystkim o powołanie do narodowej reprezentacji Portugalii. Motywacji najskuteczniejszemu zawodnikowi Śląska nie powinno zatem zabraknąć. Motywacji nie powinno również brakować pozostałym wrocławskim zawodnikom. W końcu wyjaśniła się sytuacja właścicielska w klubie - sprawa odkupienia Śląska przez Wrocław od Zygmunta Solorza jest na ukończeniu, więc piłkarze będą mogli liczyć na odzyskanie zaległych poborów (reszty premii za ubiegłe sezony), a to nie było takie pewne gdy składano do sądu wniosek o upadłość układową. Pewność zatrudnienia i powrót do względnej stabilizacji finansowej klubu powinien pozytywnie wpłynąć na atmosferę w drużynie. Jak będzie w rzeczywistości, pokaże dopiero boisko.


Na co liczę?
  • na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo Śląska w tym sezonie
  • na odblokowanie się Mili, który jak na razie w lidze spisuje się raczej przeciętnie (tylko jedna bramka i dwie asysty w 11 kolejkach ligowych to jak na takiego zawodnika wynik bardzo przeciętny)
  • na lepszą, bardziej energetyczną, ale równie skuteczną grę jak w spotkaniu z Zagłębiem
  • na świeżość piłkarzy, której w ostatnich ligowych wyraźnie brakowało (dwa tygodnie przerwy w rozgrywkach powinny zrobić swoje)
  • na lepsze stałe fragmenty gry w wykonaniu Mili czy Dudu
  • na zmysł strzelecki Marco Paixao
  • na kolejny dobry mecz w defensywie naszych środkowych obrońców, szczególnie Mariusza Pawelca, który ostatnimi czasy czyści przedpole bramki niczym przecinak
  • na przyzwoitą grę skrzydeł, których niestety w tej rundzie de facto nie mamy
  • na dobrą postawę bramkarza - Gikiewicz? Kelemen?
  • i w końcu na nieco słabszy dzień Górnika, który w tej rundzie spisuje się naprawdę bardzo dobrze

czwartek, 17 października 2013

Zapowiedź 12 kolejki Ekstraklasy

Po dłuższej przerwie wracamy na polskie boiska - przed nami 12 kolejka Ekstraklasy, a w niej kilka ciekawie zapowiadających się spotkań. Meczem kolejki będzie dla mnie spotkanie Górnika Zabrze ze Śląskiem Wrocław, interesująco zapowiada się również starcie gdańskiej Lechii i poznańskiego Lecha. Ciekawie może być również w Warszawie, gdzie zobaczymy Piasta Gliwice w starciu z miejscową Legią. Poniżej pełne zestawienie par dwunastej kolejki Ekstraklasy:


piątek 18 października 2011
  • 18:00 Korona Kielce - Jagiellonia Białystok
  • 20:30 Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław
sobota 19 października 2013
  • 15:30 Zawisza Bydgoszcz - Wisła Kraków
  • 18:00 Zagłębie Lubin - Widzew Łódź
  • 20:30 Lechia Gdańsk - Lech Poznań 
niedziela 20 października 2013
  • 15:30 Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • 18:00 Legia Warszawa - Piast Gliwice
 poniedziałek 21 października 2013
  • 18:00 Ruch Chorzów - Pogoń Szczecin
 
Piątek
Kolejkę rozpoczynamy od mocnego uderzenia, jakim powinno być starcie Górnika za Śląskiem. Ostatnio większe powody do zadowolenia mają zabrzanie - w poprzedniej kolejce pokonali na wyjeździe Pogoń i to aż 4:1. Dość nieoczekiwanie to oni będą faworytem w tym meczu. Nieoczekiwanie, bo Śląsk Wrocław w tej rundzie spisuje się raczej słabo. Wrocławianie dotychczas nie wygrali żadnego wyjazdowego meczu, a i w spotkaniach na własnym boisku ciężko o zwycięstwa. Co prawda WKS w ostatniej kolejce pokonał u siebie Zagłębie 2:0, ale to jedynie jaskółka, która przecież wiosny nie czyni, tym bardziej, że mamy już jesień. Mimo wszystko liczę na dobry mecz Śląska, który miał dwa tygodnie na złapanie drugiego oddechu - być może przy dobrej dyspozycji Paixao, uda się w końcu wygrać coś na wyjeździe.

W piątek zagra jeszcze Korona z Jagiellonią, która nagle straciła skuteczność. Z kolei koroniarze w końcu zaczęli punktować i choć nie grają zdecydowanie lepiej niż w pierwszych meczach rundy to jednak odbili się od dna i na własnym boisku z pewnością powalczą o kolejne punkty. Dla Jagiellonii wynik meczu może być o tyle istotny, że w przypadku porażki i wygranych drużyn ze środka tabeli może zepchnąć drużynę z Białegostoku poza pierwszą ósemkę ligi.

Sobota
Sobotnie mecze zaczynamy od spotkania Zawiszy z wciąż niepokonaną Wisłą Kraków, która w ostatniej kolejce odprawiła z kwitkiem faworyzowaną Legię (wygrana u siebie 1:0). Bydgoszczanie rozegrali w środę swój mecz pucharowy - wygrali 1:0 z GKS Katowice i jako pierwszy zespół awansowali do 1/4 finału Pucharu Polski. Z kolei Wisła zagrała sparing z Wolfsburgiem i go wgrała 2:1 potwierdzając tym samym  wysoką formę z ostatnich spotkań ligowych. Dla mnie faworyt tego meczu może być tylko jeden - jest nim bezapelacyjnie Wisła Kraków.

W drugim meczu dnia spotkają się ze sobą zespoły z dolnej części tabeli. Zagłębie podejmować będzie u siebie Widzew, który nieoczekiwanie w ostatniej kolejce wygrał z Lechią i to aż 4:1. Lubinian od dwóch kolejek trenuje Orest Lenczyk, ale na razie efekty jego pracy są mizerne - ledwie jeden punkt i ostatnia porażka ze Śląskiem. Mimo wszystko faworytem w tym spotkaniu wydają się miedziowi - dwa tygodnie na trening i nowe poukładanie drużyny to całkiem sporo czasu i tym razem powinniśmy już dostrzec pierwsze efekty pracy Lenczyka, chyba że... No właśnie, chyba że ponownie zaskoczy nas Visniakovs, który w słabym Widzewie spisuje się wręcz znakomicie.

Na zakończenie sobotniego wieczoru czekam z większą niecierpliwością. W ostatnim meczu dnia spotkają się bowiem ekipy, które będą miały sobie coś do udowodnienia. Mecz Lechia-Lech zapowiada się smakowicie z kilku powodów. Jednym z nich są aspiracje obu ekip. Drugim, potencjał tkwiący w tych drużynach. Dodać jednak należy, że póki co jest to potencjał w pełni niewykorzystany. Oba zespoły mają ostatnio kłopot ze strzelaniem bramek może w tym meczu się w końcu przełamią. Czekam na dobre widowisko i mam nadzieję, że w tym przypadku się nie zawiodę.

Niedziela
Niedzielne popołudnie zaczynamy meczem Cracovii z Podbeskidziem, które musi myśleć o zbieraniu punktów potrzebnych do utrzymania w lidze. Cracovia ostatnio gra więcej niż przyzwoicie, zatem wynik meczu powinien być łatwy do przewidzenia i taki też się wydaje. Podbeskidzie w każdym meczu się stara, walczy i szarpie, ale z tej szarpaniny nic nie wynika. Podejrzewam, że będzie tak i w tym przypadku.

Późnym popołudniem rozegrany zostanie mecz pomiędzy Legią i Piastem. Nasi pucharowicze (Legia wciąż gra, Piast o europejskich pucharach pewnie dawno zapomniał) w ostatniej kolejce solidarnie przegrali swoje  spotkania - Legia z Wisłą, Piast z Ruchem. Szczególnie zawiódł Piast, który w żaden sposób nie potrafił przełamać defensywy Ruchu, nie wykorzystując nawet stuprocentowych okazji do strzelenia bramki. Legia przegrała, ale po walce, w dodatku była poważnie osłabiona kadrowo i grała z dużo groźniejszym rywalem. Między innymi dlatego, w bezpośrednim starciu tych drużyn, bez większego wahania stawiam na legionistów. Jak będzie, zobaczymy.

Poniedziałek
Do ostatniego meczu kolejki przystępują drużyny, które poprzednią kolejkę kończyły w zdecydowanie różnych nastrojach. Ruch szczęśliwy po wyjazdowej wygranej nad Piastem, a Pogoń podłamana laniem, jakie dostała u siebie od Górnika. Jedni będą chcieli podtrzymać dobrą passę, drudzy będą starali się ją odwrócić, a zatem w poniedziałek powinniśmy zobaczyć naprawdę emocjonujące widowisko. Ruch znowu walczy, a Pogoń gra atrakcyjnie dla oka - faworyt meczu nieznany.

Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

sobota, 12 października 2013

Żegnaj Brazylio...

Ukraina - Polska 1:0
Kolejny przegrany mecz o wszystko! To w polskiej piłce w zasadzie norma, więc nie ma co zwieszać głów, lecz trzeba wziąć na klatę kolejną eliminacyjną porażkę Reprezentacji Polski.

Nie oszukujmy się już więcej. Nie mamy drużyny, a co najwyżej kilku zawodników z niezłymi umiejętnościami plus całą zgraję przeciętniaków, którzy grają w Europie po różnych dziwnych ligach, nie zawsze na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Wyjazdowa porażka z Ukrainą przypieczętowała jedynie obraz zniszczenia w polskiej piłce. W eliminacjach do MŚ 2014 w Brazylii wygraliśmy tylko jeden mecz z profesjonalnym zespołem (meczów z San Marino nie liczę) i był to mecz w domu - 2:0 z Mołdawią we Wrocławiu. Na wyjeździe nie wygraliśmy niczego (ponownie pomijam spotkanie z San Marino - z nimi wygrywa każdy). Do rozegrania zostało spotkanie z Anglią na Wembley, ale tam też niczego nie zwojujemy. Zresztą hipotetyczna wygrana z Anglikami niczego już nam nie daje, te eliminacje przegraliśmy z kretesem.

Co dalej z polską piłką?
Lata mijają, a w polskiej piłce nic się nie zmienia. Niby mamy lepszych piłkarzy, którzy grają w dobrych zagranicznych klubach, ale spójrzmy prawdzie w oczy, to są jednostki. Reszta naszych piłkarzy to co najwyżej przeciętni rzemieślnicy i bez stworzenia zgranego Teamu, nie mają najmniejszych szans w starciu z europejskim średniakiem typu Czarnogóra czy Ukraina. Takiego Teamu w przypadku naszej reprezentacji niestety nie ma. Wystarczy spojrzeć na wczorajszy mecz. W wyjściowym składzie pojawia się dwóch zawodników, którzy o występach w drużynie narodowej już niemal zapomnieli - Grzegorz Wojtkowiak i  Mariusz Lewandowski, do tego po przerwie wchodzi Sławomir Peszko. Trzech graczy wyciągniętych z przysłowiowego kapelusza wchodzi do gry w meczu o wszystko. O jakim zgraniu drużyny możemy więc mówić? Zgrania, przemyślanych akcji i wytrenowanych schematów gry ta reprezentacja nie ma żadnych. W meczu z Ukrainą nie było ani jednego strzału na bramkę po wypracowanej akcji (nie liczę rożnych czy wolnych). Wszystko to akcje indywidualne lub nieco przypadkowe strzały po niedokładnym zagraniu lub wybiciu piłki przez obrońców. Gdzie dośrodkowania? Gdzie gra z klepki? Gdzie akcje w trójkącie? 
Zamiast tego mamy lagę na Roberta Lewandowskiego i niech chłop strzela, w końcu gra w Borussii. 

Klęska na koniec eliminacji pewnie przypieczętuje los Fornalika. Kibice ponownie obdarzą zaufaniem nowego trenera kadry, który powoła tych samych piłkarzy w myśl zasady, że lepszych nie mamy. Z nowymi nadziejami przystąpimy do eliminacji Mistrzostw Europy 2016 - zapewne z czwartego koszyka, na równi z takimi tuzami jak Mołdawia, Estonia, Armenia czy inny zaścianek europejskiej piłki. I... I znowu skończy się na wspomnieniach o minionej potędze polskiej piłki, która w rzeczywistości jest słaba jak barszcz. Najdobitniej świadczą o tym popisy polskich drużyn w europejskich pucharach. W tym występy Śląska Wrocław, któremu Sevilla udowodniła, jaki dystans dzieli polską piłkę od europejskiego poziomu.

czwartek, 10 października 2013

Koniec kryzysu Śląska?

Nieudany mariaż miasta Wrocław i Zygmunta Solorza zmierza do ostatecznego zakończenia. Po blisko trzech latach obecności w Śląsku, Solorz definitywnie wycofuje się ze sponsorowania piłki we Wrocławiu.

Dzisiaj po południu we wrocławskim Ratuszu odbyło się spotkanie przedstawicieli miasta oraz Zygmunta Solorza. W czasie spotkania podpisana została umowa na temat przejęcia przez Wrocław wszystkich udziałów w Śląsku. Umowa co prawda ma być jeszcze zatwierdzona przez Radę Miejską (prawdopodobnie w przyszłym tygodniu) i zapewne ma jakieś dodatkowe obwarowania prawne, ale już dziś możemy powiedzieć, że Śląsk na 99% został uratowany, nie powinien stracić licencji na grę w Ekstraklasie i być może w końcu wyjdzie na prostą.

Zakończenie sporu z Solorzem i zapobieżenie definitywnemu upadkowi Śląska ma jednak swoją cenę. Pierwszą składową tej ceny stanowi koszt wykupu akcji Śląska, które są w rękach właściciela Polsatu. Według wstępnych obliczeń i informacji podawanych w mediach, ma być to kwota około 4 milionów złotych. Drugą składową są pieniądze za sławny już wykop przy stadionie. To będzie już niebagatelna suma około 18 milionów złotych - informacje medialne. Wcześniej za ten sam wykop przedstawiciele Solorza domagali się 30 milionów złotych, trudno zatem na razie realnie ocenić, ile ta 'dziura' będzie wrocławskich podatników rzeczywiście kosztować. Wrocław te pieniądze ma wypłacić do listopada przyszłego roku, po sprzedaży rzeczonej ziemi. Co jednak w sytuacji, gdy do sprzedaży nie dojdzie? Gdy na tę działkę nie znajdzie się kupiec? Pewnie pieniądze popłyną bezpośrednio z budżetu miasta.

Osobiście nie jestem przeciwnikiem współfinansowania klubu Śląsk Wrocław przez miasto. Boli mnie jednak, gdy łatwą ręką wyrzuca się w błoto miliony złotych, które mogły zostać przeznaczone chociażby na rozwój samego klubu. A tak na ten moment ta sytuacja właśnie wygląda. Opłakana w skutkach decyzja o podjęciu współpracy z Zygmuntem Solorzem na zasadach niekorzystnych dla klubu i samego miasta, będzie wrocławskich podatników kosztowała minimum 22mln. Tymczasem w magistracie brak odpowiedzialnych za parafowanie tych umów. Odpowiedzialnych brak zapewne z prostej przyczyny - całą sprawę od początku pilotował Prezydent miasta Rafał Dutkiewicz i to na jego barki spada karb odpowiedzialności za powstałą sytuację, ale do błędu ciężko się przyznać.

Nie ma jednak sensu płakać na rozlanym mlekiem. Dobrze się stało, że ta tragiczna sytuacji wojny pomiędzy współwłaścicielami Śląska dobiega już końca. Teraz pozostaje poszukiwać nowych sponsorów dla klubu. Z podkreśleniem słowa SPONSOR, bo na polskiej piłce trudno będzie komukolwiek zarobić. Polska piłka i sam Śląsk Wrocław potrzebuje konkretnych inwestycji. Bez napływu większych środków finansowych nie ma sensu marzyć o rychłym awansie polskiego zespołu do Ligi Mistrzów czy toczeniu wyrównanych batalii w Lidze Europy.  Współczesna piłka na dobrym poziomie to olbrzymie pieniądze. Bez tych pieniędzy pozostaniemy zwykłym, piłkarskim zaściankiem Europy.

poniedziałek, 7 października 2013

Podsumowanie 11 kolejki Ekstraklasy

Za nami kolejka niespodzianek, nieoczekiwanych wyników i delikatnych przetasowań w tabeli Ekstraklasy. Legia Warszawa co prawda pozostała samodzielnym liderem, ale po piętach depcze jej Górnik Zabrze oraz Wisła Kraków. Z dołu tabeli uciekła w końcu Korona i Widzew, a na ostatnim miejscu wylądowało Podbeskidzie Bielsko-Biała. W środku stawki prawdziwy ścisk. Teraz wystarczy seria dwóch-trzech zwycięstw-remisów by szybko przeskoczyć do pierwszej ósemki ligi, co miejmy nadzieję szybko sprawdzi się w przypadku Śląska.
 
  • Zawisza Bydgoszcz 0:1 Korona Kielce
  • Śląsk Wrocław 2:0 Zagłębie Lubin
  • Jagiellonia Białystok 1:2 Cracovia
  • Pogoń Szczecin 1:4 Górnik Zabrze
  • Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0 Lech Poznań
  • Wisła Kraków 1:0 Legia Warszawa
  • Widzew Łódź 4:1 Lechia Gdańsk
  • Piast Gliwice 0:2 Ruch Chorzów

Mecz na szczycie
Zapowiadany na hit kolejki mecz pomiędzy Wisłą i Legią nie zawiódł moich oczekiwań. W prawdzie nie padło w nim wiele bramek, jednak samo spotkanie było zacięte, obfitowało w wiele akcji z jednej jak i z drugiej strony boiska. Zwyczajnie mogło się podobać i zapewne podobało się tak widzom przed telewizorami, jak i publiczności licznie zgromadzonej przy Reymonta- rekord frekwencji na stadionie w Krakowie mówi sam za siebie. Wisła grała lekko cofnięta czekając na kontry, Legia starała się grać z ataku pozycyjnego, jednak przy tak znacznych ubytkach kadrowych brakło wykonawców dla takiej taktyki. Brak Radovica i Koseckiego był w tym meczu aż nadto widoczny. Strategia Wisły przyniosła powodzenie, gdy w 81min. doskonałe podanie od Garguły wykorzystał Brożek, było 1:0 i w zasadzie po meczu. Legii zabrakło skuteczności i co ważniejsze, boiskowej jakości. Czyżby drobny kryzys legionistów (druga porażka z rzędu - w pucharach i lidze)? Natomiast Wisła potwierdziła swoją jakość i dojrzałość. W dodatku jest to w tej chwili jedyny zespół, który nie przegrał żadnego ligowego meczu, ma najlepszą defensywę w lidze i niezwykle skutecznego napastnika. Tylko pozazdrościć!!!

O wicelidera tabeli
W tej kolejce rozegrany został jeszcze jeden istotny dla układu tabeli mecz - mecz o samodzielnego wicelidera. Spotkanie Pogoni Szczecin z Górnikiem Zabrze zapowiadało się zatem całkiem obiecująco i takie też było. Dosyć nieoczekiwanie dla gospodarzy to goście przejawiali większą inicjatywę do gry i chęć odniesienia zwycięstwa. Po stronie Górników pięknymi akcjami popisywał się Łukasz Madej, który otworzył wynik już w 8 minucie meczu. Później padały kolejne bramki dla 'górników' - do siatki portowców trafił Zachara i Mączyński. Pogoń odpowiedziała bramką Donalda Djousse w momencie, gdy grała już w dziesiątkę (czerwoną kartę otrzymał Edi Andradina za faul tuż przed polem karnym). Na koniec portowców dobił Zachara, strzelając swoją drugą bramkę i ustalając wynik spotkania na 4:1 dla Górnika. Zabrzanie zostali samodzielnym wiceliderem tabeli i do Legii w tym momencie tracą już tylko 2 punkty.

Beniaminkowie w kratkę
Bydgoszczanie przegrali mecz na własnym stadionie ze słabą Koroną Kielce, a Cracovia wygrała na wyjeździe z ofensywnie grającą Jagiellonią Białystok. 

O pierwszym z tych spotkań najlepiej jak najszybciej zapomnieć. Mecz w Bydgoszczy był naprawdę bardzo słaby - brakowało tu składnych akcji, celnych strzałów i piłkarskiej jakości. Dosyć nieoczekiwanie zwycięsko z tego starcia wyszła Korona, której udało się zdobyć jedną bramkę - jest to trzeci z rzędu mecz, w którym 'koroniarze' punktują (5 punktów w trzech ostatnich występach to wynik całkiem okazały, szczególnie biorąc pod uwagę wcześniejsze osiągnięcia tego zespołu). Dzięki zwycięstwu, Korona w końcu wygrzebała się z ostatniego miejsca w tabeli, z kolei Zawisza zaprzepaścił szansę na stosunkowo łatwe punkty. 

Drugie spotkanie stało na zdecydowanie wyższym poziomie. Nie zabrakło tu ciekawych zagrań, szybkich i składnych akcji oraz co najważniejsze bramek. Przez większą części meczu przewagę miała Jagiellonia, ale skuteczniejsi okazali się goście, dla których trafiał Dawid Nowak - w 14 i 76 minucie. Białostocczanie przez większą część meczu nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Pilarza, choć wielokrotnie próbowali. Ta sztuka udała się dopiero w samej końcówce spotkania - w 89 minucie honorowego gola dla Jagiellonii zdobył Norambuena, niestety zabrakło już czasu na odrobienie wcześniejszych strat. Cracovia (14p.) po dobrym meczu wygrała w Białymstoku i niemal dogoniła Jagiellonię (15p.) wskakując na 9 pozycje w tabeli. 

Strzelecka niemoc Lecha
Po ostatnich kolejkach wydawało się, że Lech odzyskał rezon i w końcu zacznie gonić resztę stawki. Potwierdzeniem rosnącej formy lechitów miało być gładkie zwycięstwo nad dołującym Podbeskidziem, w którym o utrzymanie stanowiska walczy Michniewicz. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Lechowi wciąż brakuje skuteczności i polotu w ataku - brak celnych strzałów na bramkę przez całe spotkanie to tragedia dla drużyny, która przecież aspiruje o najwyższe lokaty w Ekstraklasie. Podbeskidzie wywalczyło jeden punkt, jednak za sprawą wygranej Korony to bielszczanie aktualnie zajmują ostatnie miejsce w tabeli. Podbeskidzie zawodzi i zapewne kolejny rok z rzędu będzie walczyło o utrzymanie w Ekstraklasie.

Derby Dolnego Śląska dla Śląska
Po słabym meczu we Wrocławiu po trzecie zwycięstwo w sezonie sięgnął Śląsk. Dopiero trzecia wygrana, a kolejka już 11 - to świadczy o pewnej zapaści, w jakiej znalazła się w tym momencie drużyna z Wrocławia. Być może wygrana 2:0 nad lokalnym rywalem z Lubina tchnie nową wiarę w zawodników Śląska i w końcu zaczną oni grać na miarę swoich umiejętności oraz aspiracji. Z pewnością pomocne w tym względzie okazało by się uregulowanie sytuacji właścicielskiej w klubie - z medialnych doniesień wynika, że sprawa może pozytywnie rozstrzygnąć się już w tym tygodniu; Wrocław ma przejąć pełną kontrolę nad klubem, a tym samym widmo utraty licencji odejdzie w niebyt.

Niespodzianka w Łodzi
Siedem kolejnych kolejek ligowych czekali kibice w Łodzi na zwycięstwo swojej drużyny w spotkaniu o punkty. W końcu ta sztuka się udała i to nad rywalem, który w teorii był zdecydowanie lepszy. Widzew rozgromił Lechię aż 4:1, choć przegrywał już 0:1. Decydująca dla losów meczu okazała się końcówka pierwszej połowy, gdy w odstępie kilku chwil dwie bramki zdobyli widzewiacy (dwie w 45min.). Później trafiali jeszcze Visiniakovs oraz w doliczonym czasie Alex Bruno. Lechia potwierdziła przedmeczowe obawy co do aktualnej formy drużyny - lechiści wpadli w dołek i jeśli chcą wrócić do gry, muszą się z niego jak najszybciej wygrzebać 

Małe derby Górnego Śląska dla Ruchu
W ostatnim meczu kolejki, w małych derbach Górnego Śląska wygrali goście, aplikując gliwiczanom dwie efektowne bramki. Piast potwierdził, że wciąż gra w kratkę lepsze występy przeplatając gorszymi, a Ruch, że zmiana trenera wyszła tej drużynie na dobre. Sam mecz był raczej wyrównany, ale bez skuteczności nie można wygrać żadnego spotkania - Piastowi tej skuteczności zabrakło, choć sam Rabiola miał w tym meczu dwie setki, jednak w obu sytuacjach minimalnie przestrzelił. Ruch wykorzystał swoje sytuacje i tym samym doskoczył do Śląska, Piasta i Cracovii - w tej chwili wszystkie te drużyny mają po 14 punktów.

sobota, 5 października 2013

Maksymalny efekt przy minimalnym nakładzie sił. Śląsk - Zagłębie 2:0

Stanislav Levy, Orest Lenczyk
Przy minimalnym nakładzie sił udało się w końcu osiągnąć korzystny wynik i wygrać mecz. Trzy punkty zostają we Wrocławiu.

Z pewnych względów był to mecz wyjątkowy. Po pierwsze, na ławce trenerskiej Zagłębia zasiadł były szkoleniowiec WKS - Orest Lenczyk, z którym przecież nie tak dawno Śląsk sięgał po wicemistrzostwo i mistrzostwo kraju. Po drugie, był to mecz derbowy, a więc mecz szczególny dla kibiców obu zespołów oraz samych piłkarzy. W końcu po trzecie, Śląsk potrzebował odbicia po słabszym okresie gry i dwóch porażkach z rzędu i ten cel udało się ostatecznie zrealizować.

Zastanawiałem się czy omawiać samo spotkanie, ale chyba nie warto. Mecz był zwyczajnie strasznie, strasznie słaby, ot taka polska kopanina. Świadczą o tym chociażby same statystyki strzałów na bramkę  - Śląsk przez 90 minut oddał 3 celne strzały na bramkę gości i zdobył dwa gole, Zagłębie w światło bramki oddało zaledwie jeden celny strzał i zdobyło zero bramek. 

Jeśli miałbym mówić o plusach to warto wspomnieć o pierwszej bramce, która w końcu wpadła po wrzutce z rzutu rożnego - chyba pierwszy gol ze stałego fragmentu gry w tym sezonie. Można również pochwalić grę w defensywie, szczególnie postawę Mariusza Pawelca, który ostatnio myli się bardzo rzadko i często ratuje zespół przed groźnymi kontrami rywali. Dalszych plusów ciężko się doszukiwać bo zwyczajnie ich nie było. 

Gra, szczególnie w drugiej połowie, gdy Zagłębie grało już w dziesiątkę (drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę w 57min dostał Cotra), toczyła się w iście ślimaczym tempie. Śląsk miał już przewagę dwóch bramek, a w dodatku przewagę jednego zawodnika w polu, więc nie starał się forsować tempa. Zagłębie w żaden sposób nie potrafiło odmienić obrazu gry, a ich ataki zwykle kończyły się zaraz za linią środkową boiska.

Jak mówił do niedawna Orest Lenczyk - nie liczy się styl, ważny jest efekt. Widocznie wraz z pojawieniem się we Wrocławiu byłego szkoleniowca Śląska Wrocław, nasi piłkarze przypomnieli sobie jego słowa i zastosowali je w praktyce. Taka gra przyniosła sukces i możemy cieszyć się z kompletu punktów oraz wygranej nad rywalem z za miedzy. Nie można jednak zapomnieć dlaczego Śląsk ostatecznie pozbył się Lenczyka - w końcu przecież chodziło o zmianę stylu gry drużyny. Ja chcę oglądać zespół grający jak w spotkaniach z Belgami czy chociażby w zaledwie zremisowanym meczu z Pogonią czy Piastem. Zespół biegający, walczący, starający się zdobywać kolejne bramki. Gra na czas nie ma racji bytu, gdy chce się zapełniać 40tyś stadion, a wczorajszy mecz dobrą reklamą futbolu z pewnością nie był. 

Teraz czeka nas przerwa na Reprezentację, po niej Śląsk wybiera się do Zabrza (18 października) na mecz z Górnikiem. Miejmy nadzieję, że krótka przerw pozwoli odsapnąć wrocławskim zawodnikom i z nowymi siłami przystąpić do dalszej rywalizacji w Ekstraklasie. Przed nami bowiem jeszcze 11 jesiennych kolejek ligowych plus mecz w Pucharze Polski z Jagiellonią. Sił i motywacji potrzeba zatem jeszcze bardzo dużo.

Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

piątek, 4 października 2013

Zapowiedź 11 kolejki Ekstraklasy

Już dziś początek weekendu, wracamy więc na polskie boiska i rozpoczynamy 11 kolejkę Ekstraklasy. I tym razem nie zabraknie ciekawych spotkań, które już teraz wzbudzają wielkie emocje. Czekam przede wszystkim na mecz Śląska z Zagłębiem - rewanż wrocławian za dwie porażki z miedziowymi w tamtym sezonie rozgrywek oraz na mecz na szczycie w Krakowie, gdzie Wisła podejmować będzie Legię. Legioniści co prawda w lidze prowadzą w sposób zdecydowany, ale w Lidzie Europy jak dotąd nie potrafili zdobyć nawet jednego punktu - wczorajsza porażka na własnym stadionie z Apollonem Limassol 0:1 dobitnie pokazuje, jak daleko uciekła nam piłkarska Europa. Nie mniej jednak w Krakowie będzie na pewno gorąco. Poniżej zestawienie wszystkich par 11 kolejki Ekstraklasy:

piątek 4 października 2013
  • 18:00 Zawisza Bydgoszcz - Korona Kielce
  • 20:30 Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin
sobota 5 października 2013
  • 15:30 Jagiellonia Białystok - Cracovia
  • 18:00 Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze
  • 20:30 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Lech Poznań
niedziela 6 października 2013
  • 15:00 Wisła Kraków - Legia Warszawa
  • 18:30 Widzew Łódź - Lechia Gdańsk
poniedziałek 7 października 2013
  • 18:00 Piast Gliwice - Ruch Chorzów
 
Piątek
Chyba po raz pierwszy w tej rundzie Śląsk rozegra swój mecz w piątkowy wieczór i od razu trafia na rywala, z którym koniecznie trzeba wygrać. W tamtym roku wrocławianie dwukrotnie przegrywali z Zagłębiem - w meczu w Lubinie straciliśmy aż 4 bramki nie strzelając żadnego gola i w końcu nadszedł czas rewanżu. Zagłębie sezon zaczęło raczej słabo, podobnie zresztą do WKS, teraz jednak nastąpiła w Lubinie kolejna zmiana trenera i być może gra miedziowych zacznie się wkrótce poprawiać. Orest Lenczyk to doskonale znana we Wrocławiu marka, a zatem czeka nas kolejny ciężki mecz z zespołem, który się odbudowuje. Tym razem to jednak my musimy wygrać - punkty potrzebne są nam jak tlen. Wierzę, że w końcu uda się przełamać złą passę i zdecydowanie wygramy.

Wcześniej, bo o godzinie 18:00, rozegrane zostanie spotkanie pomiędzy Zawiszą i Koroną Kielce. Koroniarze wciąż okupują ostatnią ligową pozycję, choć ostatnio udało im się wywalczyć cenne punkty w meczach z Górnikiem Zabrze i Lechią Gdańsk, a zatem z drużynami z czuba tabeli. Zawisza ostatnio przegrał z Górnikiem, ale przesądzającą o porażce bramkę stracił dopiero w doliczonym czasie gry. Niestety w tym meczu kontuzji nabawił się najlepszy strzelec bydgoszczan - Vasconcelos i teraz o zdobywanie bramek będzie zdecydowanie trudniej. Czyżby zatem trzeci remis z rzędu w wykonaniu Korony? To bardzo prawdopodobne!

Sobota
W sobotnie popołudnie najciekawiej zapowiada się spotkanie Pogoni z Górnikiem. Oba zespoły mają w tej chwili na swoim koncie po 19 punktów, a zatem zwycięzca tego meczu obejmie samodzielną pozycję wicelidera tabeli Ekstraklasy. Jest zatem o co walczyć, a tym samym jest na co czekać - zapewne emocji i gry na niezłym poziomie w tym meczu nie powinno zabraknąć. Stawiam na Pogoń, która jest rewelacją tegorocznych rozgrywek i gra naprawdę efektowną, ładną dla oka piłkę.

Drugim pod względem atrakcyjności meczem rozgrywanym w sobotę, będzie chyba starcie ofensywnie grającej  Jagiellonii z wciąż punktującą Cracovią. Co prawda Pasy swój ostatni mecz przegrały z Pogonią, ale wcześniejsze dwa spotkania to aż 4 punkty (mecze z Wisłą i Śląskiem). Jaga w ostatnich trzech kolejkach, podobnie jak Cracovia, zagrała w kratkę, odnosząc odpowiednio zwycięstwo, porażkę i remis. Tym razem stawiam na Jagiellonię, która wydaje się zwyczajnie zespołem lepszym od Cracovii, co potwierdzają zgromadzone przez oba zespoły punkty - Jaga 15 punktów, Cracovia punktów 11.

Ostatnie sobotnie spotkanie to mecz w Bielsku-Białej, gdzie o punkty walczyć będą miejscowe Podbeskidzie i Lech Poznań. Bielszczanie podobnie jak rok temu jesienią grają wprost fatalnie. Niby się starają, niby walczą, ale do zwycięstw wciąż czegoś brakuje. Z kolei Lech Poznań wyraźnie odżył i dwa ostatnie spotkania wygrał, choć to ostatnie z Widzewem tylko 1:0. Tym razem na boisku ponownie może być dużo walki i mało bramek. Podbeskidzie jak zwykle będzie się starało i pewnie jak zwykle przegra. Chociaż kto wie, nasza piłka lubi niespodzianki...

Niedziela
Niedziela to przede wszystkim mecz kolejki, czyli starcie Wisły Kraków i Legii Warszawa. Być może Biała Gwiazda nie lśni już tak jak dawniej, ale w tym sezonie gra naprawdę przyzwoicie i co więcej, wciąż jest jedyną drużyną, która w tej rundzie nie zaznała jeszcze goryczy porażki. Legioniści w lidze zwykle nie zawodzą, ale ich piłka nie wygląda zbyt efektownie. Niby strzelają wiele bramek, ale wciąż nie widzę w nich zespołu, który kreuje grę i ma swój charakterystyczny styl. To wciąż bardziej zbieranina indywidualności niż zespół. Wisła zagra osłabiona brakiem Brożka, który po powrocie do Krakowa strzela jak na zawołanie. W Legii również sporo wolnych krzesełek, szczególne pustki panują w ataku, gdzie do dyspozycji pozostał w zasadzie tylko Dwaliszwili. Jeśli zatem w ofensywie obu zespołów takie braki, nie zdziwi mnie w tym meczu remis. Chciałoby się, żeby był to jednak remis bramkowy po ciekawej grze i wielu akcjach zaczepnych.

W drugim niedzielnym meczu Lechia Gdańsk zawita do Łodzi, gdzie miejscowy Widzew w końcu będzie chciał coś wygrać - ostatnie trzy mecze to trzy porażki widzewiaków. Lechia ostatnio też mocno obniżyła loty i wygląda na to, że drużynę z Gdańska dopadł lekki kryzys formy. Trzy ostatnie mecze to zaledwie dwa remisy. Jak będzie tym razem? Nie zdziwię się, jeśli Widzew coś w końcu wygra. Choć z drugiej strony, z taką defensywą (najgorszą w lidze) ciężko będzie o sukces.

Poniedziałek
Kolejkę kończy starcie dwóch drużyn ze Śląska. Mecz Piasta z Ruchem nie wzbudza we mnie wielkich emocji - ot kolejne starcie ligowych średniaków, którzy w tym sezonie grają w kratkę, gorsze występy przeplatając lepszymi. Na papierze lepiej wygląda Piast, ale jest to jak na razie drużyna nieprzewidywalna, a zatem o wynik gliwiczanie nie mogą być spokojni. Niby na ten moment wydają się lepsi piłkarsko, jednak mnie wciąż nie przekonują. Jak będzie? Przekonamy się w poniedziałek wieczorem.

wtorek, 1 października 2013

Podsumowanie 10 kolejki Ekstraklasy - porażka Śląsk w meczu kolejki.

Jesteśmy na półmetku rundy jesiennej, która została wydłużona do 21 kolejek ligowych - w związku z reformą ekstraklasy i dodatkowymi meczami na wiosnę. Na razie nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte, ale już teraz można powiedzieć kto w tej lidze radzi sobie nieźle, a kto troszkę gorzej. Niestety dla mnie jako kibica Śląska, runda jesienna to pasmo rozczarowań. Z hukiem odpadliśmy z europejskich pucharów - choć zapowiadało się całkiem obiecująco. Fatalnie prezentujemy się w lidze i to już od startu rozgrywek - co tu dużo mówić, na razie wygraliśmy tylko dwa ligowe mecze, co jest bilansem wręcz tragicznym. Jeszcze gorzej wygląda nasza sytuacja pod względem organizacyjnym - klub postawiony został w stan upadłości, właściciele nie potrafią dojść do porozumienia między sobą i na ten moment nie ma żadnych wiarygodnych propozycji na wyjście z tego impasu.

Śląsk ponownie zawodzi
Ostatni mecz Śląsk Wrocław przegrał z Legią Warszawa 1:2. Graliśmy na wyjeździe i w sumie takiego wyniku można było się spodziewać, w końcu od maja nie wygraliśmy żadnego wyjazdowego spotkania (wliczając w to europejskie puchary), dodatkowo zespół złapał dołek formy, a Legia jest na fali. Mimo tego, mecz rozpoczął się dla Śląsk wręcz znakomicie. Niezawodny Paixao zdobył szybkiego gola, po chwili mogliśmy prowadzić nawet dwiema bramkami, wciąż zawodzi jednak skuteczność. Dalej było już gorzej. Legia z czasem przejmowała kontrolę nad wydarzeniami na boisku, a nasz zespół skupił się na obronie, która zwyczajnie nie dała rady - straciliśmy dwie bramki i zdecydowanie przegraliśmy, co zdarzyło nam się w tym roku nie po raz pierwszy. Śląsk ciągle zawodzi i niestety nie widać symptomów poprawy naszej sytuacji. Za tydzień mecz derbowy z Zagłębiem, a my wciąż nie możemy być pewni czy tym razem w końcu uda się wygrać...

Pierwsza ósemka Ekstraklasy
Po dziesiątej kolejce ligowej Legia jest samodzielnym liderem. Zaraz za legionistami plasuje się Górnik Zabrze, który rzutem na taśmę wygrał mecz z Zawiszą Bydgoszcz 3:2 oraz Pogoń Szczecin, która również wygrała swoje spotkanie - tym razem na wyjeździe 1:0 z Cracovią. Oba zespoły mają w tym momencie po 19 punktów i do lidera z Warszawy tracą aż 5 oczek. O ile postawa Górnika specjalnie nie zaskakuje - wynika z solidnej pracy trenera Nawałki to już osiągnięcie Pogoni Szczecin może budzić szacunek. Przecież przed sezonem nikt nie wskazywał na Pogoń jako na zespół mogący się liczyć w walce o najwyższe ligowe cele. Tymczasem Pogoń gra naprawdę efektowną piłkę i co najważniejsze piłkę skuteczną, dzięki czemu stale punktuje nawet z tymi groźniejszymi rywalami. 

Do ścisłej czołówki ligi zaliczyć możemy także Wisłę Kraków, która wciąż jest drużyną niepokonaną. Co prawda ten zespół nie wygrywa wszystkich swoich spotkań, ale także ich nie przegrywa. Ostatni mecz z Ruchem Chorzów to przykład właśnie takiej sytuacji. Choć Wisła zagrała słabiej to jednak jej zawodnikom udało się wywalczyć remis 1:1 i zdobyć kolejny ligowy punkt. W tym momencie wiślacy mają na swoim koncie już 18 oczek i spokojnie mogą przygotowywać się do dalszych rozgrywek.

Kolejne miejsca w tabeli zajmują drużyny, które również aspirują o czołowe ligowe lokaty. Dobrze w tym sezonie spisuje się Jagiellonia Białystok, która gra otwartą piłkę, w sposób zdecydowany stawiając na ofensywę. Ma to swoją cenę - jaga straciła już 13 bramek i tym samym sporo punktów. Ostatni mecz Jagiellonia zremisowała 1:1 z Zagłębiem Lubin, które jest już prowadzone przez nowego trenera Oresta Lenczyka. Zagłębie prowadziło, ale Jagiellonia zdołała odpowiedzieć i z kolejnego wyjazdu przywiozła cenny punkt.

Na równi z Jagiellonią plasują się drużyny Lechii Gdańsk i Lecha Poznań. Gdańszczanie swój ostatni mecz tylko zremisowali 2:2 i to z najsłabszym zespołem naszej ligi, czyli Koroną Kielce. Po rewelacyjnym początku ligi to kolejny słabszy występ Lechii. Trener Probierz zaprzecza opiniom o słabszej formie swoich piłkarzy, ta jest jednak aż nadto widoczna - podobnie jak w przypadku piłkarzy Śląska. W przypadku Lecha Poznań jest wręcz odwrotnie - ci w końcu zaczęli wygrywać. W ostatnim meczu pokonali u siebie łódzki Widzew 1:0 i wskoczyli na siódmą pozycję w tabeli. Nie jest to na razie wynik imponujący, ale po ośmiu kolejkach dorobek poznaniaków wynosił zaledwie 9 oczek, więc progres jest widoczny. 

Pierwszą ósemkę tabeli z 14 punktami na koncie zamyka Piast Gliwice, który na wyjeździe pokonał Podbeskidzie 1:0. Gliwiczanie jak na razie grają w przysłowiową kratkę. Lepsze występy przeplatają gorszymi, ale wciąż punktują i zapewne wciąż będą liczyć się w walce o czołowe pozycje w naszej ekstraklasie. 

Druga ósemka to zespoły, które w ostatniej kolejce przegrywały bądź remisowały. Niestety na szczycie tej gorszej grupy jest Śląsk - miejmy jednak nadzieje, że w pozostałych do końca jesieni kolejkach zdołamy tę słabą pozycję poprawić w co ciągle głęboko wierzę, choć w tym przypadku nadzieja może niestety okazać się złudna.