poniedziałek, 10 listopada 2014

Wicemistrzostwo jesieni

28 punktów na koncie i drugie miejsce w tabeli, 7 meczy z rzędu bez porażki, 27 strzelonych bramek przy 18 straconych - to krótki bilans dokonań piłkarskiego Śląska w pierwszej części sezonu.

Przyznam szczerze, że po letnich przetasowaniach i systematycznym odchudzaniu kadry Śląska, nie wierzyłem w tak dobry start naszego zespołu. Po odejściu z drużyny tylu ważnych dla niej zawodników i dodatkowo po kontuzji Marco Paixao trudno było przypuszczać, że Śląsk na półmetku rundy zasadniczej będzie tracił zaledwie jeden punkt do lidera ekstraklasy. Tymczasem stało się zupełnie inaczej i jest się z czego cieszyć!


Co według mnie złożyło się na ten sukces?

Trener
Gdy Tadeusz Pawłowski pojawił się w Śląsku, myślałem, że to nieporozumienie. Trener bez doświadczenia, ale związany z klubem - według mojej opinii było to rozwiązanie na chwilę, próba uratowania sypiącego się sezony. W tamtym roku ostatecznie się nie udało, nie awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej i tylko na pocieszenie wygraliśmy grupę spadkową. Ten sezon też zaczęliśmy w kratkę, ale z czasem było coraz lepiej.

Co by nie myśleć o trenerze Pawłowskim to bronią go wyniki. Wygrywamy i punktujemy, a to się w piłce liczy. Aktualna pozycja w lidze oraz dobra forma wielu zawodników, zwłaszcza Sebastiana Mili to niewątpliwa zasługa nowego szkoleniowca Śląska.

Forma piłkarzy
Sukcesy z tego sezonu to nie tylko nowa taktyka i schematy gry, ale przede wszystkim dobre przygotowanie niemal wszystkich zawodników do rundy jesiennej. Znakomitą formą poszczycić może się wielu zawodników, którzy w tamtym roku zawodzili. Między innymi odrodził się Sebastian Mila, który przy okazji zwyżki formy wrócił do reprezentacji Polski i od razu strzelił historycznego gola Niemcom. Niesamowity progres skuteczności zanotował Flavio Paixao, kilka ważnych bramek strzelił wcześniej mało widoczny Pich. Z dobrej strony pokazywali się Dudu i Ostrowski. Dobrą rundę rozgrywa również Machaj, któremu jednak wciąż nieco brakuje skuteczności, a może i odrobiny szczęścia.

Atut własnego boiska
Twierdza Wrocław ponownie stała się twierdzą. Na własnym boisku nie przegrywamy, a to liczy się w ostatecznym rozrachunku punktowym. W tym sezonie we Wrocławiu przegraliśmy tylko raz w meczu z przygotowująca się do nowego sezonu Borussią. W ekstraklasie na stadionie we Wrocławiu niepodzielnie rządzi Śląsk!


Choć runda jesienne dobiegła końca, to tej jesieni czekają nas jeszcze cztery mecze wiosenne rozgrywane awansem. Dwa z nich zagramy u siebie - 30 listopada z Pogonią i 12 grudnia z Bełchatowem. Co ciekawe, w rundzie jesiennej właśnie z tymi drużynami przegraliśmy i teraz nadchodzi czas na rewanż. Najbliższy mecz zagramy w Chorzowie (21 listopada) - zaraz po przerwie na reprezentację. Kto wie, może wiosnę zaczniemy na pozycji lidera ekstraklasy?!


wtorek, 21 października 2014

Pewna gra, pewne trzy punkty. Śląsk - Piast 3:0

Śląsk przed drugą połową w meczu z Piastem

Dokładna, spokojna i zrównoważona gra przyniosła efekt. Z Piastem zagraliśmy jak mistrz z uczniem, jak klub ekstraklasy z przeciwnikiem na co dzień występującym w I lub II lidze. W grze Śląska było widać jakość. Zawodnicy byli pewni, starali się grać maksymalnie precyzyjnie, a do tego chętnie atakowali, co oczywiście podobało się kibicom, których tym razem na stadion przyszło całkiem sporo - sobotni mecz na żywo obejrzało około 15tyś widzów. Co jednak warto podkreślić, pierwszą połowę zawodnicy Śląska raczej przespali.

W pierwszej połowie Śląsk miał wyraźną przewagę w posiadaniu piłki, ale ataków na bramkę przeciwnika było jak na lekarstwo. Drugą połowę otworzyła szybka bramka w wykonaniu Flavio Paixao i się rozkręciło. Ostatecznie wygraliśmy strzelając trzy bramki i nie tracąc żadnej, ale tak po prawdzie, to tych bramek mogliśmy nastrzelać zdecydowanie więcej. Zabrakło nieco szczęścia i odrobiny koncentracji. Przynajmniej dwie asysty mógł zaliczyć Dudu, ale Paixao nie zdołał skutecznie domknąć znakomitych dośrodkowań. Setkę zmarnował również Danielewicz, który dostał piłkę marzenie, ale ostatecznie strzelił wprost w bramkarza gości. Mimo tej zmarnowanej setki to był chyba najlepszy mecz Danielewicza w Śląsku i oby tak dalej - moim zdaniem jeden z najlepszych o ile nie najlepszy piłkarz w tym meczu. Była jeszcze poprzeczka Calahoro i zdaje się Machaja, ale nie ma co wybrzydzać. Przez 30minut drugiej polowy Śląsk zagrał naprawdę rewelacyjnie - dzielił i rządził i dopiero w samej końcówce oddał nieco pole zawodnikom Piasta, którzy również mieli znakomitą okazję do zdobycia honorowego gola, ale jej nie wykorzystali.

Większa frekwencja na meczu cieszy, ale jej powodów trzeba dopatrywać się przede wszystkim w kolejnej akcji dzieci/młodzież na stadion i zapewne w znakomitej postawie Sebastiana Mili w meczach reprezentacji. W spotkaniu z Piastem Mila wydawał się jednak odrobinę zmęczony i to nie on zagrał tu pierwsze skrzypce. Jak już wspomniałem w środku bardzo dobrze zagrał Danielewicz, a do tego w ofensywie super spisał się Machaj, który zaliczył dwie asysty. Ogólnie w ostatnich meczach widać, że kilku zawodników Śląska złapało znakomitą formę i oby dotrwali z nią do końca jesieni, bo przed nami jeszcze klika ważnych spotkań.

Przed nami trzy ciężkie mecze. Na początek odwiedziny w Gdańsku, a na koniec pierwszej rundy sezonu zasadniczego, mecz u siebie z Lechem i wyjazd do Krakowa na mecz z Wisłą. Ciężko będzie o komplet punktów, ale z taką grą jak w ostatnim meczu możemy wierzyć, że jest to możliwe, nawet biorąc pod uwagę fakt, że dotychczas na wyjazdach grywamy fatalnie.

piątek, 10 października 2014

Co słychać u byłych zawodników Śląska

Zacznijmy od braci Gikiewiczów
 Łukasz Gikiewicz ze Śląska wyruszył na Cypr, gdzie najwyraźniej mu się spodobało. W tej chwili gra tu już drugi sezon. Najpierw zaangażowała go Omonia Nikosia, a teraz występuje w AEL Limasol. W tym sezonie na boisko wybiega regularnie. Zagrał w meczach eliminacji Ligi Mistrzów (strzelił bramkę Zenitowi) i Ligi Europy z Tottenhamem, a także w sześciu kolejkach ligi cypryjskiej, gdzie strzelił dwie bramki. Jego drużyna z 11 punktami na koncie jest w tej chwili trzecia w tabeli.

Rafał Gikiewicz pożegnał się ze Śląskiem w minionym sezonie i aktualnie występuje w niemieckim drugoligowcu, zespole Eintracht Braunschweig. Ma pozycję pierwszego bramkarza i okazję do gry w każdym meczu. W tym sezonie zagrał we wszystkich meczach ligowych, puszczając łącznie 12 bramek w 9 kolejkach. Jego drużyna aktualnie plasuje się na 11 miejscu w tabeli II Bundesligi.


Co z Kaźmierczakiem?
Przemek nie zdecydował się na pozostanie w Śląsku i od obecnego sezonu występuje w beniaminku naszej Ekstraklasy, w Górniku Łęczna. W Łęcznej zagrał w ośmiu spotkaniach ligowych i zapisał na swoim koncie jedną asystę. W ostatnich dwóch kolejkach nie zagrał - nie znalazłem informacji o przyczynach jego absencji ( w meczy ze Śląskiem nie zagrał). Co ciekawe, w Łęcznej obok Kaźmierczaka występuje innym były zawodnik Śląska, Patric Mraz. To o postawę tego zawodnika podczas treningu, doszło do awantury w Śląsku - efektem było odejście z drużyny Mraza i Łukasza Gikiewicza, a w dalszej konsekwencji i Rafała.


Stevanovic i Kokoszka w lidze rosyjskiej
Daliborovi podobnie jak kilku innym zawodnikom Śląska nie odpowiadały nowe warunki finansowe zaproponowane przez zarząd klubu, stąd i decyzja o odejściu. Od nowego sezonu Stevanovic gra w rosyjskim Torpedo Moskwa razem z Adamem Kokoszką. Ich drużyna nie należy do grona ligowych potentatów, a zatem i jej wyniki są raczej słabe. Stevanovic i Kokoszka grają tutaj w miarę regularnie, ale nie przekłada się to na większe sukcesy klubu. Jak na razie Dalibor strzelił jedną bramkę, a Adam zaliczył jedną asystę. W tej chwili ich klub po 9 kolejkach z 4 punktami na koncie jest na 14 miejscu w tabeli i najprawdopodobniej czeka go zażarta walka u utrzymanie.
W Rosji, ale w I Lidze, gra również Marcin Kowalczyk. Gra, to jednak chyba za dużo powiedziane. Kowalczyk w pierwszoligowej Wołdze siedzi głównie na ławce, albo nawet poza nią. W tym sezonie zagrał w zaledwie dwóch meczach, ale ma na koncie jedną asystę.


Nasi byli skrzydłowi
Sylwester Patejuk wrócił na stare śmieci do Bielska, ale na razie nie może wywalczyć sobie stałego miejsca w składzie Podbeskidzia. Gra niepełne mecze lub końcówki. Co prawda wystąpił w 10 z 11 kolejek i na swoim koncie ma już jedną bramkę i jedną asystę, ale nie można chyba mówić o renesansie jego formy. W ostatnim meczu ze Śląskiem wbiegł na boisko w samej końcówce meczu.

Piotr Ćwielong ze Śląska przeniósł się do niemieckiego Bochum (II Bundesliga) i o ile jego początek przygody z niemiecką piłką wydawał się obiecujący (dostał nawet powołanie do polskiej kadry) to z czasem było coraz gorzej. W tym sezonie Piotrek wybiega na boisko sporadycznie i jak na razie nie udało mu się strzelić żadnej bramki. Na swoim koncie nie ma również żadnej asysty.

Waldemar Sobota po znakomitych występach w eliminacjach do Ligi Europy w 2013 roku szybko znalazł pracodawcę. Brugge kupiło Sobotę za 1mln Euro, co prawdopodobnie uratowało Śląsk przed niechybnym bankructwem. My zostaliśmy bez znakomitego pomocnika, ale sam Sobota otrzymał wielką szansę na rozwój. Czy ją wykorzystał? Chyba nie do końca. Co prawda Sobota gra w lidze belgijskiej w miarę regularnie, ale jego osiągnięcia nie rzucają na kolana. W tym sezonie, po 10 kolejkach ma na swoim koncie zaledwie dwie asysty, plus jedną asystę z eliminacji LE. W rozgrywkach grupowych LE na razie nie zagrał ani minuty.


wtorek, 7 października 2014

Półmetek jesieni za nami

Pierwsza część jesieni za nami. Przed nami jeszcze osiem kolejek, z których aż cztery zostaną rozegrane awansem (kolejki rundy rewanżowej). 


Po 11 kolejkach sytuacja Śląska wygląda całkiem nieźle. 20 punktów na 33 możliwe to być może nie jest jakiś wielki powód do dumy, ale też nie ma się czego wstydzić. Dotychczasowe osiągnięcia pozwalają nam siedzieć na pudle, a to przy okrojonym składzie i polityce oszczędności, moim zdaniem jest sporym sukcesem. Skąd taka dobra pozycja? To przede wszystkim zasługa meczy rozgrywanych na własnym stadionie. Nowy stadion w końcu zaczął nam sprzyjać i choć w tym sezonie frekwencja nie jest imponująca, to szczęście wyraźnie nam sprzyja. Póki co, w tym sezonie nie przegraliśmy u siebie żadnego meczu, a ogólnie nie przegraliśmy u siebie 14 spotkań z rzędu (o ile się nie pomyliłem w rachunkach). Twierdza Wrocław stała się twierdzą nie tylko z nazwy. Na lepsze wyniki Śląska wpływa też niezła forma Sebastiana Mili, który nie tylko asystuje, ale i strzela bramki - w tym sezonie już 4. Obudził się Flavio, swoje dołożył Pich i Ostrowski. Szkoda, że w tak dobrym dla Śląska czasie, wciąż nie mamy do dyspozycji klasowego napastnika. Marco Paixao pewnie wróci  pod koniec rundy jesiennej, a może dopiero na wiosnę.


Poniżej krótkie podsumowanie tego co za nami (po 11 kolejkach) i tego, co jeszcze nas czeka.
  1. Śląsk Wrocław 2:0 Ruch Chorzów
  2. Pogoń Szczecin 4:1 Śląsk Wrocław
  3. Śląsk Wrocław 2:1 Zawisza Bydgoszcz
  4. GKS Bełchatów 2:0 Śląsk Wrocław
  5. Śląsk Wrocław 0:0 Cracovia 
  6. Jagiellonia Białystok 1:3 Śląsk Wrocław
  7. Śląsk Wrocław 2:0 Górnik Zabrze
  8. Legia Warszawa 4:3 Śląsk Wrocław
  9. Śląsk Wrocław 1:0 Korona Kielce
  10. Śląsk Wrocław 2:1 Górnik Łęczna
  11. Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 Śląsk Wrocław
    12. Śląsk Wrocław - Piast Gliwice
    13. Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław
    14. Śląsk Wrocław - Lech Poznań
    15. Wisła Kraków - Śląsk Wrocław
    16. Ruch Chorzów - Śląsk Wrocław
    17. Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin
    18. Zawisza Bydgoszcz - Śląsk Wrocław
    19. Śląsk Wrocław - GKS Bełchatów

Pozostałych 11 kolejek rundy zasadniczej ma być rozegranych wczesną wiosną (już od połowy lutego). Do tego dojdzie 7 kolejek po podziale na grupę mistrzowską i spadkową.

piątek, 8 sierpnia 2014

Ad rem polskiej piłki

Jakże proroczy okazał się mój wczorajszy wpis i dygresja na temat polskiej piłki jako całości. Wczoraj rano jeszcze nie wiedziałem, jak zakończy się rywalizacja Lecha z amatorami z Islandii. Nie była mi również znana sprawa z walkowerem Legii. Tymczasem prawda o polskiej piłce potwierdziła się w 100% - u nas tylko się mówi o wyciąganiu wniosków z porażek, ale tak naprawdę nikt tego nie robi i jest wręcz coraz gorzej!!!

Lech kolejny raz odpada z pucharów i to z coraz słabszymi przeciwnikami. W 2012 roku byli to Szwedzi AIK Solna, w 2013 Litwini - Żaligiris Wilno, a teraz Islandczycy - Stjarnan FC. To już nawet nie ma co mówić o kompromitacji, to jest po prostu piłkarskie dno. Do ogrywania zostali nam co najwyżej przeciwnicy pokroju San Marino, Wysp Owczych czy Gibraltaru - w tym ostatnim przypadku niebawem się okaże, czy rzeczywiście jesteśmy ich w stanie pokonać.

Przejdźmy do Legii. Podobno najbardziej profesjonalny klub w Polsce. Na stołkach sami fachowcy, menadżerowie, prawnicy. Tymczasem po niezłym, a można nawet powiedzieć po bardzo dobrym występie w III rundzie el. LM, Legia drugi mecz przegrywa walkowerem, bo na boisko w 88min. meczu wszedł nieuprawniony do gry Bereszyński. To koniec marzeń o Lidze Mistrzów kolejny rok z rzędu. Po prostu dramat!!!

Co nasz czeka po tych kompromitacjach? 


NIC!!! Zupełnie NIC!!!

Jestem przekonany, że nic się nie zmieni. W naszym kraju ważne i modernizacyjne decyzje podejmowane są tylko i wyłącznie w sytuacji upadku - gdy stoi się nad przepaścią, do której i tak już się wpadnie, bez względu na podejmowane kroki. Wcześniej nikt nie decyduje się na prawdziwe zmiany i reformy! A w naszej piłce przecież nie jest tak źle. Kluby mają stabilne finanse. Kibice przychodzą na stadiony - może nie w tak dużej ilości, ale zawsze. Lepsi piłkarze odchodzą za granicę. Jednym słowem wszystko w normie. Nic nie jest w stanie wstrząsnąć tym środowiskiem, bo nie wstrząsnęła nim nawet gigantyczna skala nadużyć z przed 10 lat. Tutaj nic się nie zmieni, dopóki nie dojdzie do totalnego upadku, do bankructw, do bojkotów, do wstrzymania finansowania przez TV tego badziewia, które nazywamy Ekstraklasą.

Dopóki kasa płynie, dopóki wobec winnych kolejnych kompromitacji nie wyciągane są żadnych konsekwencje, ten okręt będzie płynął dalej nabierając coraz więcej wody, aż skończy się katastrofą.

Zresztą prawda o piłce rozciąga się na całość spraw rozstrzyganych w naszym państwie. Płyniemy ku górze lodowej, o której wszyscy wiedzą, ale której nikt nie dostrzega. Gdy już ją zobaczą na własne oczy, gdy raptownie zacznie brakować pieniędzy na wszystko, to zaczną się próby ratowania sytuacji, tylko wtedy będzie już za późno. Zresztą tak zawsze było w naszej historii. Widać to nasza cecha narodowa, której nie potrafimy w żaden sposób zmienić.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Śląsk - Borussia 0:3

A nie mówiłem... po co my z nimi w ogóle graliśmy!


To wyglądało bardzo, ale to bardzo słabo z naszej strony. Zresztą jak pisałem przed meczem, innego obrazu gry specjalnie się nie spodziewałem. Od BVB dzieli nas przepaść i to nie tylko jeśli chodzi o indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników. Borussia będąc dopiero w cyklu treningowym przestawia taki poziom zgrania i taką dyscyplinę taktyczną, jakiej w polskiej lidze nigdy nie było i chyba nigdy nie będzie.

Przyznam szczerze, że tym razem spodziewałem się zdecydowanie bardziej rozsądnego ustawienia zespołu. W końcu już tyle razy dostaliśmy po uszach od silniejszych rywali, ale nie... każdy trener musi popełniać te same błędy. Znowu radosna piłka w pierwszej połowie, próba prowadzenia otwartej gry i od razu w ryja. Człowiek nie zdążył nawet wygodnie usiąść, a tu jedna bramka, za chwilę druga i już po zawodach. Drużyna była całkowicie rozbita, a zawodnicy Śląska biegali po boisku jak dzieci we mgle. Żadnej taktyki, żadnego ustawienia - czy trener Pawłowski zapomniał, że nie gramy w polskiej lidze, tylko gramy z drużyną z europejskiego topu?

Tym meczem Śląsk udowodnił, że nie ma czegoś takiego jak nauka na błędach. Co roku te same błędy, po których mają by wyciągnięte wnioski. Tyle tylko, że w Polsce nikt tych wniosków nie wyciąga, co najwyżej o tym gada. Cała polska piłka wygląda w ten sam sposób. Prezesi tym razem nie będą zadłużać klubów, nie będą tworzyć kominów płacowych. Trenerzy będą dawać prawdziwą szansę młodym, kosztem starych, będą promować polskich graczy, kosztem zagranicznych. Zawodnicy będą bardziej skoncentrowani i zdyscyplinowani w czasie meczu itd. Wszyscy, cała polska liga mówi ciągle to samo. Tylko wciąż nic się nie zmienia!!!


Źródło:
fot. slaskwroclaw.pl

środa, 6 sierpnia 2014

Z Borussią o...

Jakub Błaszczykowski

Z Borussią Dortmund gramy o... No właśnie, o co my właściwie z nimi gramy? 


Tak po prawdzie to o nic. To zwykły mecz towarzyski, w którym Śląsk ma być co najwyżej statystą dla wielkiej Borussii. To chyba również  próba mini rekompensaty za brak meczy pucharowych w tym sezonie, choć oficjalnie to nie Wrocław, ani tym bardziej Śląsk Wrocław nie są organizatorami tego meczu. Tak czy inaczej Śląsk będzie miał okazję zagrać z kimś w wyższej półki, tylko czy rzeczywiście jest nam to naprawdę potrzbene?

Szczerze mówiąc boję się wyniku. Po doświadczeniach z lat ubiegłych, gdy raz po raz dostawaliśmy w czapę od europejskich średniaków (Sevilla akurat ostatecznie okazała się potęgą europejskiej piłki) jest się o co bać. Kompromitacja wydaje się na wyciągnięcie ręki, a raczej na odrobinę wysiłku ze strony niemieckiej drużyny - jeśli będzie im się choć troszeczkę chciało, to wdepczą nas w ziemię i nie mam względem tego najmniejszych wątpliwości.

Śląsk Wrocław jest słabszy kadrowo niż sezon wcześniej, o formie z momentu startu w europejskich rozgrywkach nawet nie wspomnę - wtedy graliśmy rzeczywiście z polotem, przynajmniej w 4 z 6 spotkań - a przecież z Sevillą dostaliśmy 9 bramek przy jednej strzelonej (u nas w ogóle był dramat 0:5). To jak zagrać z Niemcami? Może trener Pawłowski spróbuje grać 5 obrońcami? Może zrezygnujemy z wysuniętego napastnika, tym bardziej, że obecnie go w zasadzie nie mamy? - Flavio w tej roli spisuje się raczej kiepsko. To już decyzje trenerskie. Kibice rozliczają za wynik i wierzą w postępy w grze Śląska. Korzystny wynik (myślę o remisie) byłby tu bardzo przyjemnym zaskoczeniem. Nie wiem czy graczy Śląska stać na taki rezultat, ale dobra gra na pewno podniosłaby na duch całą drużynę i zaowocowała większym polotem w grze ligowej. O takim polocie i płynności gry dzisiaj w ogólnie nie ma mowy.

Jak będzie?

Z ocenami poczekamy do 19:00 (początek meczu godz. 17:00)!

piątek, 1 sierpnia 2014

Przed meczem z Zawiszą Bydgoszcz

Po klęsce w Szczecinie czas na rehabilitację. W niedzielne popołudnie Śląsk podejmował będzie na własnym stadionie bydgoskiego Zawiszę.


Jak najszybciej zapomnieć o koszmarnym meczu w Szczecinie! Takiego lania żaden wrocławski kibic chyba się nie spodziewał. Dramatyczna gra zarówno w ataku jak i w obronie, do tego czerwona kartka dla Wojtka Pawłowskiego, który przecież we wcześniejszych meczach bronił bardzo dobrze i niespotykana skuteczność Pogoni. Przypuszczam, że takich goli, jakie strzeliła Pogoń Śląskowi, ponownie strzelić by nie zdołała. Dziś nie ma to już żadnego znaczenia. Wynik poszedł w świat, trzy punkty przepadły, a i wszyscy kibicujący Śląskowi chyba przejrzeli na oczy (włącznie ze mną) i zrozumieli, że ten sezon może być dla nas naprawdę trudny.

W niedziele gramy z Zawiszą. Trzeba zrobić wszystko, by odegnać koszmary minionego sezonu i w końcu pokonać bydgoszczan.W minionym roku przegraliśmy z nimi na własnym stadionie i na wyjeździe (u nas przegraliśmy 1:2, a na wyjeździe 0:1). W tym roku Zawisza próbował swoich sił w pucharach, jednak szybko z nich odpadł, już po pierwszym dwumeczu z Belgami (Zulte Waregem). W lidze spisują się podobnie do Śląska - w pierwszym meczu  wygrali 2:0 z Koroną, w drugim przegrali z Jagiellonią 1:3 (oba mecze na stadionie Zawiszy). Szczerze mówiąc, jeszcze w tym sezonie nie widziałem żadnego meczu Zawiszy, więc ciężko ocenić mi ich aktualną dyspozycję. Prawdopodobnie z racji wcześniejszych przygotowań do sezonu są bardziej pod grą niż zawodnicy Śląska. W naszej lidze o wynikach decyduje jednak bardzo często przypadek i dyspozycja dnia, zatem kto wygra w tym meczu pozostaje sprawą otwartą.

Mam nadzieję, że Śląsk pozbierał się już po porażce w Szczecinie i z większą werwą przystąpi do meczu z Zawiszą. Prognozy pogody nie są zbyt ciekawe - znowu ma być upał - może jednak tym razem nie przełoży się to na brak mocy w nogach zawodników Śląska, czego im oczywiście życzę. W przyszłym tygodniu gramy z Borussią i warto przed tym meczem nieco podbudować morale drużyny. Czekam zatem na zwycięstwo Śląska!

wtorek, 22 lipca 2014

Szczęśliwy początek. Śląsk - Ruch 2:0

Pierwszy mecz sezonu rzeczywiście możemy uznać za szczęśliwy. Raz, że wygraliśmy. Dwa, że już w pierwszej minucie meczu mieliśmy mnóstwo szczęścia.


Dwie bramki na pewno cieszą, choć mogliśmy ich strzelić przynajmniej trzy więcej. Znakomitych okazji na kolejne gole nie wykorzystali Mila, Flavio Paixao (póki co to nie ta jakość, jak u Marco) i Celeban. Z drugiej jednak strony mieliśmy mnóstwo szczęścia, że sędzia nie podyktował karnego i nie wręczył Pawelcowi czerwonej kartki już w pierwszej minucie meczu. Tym razem los był dla Śląska łaskawy, ale taki brak koncentracji na starcie spotkania nigdy więcej już nie powinien się powtórzyć. Miejmy nadzieję, że zawodnicy Śląska wyciągną wnioski z tej wpadki i tego typu karygodnych błędów w kolejnych meczach popełniać nie będą.

Ogólnie spotkanie potoczyło się po naszej myśli. Śląsk miał przewagę jeśli chodzi o sytuacje bramkowe i kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami (pomijając sytuację z pierwszej minuty meczu). Tak w zasadzie to Ruch miał zaledwie dwie w miarę klarowne sytuacje na zdobycie gola. My takich okazji mieliśmy przynajmniej pięć, z czego dwie udało zamienić się na bramki. Cieszy wygrana i pierwsze trzy punkty. Warto podkreślić, że wciąż podtrzymujemy znakomitą passę spotkań bez porażki - w sparingach również nie przegrywaliśmy. Oby trwała jak najdłużej. Graczem meczu komentatorzy wybrali Picha, ale mnie ten zawodnik wciąż nie przekonuje. Wiem, że ma doskonałą technikę i na naszą ligę jest bardzo szybki, ale nadal nie wychodzą mu podania kończące akcje. W niedzielę co prawda strzelił bramkę, ale nawet w tej bramkowej sytuacji mógł podawać do lepiej ustawionego Paixao. Asysty ciężko mu gratulować, bo podanie było zupełnie niezamierzone - po prostu źle kopnął piłkę i ta przez przypadek trafiła pod nogi Mili. Mimo wszystko ufam, że Pich się na prawdę rozkręci i jego gra przyniesie Śląskowi dużo korzyści. W pierwszej połowie fajnie wyglądała współpraca Zielińskiego z Hołotą, który nieoczekiwanie grał jako boczny pomocnik i to bardzo ofensywnie. Szkoda, że trener w drugiej połowie nie wystawił Plaku - ten w sparingu z Flotą wyglądał na bardzo zmotywowanego do gry - lub Angielskiego. Widać muszą poczekać na swoją szansę w kolejnych spotkaniach.

W przyszły weekend wyjazdowy mecz w Szczecinie i oby nasza zwycięska passa trwała w najlepsze!

czwartek, 17 lipca 2014

Przed nowym sezonem

Sparing z Flotą Świnoujście
Już za trzy dni Śląsk rozegra pierwszy mecz w nowym sezonie ekstraklasy. W niedzielne popołudnie przyjdzie nam zagrać z jednym, z tegorocznych pucharowiczów - Ruchem Chorzów. 

Miniony sezon kończyliśmy w mieszanych nastrojach. Efektowne zwycięstwo z Koroną Kielce (5:1) w meczu kończącym rozgrywki sezonu 2013/2014 i seria ośmiu spotkań bez porażki, nie zmieniła ogólnego nastroju przygnębienia. Bo i z czego niby się cieszyć? Z pierwszego miejsca w grupie spadkowej? Dobrej passy z marnej klasy przeciwnikami? Obniżenia wartości sportowej naszej drużyny? Czy poczucia totalnego wypalenia, jakie dotknęło przynajmniej kilku zawodników z naszej niegdyś podstawowej jedenastki?

Nowy sezon to nowe nadzieje i plany, jednak w tym roku trudno o jakiś wyjątkowy optymizm. Z drużyny odeszło kliku zawodników, m.in. Marian Kelemen, Przemysław Kaźmierczak, Dalibor Stevanovic, Sylwester Patejuk czy Adam Kokoszka. Do tego trzeba doliczyć jeszcze kilku innych zawodników, którzy co prawda nie odgrywali w zespole kluczowej roli, ale zawsze stanowili jakieś zaplecze i dawali alternatywę wyboru podczas ustalania składu drużyny. Przed nowym sezonem wzmocnień jak na lekarstwo. Do drużyny dołączyło zaledwie kliku młodych zawodników, m.in. kolejny piłkarz z rodziny Gancarczyków, po przygodzie w Rumunii wrócił do Śląska również Piotrek Celeban. Co tu dużo mówić, nasza kadra wygląda dużo gorzej niż jeszcze rok temu, a do tego doszła poważna kontuzja Marco Paixao - nie zagra przynajmniej przez dwa miesiące. Zostaliśmy bez nominalnego napastnika, bo z tego co widziałem na sparingu z Flotą, szykowany na jego następcę Karol Angielski, jeszcze chyba nie dorósł do tej roli - jeśli młody gracz spala się w zwykłym sparingu to czego możemy spodziewać się po jego występach na boiskach ekstraklasy?

W przedsezonowych testach nie wypadliśmy najgorzej, ale i nie było się czym zachwycać - dwie wygrane i dwa remisy to na razie wszystko, na co stać drużynę Śląska. Zobaczymy jak to będzie wyglądało w walce o punkty. Jeśli jeszcze obronę mamy w tym momencie w miarę poukładaną to już w ataku braki widać jak na dłoni. Na ten moment nie mamy żadnego napastnika z prawdziwego zdarzenia, a i na bokach pomocy nie ma się czym pochwalić. Jedyna nadzieja to wiara w gwałtowny przypływ formy u Plaku czy Picha. Może w końcu odblokuje się i Mila, a bramki zacznie zdobywać Flavio? Kto wie, pomarzyć zawsze można!




wtorek, 25 marca 2014

Czekając na cud...

Zmiana trenera niewiele pomogła naszemu Śląskowi. Tadeusz Pawłowski co prawda nie zanotował jeszcze porażki, ale Śląsk gra tak samo jak za Levego - do pierwszej bramki. Śląsk prowadzi grę, strzela gola i od razu siada na laurach, w końcówce desperacko broniąc się przed stratą bramki i punktów. Sytuacja taka sama jak za poprzedniego trenera. Coś złego stało się z mentalnością naszej drużyny i tego ot tak sobie, nie da się już chyba zmieniać. To trwa  zbyt długo. Można powiedzieć, że od początku obecnego sezonu - nawet od pierwszych meczy eliminacyjnych do Ligi Europy (przykład to rewanżowe mecze z Rudarem i Brugge).

Nie ma już chyba kibiców, którzy wierzą w możliwość awansu Śląska do pierwszej ósemki ligi (ja wierzyłem jeszcze do niedzielnego meczu z Górnikiem). Niby teoretyczne szanse jeszcze są, ale powiedzmy prawdę, z takim zaangażowaniem w grę trzeba będzie się modlić o utrzymanie w lidze. Przypominam, że za trzy kolejki punkty będą dzielone na pół i od strefy spadkowej będzie dzieliła Śląsk bariera zaledwie kilku punktów. Przy naszej grze na remis, może być zwyczajnie ciężko. 

A co musiałoby się wydarzyć, żeby cud (awans do czołowej ósemki) się ziścił?
  1. musimy wygrać pozostałe trzy mecze i zainkasować 9 punktów; w tym momencie do 8 pozycji, którą zajmuje Jagiellonia, brakuje nam 7 punktów (z Jagiellonią dwukrotnie przegraliśmy, zatem przy takiej samej liczbie punktów, będziemy niżej w tabeli); do 7 pozycji, którą zajmuje Zawisza brakuje 9 punktów (gramy z nimi i jeśli wygramy dwiema bramkami, przy równej ilości punktów na koniec ligi, to my będziemy przed Zawiszą)  - gramy z Zawiszą i Podbeskidziem na wyjeździe, i na koniec z Lechią u siebie;
  2. Jagiellonia nie może wygrać już żadnego meczu, co najwyżej jeden może zremisować - grają z Górnikiem i Lechem na wyjeździe oraz Piastem u siebie
  3.  lub Zawisza musi przegrać trzy mecze - grają z nami (dom), z Legią (wyjazd) i na koniec z Ruchem (dom); teoretycznie ich terminarz również nie należy do najłatwiejszych
  4. Cracovia może wygrać maksymalnie jeden mecz, pozostałe dwa musi przegrać (max. 3 punkty); mają korzystniejszy bilans bezpośrednich spotkań i przy równej liczbie punktów to oni awansują kosztem Śląska - grają z Widzewem i Górnikiem u siebie i z Koroną na wyjeździe
  5. Lechia może wygrać jeden mecz i jeden zremisować (max. 4 punkty) - gra z Piastem, Zagłębiem i nami (my musimy wygrać)
  6. Korona może maksymalnie wygrać jeden mecz i dwa zremisować (max. 5 punktów) - grają z Pogonią (dom), Ruchem (wyjazd) i Cracovią (dom)
  7. Piast może wygrać dwa mecze (max. 6 punktów) - grają z Lechią (wyjazd), Pogoń (dom) i Jagiellonią (wyjazd)
Jak widać prawdopodobieństwo spełnienia powyższych warunków jest wręcz znikome. Tym bardziej, że nasz Śląsk gra zwyczajnie słabo i nie potrafi wygrywać nawet wtedy, gdy zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. 

Niestety ze względu na mniejszą ilość czasu, teksty na blogu nie będą już pojawiały się systematycznie, tak jak było to jeszcze jesienią.

Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

poniedziałek, 24 lutego 2014

Levy przypieczętował swój los. Śląsk - Ruch 2:3

Stanislav Levy poza Śląskiem.

Po wczorajszej porażce z Ruchem myślałem o tytule w stylu "Panie Levy, kiedy dymisja?". Dzisiaj już nie musiałem kombinować, bo Zarząd Śląska mnie uprzedził i o północy zwolnił czeskiego szkoleniowca. Podobno jest już nawet wybrany jego następca - dzisiaj ma być podane nazwisko nowego trenera, a być może będzie to cała konferencja prasowa. Jedno jest pewne. Zarząd Śląska postąpił słusznie. Trener Levy zawiódł na całej linii i choć miał olbrzymi kredyt zaufania to jednak czara goryczy się w końcu przepełniła. Dwie porażki na początek wiosny, a do rozegrania jeszcze tylko siedem kolejek rundy zasadniczej i wizja gry w grupie spadkowej, z meczu na mecz staje się coraz bardziej realna. Nie było już na co czekać, choć sama decyzja o zmianie trenera i tak może już nam w niczym nie pomóc.

Nawet nie pamiętam kiedy Śląska wygrał swój ostatni, oficjalny mecz. Mama takie wrażenie, że był to pierwszy pucharowy mecz z Brugią, a później już tylko stopniowy zjazd sportowej formy. Sprawdziłem - ostatnia ligowa wygrana to mecz u siebie z cieniutkim Podbeskidziem w 14 kolejce ekstraklasy. Teraz mamy kolejkę 23. Prawie dziesięć kolejek bez zwycięstwa. To jest piłkarska masakra, do której swoją cegiełkę dorzuciła trener Levy. Fakt, nie mamy szerokiej ławki, ale nie mamy też w składzie piłkarskich nieudaczników. Mamy zawodników, którzy prezentują całkiem wysoki poziom - oczywiście jak na polską ligę. Najbardziej boli, że nie potrafimy wykorzystać szansy od losu, jak pojawiła się w osobie Marco Paixao. Mając w składzie najlepszego strzelca ligi, napastnika, jakiego Śląsk nie miał od wielu lat, wciąż dołujemy, bujając się po dni ligowej tabeli. 

Czy nowy trener odmieni drużynę? Nie mam pojęcia. Co do jednego jestem jednak przekonany. Z trenerem Levym przestaliśmy robić jakiekolwiek postępy, a zaczęliśmy się cofać piłkarsko, czego dobitnym przykładem są wyniki osiągane przez Śląsk w tym sezonie. Żegnam trenerze Levy i życzę powodzenia w trenowaniu zespołów, które mają mocniejsze składy niż Śląsk, z takim będzie zdecydowanie łatwiej o sportowy sukces.

Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

poniedziałek, 17 lutego 2014

Powrót do 'normalności'. Lech-Śląsk 2:1

Start rundy i od razu z liścia w twarz. Trwające przeszło miesiąc czasu przygotowania, osiem meczy sparingowych, dziesiątki treningów, a wczoraj zobaczyłem drużynę, której piłkarze momentami wyglądali tak, jakby pierwszy raz spotkali się na boisku. Totalnego chaosu w defensywie nie może tłumaczyć absencja kilku ważnych dla Śląska zawodników - Pawelca, Kaźmierczaka czy Stevanovica, bo i przecież z nimi w składzie, jesienią nie potrafiliśmy praktycznie niczego wygrać. Teraz wyglądało to jeszcze gorzej.

Biedą wiało również w ofensywie, ale czego można się spodziewać, mając w zespole zaledwie trzech w miarę ofensywnie nastawionych piłkarzy - Marco Paixao, Sylwestra Patejuka i Sebastiana Milę. To i tak cud, że udało nam się strzelić choć jedną bramkę. Po przerwie na boisku pojawił się jeszcze Plaku, ale tak jak jesienią, również i wczoraj nie zaprezentował niczego wartego uwagi. I to by było na tyle ofensywnych graczy Śląska. Niby jest jeszcze młody Dankowski, ale Levy i tak nie daje mu szansy na grę. Z Flavio Paixao sprawa ciągle w toku i nie zdziwię się, jeśli ten zawodnik nie zagra ani minuty w rudzie rewanżowej.

Ogólnie po wynikach w meczach sparingowych można było mieć jakąś nikłą nadzieję na poprawę jakości gry defensywnej Śląska. Wczorajszy mecz rozwiał wszelkie wątpliwości. Do tego dochodzi ciągły niedobór piłkarzy stricte ofensywnych i mamy pełen obraz dzisiejszego Śląska. Drużyny na rozdrożu. Drużyny, która prędzej czy później musi się zmienić i albo do tych zmian dojdziemy przez totalny upadek, albo jakieś cudowne ozdrowienie. To drugie, na razie co najwyżej pozostaje w kwestii marzeń najbardziej zaślepionych kibiców. Pozostali albo już przejrzeli na oczy, albo zaczyna do nich docierać pełen obraz piłkarskiej mizerii dzisiejszego Śląska.

Nie krytykuję przy tym samego wyniku z Poznania, bo ten przy odrobinie szczęścia mógł być zupełnie inny. W końcu Lech również grał straszną padlinę, a o ich zwycięstwie przesądził fantastyczny strzał Teodorczyka. Fantastyczny oczywiście jak na naszą ligę. W innych ligach, takie strzały to norma, u nas rodzynki, dlatego się o nich pamięta. Krytykuję natomiast grę, skład, zgranie, a raczej jego brak oraz koncepcje gry trenera Levego, która w żaden sposób nie przybliża nas do sukcesu, czyli awansu do czołowej ósemki ligi.

Niestety obawiam się, że teraz na jakiekolwiek zmiany jest już za późno. W lidze pewnie się utrzymamy (choć nic nie jest pewne), a co będzie dalej... Póki co to pytanie bez odpowiedzi. Na razie brak jakiejkolwiek wizji rozwoju Śląska, brak pomysłów i brak jasno sprecyzowanego zdania właścicieli w tym temacie. Po odejściu Solorza, wciąż jesteśmy na etapie przejściowym i wciąż nie wiemy, jaki ten Śląsk będzie w najbliższej przyszłości.

Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

czwartek, 13 lutego 2014

Koniec zimy, początek walki o czołową ósemkę

Wojciech Pawłowski - nowy bramkarz Śląska
Organizacyjnie i sportowo

Tegoroczna przerwa zimowa przyniosła w Śląsku sporo zmian, głównie tych organizacyjnych, choć patrząc także pod kątem sportowym, był to dla Śląska okres bardzo pracowity. Dwa zagraniczne zgrupowania, kilka spotkań sparingowych, nowi zawodnicy i ambicja walki o załapanie się do czołowej ósemki ligi. Co wyjdzie z tych wszystkich planów i zamierzeń, będziemy mieli okazję przekonać się już po kilku pierwszych spotkaniach w lidze - pierwsze z nich już w niedzielę w Poznaniu.


W kwestiach organizacyjnych zmianie uległa przede wszystkim struktura właścicielska klubu. Śląsk ma trzech nowych współwłaścicieli: Hasco-Lek S.A., Inter-System S.A. i Supra Invest S.A. Nie są to jakieś finansowe potęgi, ale już jednego miliardera w Śląsku mieliśmy, a korzyści były z tego żadne. Być może rozbicie struktury właścicielskiej okaże się dla Śląska korzystne, choć obawiam się problemów z wypracowaniem jednego, wspólnego stanowiska np. na temat nowych transferów do klubu czy zmiany trenera. Uzgadnianie stanowisk czterech podmiotów (Wrocław pozostał głównym udziałowcem klubu) w praktyce może okazać się więcej niż kłopotliwe. Dużo zależeć będzie zatem od osoby prezesa Śląska. W tym momencie został nim Paweł Żelem - człowiek już wcześniej związany ze Ślaskiem, ostatnio zatrudniony w Lechii Gdańsk na stanowisku dyrektora ds. marketingu, później PR i członka zarządu klubu. 

Kluczowe decyzje na temat wizji funkcjonowania klubu, jego przyszłości oraz sposobów finansowania, mają zostać dopiero wypracowane na kolejnych spotkaniach właścicieli i później zarządu klubu. Na razie nie wiemy praktycznie nic, a niestety długi Śląska same się nie spłacą. Kiepska sytuacja finansowa odbija się na wynikach i kadrze drużyny, która zamiast się rozrastać, stale się kurczy.

No właśnie, jak wygląda kadra Śląska po przerwie zimowej? Tutaj wiele się nie zmieniło. Póki co do Śląska przyszło zaledwie czterech nowych zawodników, przy czym jeden z nich - Flavio Paixao, na razie nie ma pozwolenia na grę (zgodnie z kontraktem może grać dopiero od przyszłego sezonu, choć podobno trwają starania w UEFA o dopuszczenie go do gry już w tej rundzie). Śląsk pozyskał :

Wojtka Pawłowskiego z Udinese, pozycja bramkarza - wypożyczenie do końca 2014
Toma Hateley'a, wolny transfer, prawy obrońca lub defensywny pomocnik - kontrakt na 2,5 roku  
Pawła Zielińskiego ze Ślęzy Wrocław,  prawy obrońca - kontrakt na 1,5 roku 
Flavio Paixao, brata bliźniaka Marco, prawy pomocnik lub napastnik - kontrakt na 2 lata. 

Ze Śląskiem pożegnali się Paweł Garyga, Krzysztof Żukowski, Mateusz Cetnarski oraz Jakub Więzik. Od pierwszego składu został odsunięty Rafał Gikiewicz, który wiosną ma występować w drużynie rezerw Śląska.

Poniżej zestawienie sparingów rozegranych przez Śląsk na zgrupowaniach w Turcji (w Belek i Antalayi) oraz na stadionie przy Oporowskiej.

Śląsk Wrocław 4:0 Ślęza Wrocław   Bramki: M.Paixao 3, K.Dankowski 1
Śląsk Wrocław 3:1 Hoverła Użhorod   Bramki: M.Paixao 1, F.Paixao 2
Śląsk Wrocław 0:0 FC Sankt Pauli
Śląsk Wrocław 3:1 Neftchi Baku   Bramki: M.Paixao 2, K.Dankowski 1
Śląsk Wrocław 4:0 FC Astana   Bramki: D.Stevanovic 1, S.Patejuk 3
Śląsk Wrocław 0:1 Gaz Metan Medias
Śląsk Wrocław 2:1 Illicziveć Muriapol   Bramki: F.Paixao 1, Dudu 1
Śląsk Wrocław 2:4 FC Hradec Karlove   Bramki F.Paixao 1, S.Plaku 1 

Śląsk wygrał pięć z nich, dwa przegrał, w tym ostatnie na własnym stadionie, a jedno zremisował. Ogółem strzeliliśmy aż 18 bramek tracąc zaledwie 8 goli (połowę z nich w ostatnim sparingu), a najlepszym strzelcem został oczywiście Marco Paixao, strzelec 6 bramek. Zaraz za nim uplasował się jego brat Flavio - strzelec 4 bramek i Sylwester Patejuk - strzelił 3 bramki (wszystkie w jednym meczu).

Ogólnie zmiany sportowe należy oceniać pozytywnie, szczególnie jeśli uda się zatwierdzić Flavio do gry już w tej rundzie. Marco i Flavio stanowią dużą siłę ofensywną i dzięki nim możemy na spokojnie zakwalifikować się do czołowej ósemki, a później grać o jak najwyższą pozycję i być może kolejny awans do europejskich pucharów. Cieszy również mała liczba traconych bramek, no może poza ostatnim sparingiem, We wcześniejszych 7 meczach sparingowych straciliśmy zaledwie cztery bramki, jak na naszą defensywę to wyraźny postęp. Jak te wszystkie przygotowania przełożą się na formę drużyny w meczach ligowych będziemy mogli przekonać się już w najbliższą niedzielę - Śląsk zagra na wyjeździe z Lechem Poznań. Początek meczu zaplanowany na godzinę 18:00.


Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl