poniedziałek, 10 listopada 2014

Wicemistrzostwo jesieni

28 punktów na koncie i drugie miejsce w tabeli, 7 meczy z rzędu bez porażki, 27 strzelonych bramek przy 18 straconych - to krótki bilans dokonań piłkarskiego Śląska w pierwszej części sezonu.

Przyznam szczerze, że po letnich przetasowaniach i systematycznym odchudzaniu kadry Śląska, nie wierzyłem w tak dobry start naszego zespołu. Po odejściu z drużyny tylu ważnych dla niej zawodników i dodatkowo po kontuzji Marco Paixao trudno było przypuszczać, że Śląsk na półmetku rundy zasadniczej będzie tracił zaledwie jeden punkt do lidera ekstraklasy. Tymczasem stało się zupełnie inaczej i jest się z czego cieszyć!


Co według mnie złożyło się na ten sukces?

Trener
Gdy Tadeusz Pawłowski pojawił się w Śląsku, myślałem, że to nieporozumienie. Trener bez doświadczenia, ale związany z klubem - według mojej opinii było to rozwiązanie na chwilę, próba uratowania sypiącego się sezony. W tamtym roku ostatecznie się nie udało, nie awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej i tylko na pocieszenie wygraliśmy grupę spadkową. Ten sezon też zaczęliśmy w kratkę, ale z czasem było coraz lepiej.

Co by nie myśleć o trenerze Pawłowskim to bronią go wyniki. Wygrywamy i punktujemy, a to się w piłce liczy. Aktualna pozycja w lidze oraz dobra forma wielu zawodników, zwłaszcza Sebastiana Mili to niewątpliwa zasługa nowego szkoleniowca Śląska.

Forma piłkarzy
Sukcesy z tego sezonu to nie tylko nowa taktyka i schematy gry, ale przede wszystkim dobre przygotowanie niemal wszystkich zawodników do rundy jesiennej. Znakomitą formą poszczycić może się wielu zawodników, którzy w tamtym roku zawodzili. Między innymi odrodził się Sebastian Mila, który przy okazji zwyżki formy wrócił do reprezentacji Polski i od razu strzelił historycznego gola Niemcom. Niesamowity progres skuteczności zanotował Flavio Paixao, kilka ważnych bramek strzelił wcześniej mało widoczny Pich. Z dobrej strony pokazywali się Dudu i Ostrowski. Dobrą rundę rozgrywa również Machaj, któremu jednak wciąż nieco brakuje skuteczności, a może i odrobiny szczęścia.

Atut własnego boiska
Twierdza Wrocław ponownie stała się twierdzą. Na własnym boisku nie przegrywamy, a to liczy się w ostatecznym rozrachunku punktowym. W tym sezonie we Wrocławiu przegraliśmy tylko raz w meczu z przygotowująca się do nowego sezonu Borussią. W ekstraklasie na stadionie we Wrocławiu niepodzielnie rządzi Śląsk!


Choć runda jesienne dobiegła końca, to tej jesieni czekają nas jeszcze cztery mecze wiosenne rozgrywane awansem. Dwa z nich zagramy u siebie - 30 listopada z Pogonią i 12 grudnia z Bełchatowem. Co ciekawe, w rundzie jesiennej właśnie z tymi drużynami przegraliśmy i teraz nadchodzi czas na rewanż. Najbliższy mecz zagramy w Chorzowie (21 listopada) - zaraz po przerwie na reprezentację. Kto wie, może wiosnę zaczniemy na pozycji lidera ekstraklasy?!


wtorek, 21 października 2014

Pewna gra, pewne trzy punkty. Śląsk - Piast 3:0

Śląsk przed drugą połową w meczu z Piastem

Dokładna, spokojna i zrównoważona gra przyniosła efekt. Z Piastem zagraliśmy jak mistrz z uczniem, jak klub ekstraklasy z przeciwnikiem na co dzień występującym w I lub II lidze. W grze Śląska było widać jakość. Zawodnicy byli pewni, starali się grać maksymalnie precyzyjnie, a do tego chętnie atakowali, co oczywiście podobało się kibicom, których tym razem na stadion przyszło całkiem sporo - sobotni mecz na żywo obejrzało około 15tyś widzów. Co jednak warto podkreślić, pierwszą połowę zawodnicy Śląska raczej przespali.

W pierwszej połowie Śląsk miał wyraźną przewagę w posiadaniu piłki, ale ataków na bramkę przeciwnika było jak na lekarstwo. Drugą połowę otworzyła szybka bramka w wykonaniu Flavio Paixao i się rozkręciło. Ostatecznie wygraliśmy strzelając trzy bramki i nie tracąc żadnej, ale tak po prawdzie, to tych bramek mogliśmy nastrzelać zdecydowanie więcej. Zabrakło nieco szczęścia i odrobiny koncentracji. Przynajmniej dwie asysty mógł zaliczyć Dudu, ale Paixao nie zdołał skutecznie domknąć znakomitych dośrodkowań. Setkę zmarnował również Danielewicz, który dostał piłkę marzenie, ale ostatecznie strzelił wprost w bramkarza gości. Mimo tej zmarnowanej setki to był chyba najlepszy mecz Danielewicza w Śląsku i oby tak dalej - moim zdaniem jeden z najlepszych o ile nie najlepszy piłkarz w tym meczu. Była jeszcze poprzeczka Calahoro i zdaje się Machaja, ale nie ma co wybrzydzać. Przez 30minut drugiej polowy Śląsk zagrał naprawdę rewelacyjnie - dzielił i rządził i dopiero w samej końcówce oddał nieco pole zawodnikom Piasta, którzy również mieli znakomitą okazję do zdobycia honorowego gola, ale jej nie wykorzystali.

Większa frekwencja na meczu cieszy, ale jej powodów trzeba dopatrywać się przede wszystkim w kolejnej akcji dzieci/młodzież na stadion i zapewne w znakomitej postawie Sebastiana Mili w meczach reprezentacji. W spotkaniu z Piastem Mila wydawał się jednak odrobinę zmęczony i to nie on zagrał tu pierwsze skrzypce. Jak już wspomniałem w środku bardzo dobrze zagrał Danielewicz, a do tego w ofensywie super spisał się Machaj, który zaliczył dwie asysty. Ogólnie w ostatnich meczach widać, że kilku zawodników Śląska złapało znakomitą formę i oby dotrwali z nią do końca jesieni, bo przed nami jeszcze klika ważnych spotkań.

Przed nami trzy ciężkie mecze. Na początek odwiedziny w Gdańsku, a na koniec pierwszej rundy sezonu zasadniczego, mecz u siebie z Lechem i wyjazd do Krakowa na mecz z Wisłą. Ciężko będzie o komplet punktów, ale z taką grą jak w ostatnim meczu możemy wierzyć, że jest to możliwe, nawet biorąc pod uwagę fakt, że dotychczas na wyjazdach grywamy fatalnie.

piątek, 10 października 2014

Co słychać u byłych zawodników Śląska

Zacznijmy od braci Gikiewiczów
 Łukasz Gikiewicz ze Śląska wyruszył na Cypr, gdzie najwyraźniej mu się spodobało. W tej chwili gra tu już drugi sezon. Najpierw zaangażowała go Omonia Nikosia, a teraz występuje w AEL Limasol. W tym sezonie na boisko wybiega regularnie. Zagrał w meczach eliminacji Ligi Mistrzów (strzelił bramkę Zenitowi) i Ligi Europy z Tottenhamem, a także w sześciu kolejkach ligi cypryjskiej, gdzie strzelił dwie bramki. Jego drużyna z 11 punktami na koncie jest w tej chwili trzecia w tabeli.

Rafał Gikiewicz pożegnał się ze Śląskiem w minionym sezonie i aktualnie występuje w niemieckim drugoligowcu, zespole Eintracht Braunschweig. Ma pozycję pierwszego bramkarza i okazję do gry w każdym meczu. W tym sezonie zagrał we wszystkich meczach ligowych, puszczając łącznie 12 bramek w 9 kolejkach. Jego drużyna aktualnie plasuje się na 11 miejscu w tabeli II Bundesligi.


Co z Kaźmierczakiem?
Przemek nie zdecydował się na pozostanie w Śląsku i od obecnego sezonu występuje w beniaminku naszej Ekstraklasy, w Górniku Łęczna. W Łęcznej zagrał w ośmiu spotkaniach ligowych i zapisał na swoim koncie jedną asystę. W ostatnich dwóch kolejkach nie zagrał - nie znalazłem informacji o przyczynach jego absencji ( w meczy ze Śląskiem nie zagrał). Co ciekawe, w Łęcznej obok Kaźmierczaka występuje innym były zawodnik Śląska, Patric Mraz. To o postawę tego zawodnika podczas treningu, doszło do awantury w Śląsku - efektem było odejście z drużyny Mraza i Łukasza Gikiewicza, a w dalszej konsekwencji i Rafała.


Stevanovic i Kokoszka w lidze rosyjskiej
Daliborovi podobnie jak kilku innym zawodnikom Śląska nie odpowiadały nowe warunki finansowe zaproponowane przez zarząd klubu, stąd i decyzja o odejściu. Od nowego sezonu Stevanovic gra w rosyjskim Torpedo Moskwa razem z Adamem Kokoszką. Ich drużyna nie należy do grona ligowych potentatów, a zatem i jej wyniki są raczej słabe. Stevanovic i Kokoszka grają tutaj w miarę regularnie, ale nie przekłada się to na większe sukcesy klubu. Jak na razie Dalibor strzelił jedną bramkę, a Adam zaliczył jedną asystę. W tej chwili ich klub po 9 kolejkach z 4 punktami na koncie jest na 14 miejscu w tabeli i najprawdopodobniej czeka go zażarta walka u utrzymanie.
W Rosji, ale w I Lidze, gra również Marcin Kowalczyk. Gra, to jednak chyba za dużo powiedziane. Kowalczyk w pierwszoligowej Wołdze siedzi głównie na ławce, albo nawet poza nią. W tym sezonie zagrał w zaledwie dwóch meczach, ale ma na koncie jedną asystę.


Nasi byli skrzydłowi
Sylwester Patejuk wrócił na stare śmieci do Bielska, ale na razie nie może wywalczyć sobie stałego miejsca w składzie Podbeskidzia. Gra niepełne mecze lub końcówki. Co prawda wystąpił w 10 z 11 kolejek i na swoim koncie ma już jedną bramkę i jedną asystę, ale nie można chyba mówić o renesansie jego formy. W ostatnim meczu ze Śląskiem wbiegł na boisko w samej końcówce meczu.

Piotr Ćwielong ze Śląska przeniósł się do niemieckiego Bochum (II Bundesliga) i o ile jego początek przygody z niemiecką piłką wydawał się obiecujący (dostał nawet powołanie do polskiej kadry) to z czasem było coraz gorzej. W tym sezonie Piotrek wybiega na boisko sporadycznie i jak na razie nie udało mu się strzelić żadnej bramki. Na swoim koncie nie ma również żadnej asysty.

Waldemar Sobota po znakomitych występach w eliminacjach do Ligi Europy w 2013 roku szybko znalazł pracodawcę. Brugge kupiło Sobotę za 1mln Euro, co prawdopodobnie uratowało Śląsk przed niechybnym bankructwem. My zostaliśmy bez znakomitego pomocnika, ale sam Sobota otrzymał wielką szansę na rozwój. Czy ją wykorzystał? Chyba nie do końca. Co prawda Sobota gra w lidze belgijskiej w miarę regularnie, ale jego osiągnięcia nie rzucają na kolana. W tym sezonie, po 10 kolejkach ma na swoim koncie zaledwie dwie asysty, plus jedną asystę z eliminacji LE. W rozgrywkach grupowych LE na razie nie zagrał ani minuty.


wtorek, 7 października 2014

Półmetek jesieni za nami

Pierwsza część jesieni za nami. Przed nami jeszcze osiem kolejek, z których aż cztery zostaną rozegrane awansem (kolejki rundy rewanżowej). 


Po 11 kolejkach sytuacja Śląska wygląda całkiem nieźle. 20 punktów na 33 możliwe to być może nie jest jakiś wielki powód do dumy, ale też nie ma się czego wstydzić. Dotychczasowe osiągnięcia pozwalają nam siedzieć na pudle, a to przy okrojonym składzie i polityce oszczędności, moim zdaniem jest sporym sukcesem. Skąd taka dobra pozycja? To przede wszystkim zasługa meczy rozgrywanych na własnym stadionie. Nowy stadion w końcu zaczął nam sprzyjać i choć w tym sezonie frekwencja nie jest imponująca, to szczęście wyraźnie nam sprzyja. Póki co, w tym sezonie nie przegraliśmy u siebie żadnego meczu, a ogólnie nie przegraliśmy u siebie 14 spotkań z rzędu (o ile się nie pomyliłem w rachunkach). Twierdza Wrocław stała się twierdzą nie tylko z nazwy. Na lepsze wyniki Śląska wpływa też niezła forma Sebastiana Mili, który nie tylko asystuje, ale i strzela bramki - w tym sezonie już 4. Obudził się Flavio, swoje dołożył Pich i Ostrowski. Szkoda, że w tak dobrym dla Śląska czasie, wciąż nie mamy do dyspozycji klasowego napastnika. Marco Paixao pewnie wróci  pod koniec rundy jesiennej, a może dopiero na wiosnę.


Poniżej krótkie podsumowanie tego co za nami (po 11 kolejkach) i tego, co jeszcze nas czeka.
  1. Śląsk Wrocław 2:0 Ruch Chorzów
  2. Pogoń Szczecin 4:1 Śląsk Wrocław
  3. Śląsk Wrocław 2:1 Zawisza Bydgoszcz
  4. GKS Bełchatów 2:0 Śląsk Wrocław
  5. Śląsk Wrocław 0:0 Cracovia 
  6. Jagiellonia Białystok 1:3 Śląsk Wrocław
  7. Śląsk Wrocław 2:0 Górnik Zabrze
  8. Legia Warszawa 4:3 Śląsk Wrocław
  9. Śląsk Wrocław 1:0 Korona Kielce
  10. Śląsk Wrocław 2:1 Górnik Łęczna
  11. Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 Śląsk Wrocław
    12. Śląsk Wrocław - Piast Gliwice
    13. Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław
    14. Śląsk Wrocław - Lech Poznań
    15. Wisła Kraków - Śląsk Wrocław
    16. Ruch Chorzów - Śląsk Wrocław
    17. Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin
    18. Zawisza Bydgoszcz - Śląsk Wrocław
    19. Śląsk Wrocław - GKS Bełchatów

Pozostałych 11 kolejek rundy zasadniczej ma być rozegranych wczesną wiosną (już od połowy lutego). Do tego dojdzie 7 kolejek po podziale na grupę mistrzowską i spadkową.

piątek, 8 sierpnia 2014

Ad rem polskiej piłki

Jakże proroczy okazał się mój wczorajszy wpis i dygresja na temat polskiej piłki jako całości. Wczoraj rano jeszcze nie wiedziałem, jak zakończy się rywalizacja Lecha z amatorami z Islandii. Nie była mi również znana sprawa z walkowerem Legii. Tymczasem prawda o polskiej piłce potwierdziła się w 100% - u nas tylko się mówi o wyciąganiu wniosków z porażek, ale tak naprawdę nikt tego nie robi i jest wręcz coraz gorzej!!!

Lech kolejny raz odpada z pucharów i to z coraz słabszymi przeciwnikami. W 2012 roku byli to Szwedzi AIK Solna, w 2013 Litwini - Żaligiris Wilno, a teraz Islandczycy - Stjarnan FC. To już nawet nie ma co mówić o kompromitacji, to jest po prostu piłkarskie dno. Do ogrywania zostali nam co najwyżej przeciwnicy pokroju San Marino, Wysp Owczych czy Gibraltaru - w tym ostatnim przypadku niebawem się okaże, czy rzeczywiście jesteśmy ich w stanie pokonać.

Przejdźmy do Legii. Podobno najbardziej profesjonalny klub w Polsce. Na stołkach sami fachowcy, menadżerowie, prawnicy. Tymczasem po niezłym, a można nawet powiedzieć po bardzo dobrym występie w III rundzie el. LM, Legia drugi mecz przegrywa walkowerem, bo na boisko w 88min. meczu wszedł nieuprawniony do gry Bereszyński. To koniec marzeń o Lidze Mistrzów kolejny rok z rzędu. Po prostu dramat!!!

Co nasz czeka po tych kompromitacjach? 


NIC!!! Zupełnie NIC!!!

Jestem przekonany, że nic się nie zmieni. W naszym kraju ważne i modernizacyjne decyzje podejmowane są tylko i wyłącznie w sytuacji upadku - gdy stoi się nad przepaścią, do której i tak już się wpadnie, bez względu na podejmowane kroki. Wcześniej nikt nie decyduje się na prawdziwe zmiany i reformy! A w naszej piłce przecież nie jest tak źle. Kluby mają stabilne finanse. Kibice przychodzą na stadiony - może nie w tak dużej ilości, ale zawsze. Lepsi piłkarze odchodzą za granicę. Jednym słowem wszystko w normie. Nic nie jest w stanie wstrząsnąć tym środowiskiem, bo nie wstrząsnęła nim nawet gigantyczna skala nadużyć z przed 10 lat. Tutaj nic się nie zmieni, dopóki nie dojdzie do totalnego upadku, do bankructw, do bojkotów, do wstrzymania finansowania przez TV tego badziewia, które nazywamy Ekstraklasą.

Dopóki kasa płynie, dopóki wobec winnych kolejnych kompromitacji nie wyciągane są żadnych konsekwencje, ten okręt będzie płynął dalej nabierając coraz więcej wody, aż skończy się katastrofą.

Zresztą prawda o piłce rozciąga się na całość spraw rozstrzyganych w naszym państwie. Płyniemy ku górze lodowej, o której wszyscy wiedzą, ale której nikt nie dostrzega. Gdy już ją zobaczą na własne oczy, gdy raptownie zacznie brakować pieniędzy na wszystko, to zaczną się próby ratowania sytuacji, tylko wtedy będzie już za późno. Zresztą tak zawsze było w naszej historii. Widać to nasza cecha narodowa, której nie potrafimy w żaden sposób zmienić.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Śląsk - Borussia 0:3

A nie mówiłem... po co my z nimi w ogóle graliśmy!


To wyglądało bardzo, ale to bardzo słabo z naszej strony. Zresztą jak pisałem przed meczem, innego obrazu gry specjalnie się nie spodziewałem. Od BVB dzieli nas przepaść i to nie tylko jeśli chodzi o indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników. Borussia będąc dopiero w cyklu treningowym przestawia taki poziom zgrania i taką dyscyplinę taktyczną, jakiej w polskiej lidze nigdy nie było i chyba nigdy nie będzie.

Przyznam szczerze, że tym razem spodziewałem się zdecydowanie bardziej rozsądnego ustawienia zespołu. W końcu już tyle razy dostaliśmy po uszach od silniejszych rywali, ale nie... każdy trener musi popełniać te same błędy. Znowu radosna piłka w pierwszej połowie, próba prowadzenia otwartej gry i od razu w ryja. Człowiek nie zdążył nawet wygodnie usiąść, a tu jedna bramka, za chwilę druga i już po zawodach. Drużyna była całkowicie rozbita, a zawodnicy Śląska biegali po boisku jak dzieci we mgle. Żadnej taktyki, żadnego ustawienia - czy trener Pawłowski zapomniał, że nie gramy w polskiej lidze, tylko gramy z drużyną z europejskiego topu?

Tym meczem Śląsk udowodnił, że nie ma czegoś takiego jak nauka na błędach. Co roku te same błędy, po których mają by wyciągnięte wnioski. Tyle tylko, że w Polsce nikt tych wniosków nie wyciąga, co najwyżej o tym gada. Cała polska piłka wygląda w ten sam sposób. Prezesi tym razem nie będą zadłużać klubów, nie będą tworzyć kominów płacowych. Trenerzy będą dawać prawdziwą szansę młodym, kosztem starych, będą promować polskich graczy, kosztem zagranicznych. Zawodnicy będą bardziej skoncentrowani i zdyscyplinowani w czasie meczu itd. Wszyscy, cała polska liga mówi ciągle to samo. Tylko wciąż nic się nie zmienia!!!


Źródło:
fot. slaskwroclaw.pl

środa, 6 sierpnia 2014

Z Borussią o...

Jakub Błaszczykowski

Z Borussią Dortmund gramy o... No właśnie, o co my właściwie z nimi gramy? 


Tak po prawdzie to o nic. To zwykły mecz towarzyski, w którym Śląsk ma być co najwyżej statystą dla wielkiej Borussii. To chyba również  próba mini rekompensaty za brak meczy pucharowych w tym sezonie, choć oficjalnie to nie Wrocław, ani tym bardziej Śląsk Wrocław nie są organizatorami tego meczu. Tak czy inaczej Śląsk będzie miał okazję zagrać z kimś w wyższej półki, tylko czy rzeczywiście jest nam to naprawdę potrzbene?

Szczerze mówiąc boję się wyniku. Po doświadczeniach z lat ubiegłych, gdy raz po raz dostawaliśmy w czapę od europejskich średniaków (Sevilla akurat ostatecznie okazała się potęgą europejskiej piłki) jest się o co bać. Kompromitacja wydaje się na wyciągnięcie ręki, a raczej na odrobinę wysiłku ze strony niemieckiej drużyny - jeśli będzie im się choć troszeczkę chciało, to wdepczą nas w ziemię i nie mam względem tego najmniejszych wątpliwości.

Śląsk Wrocław jest słabszy kadrowo niż sezon wcześniej, o formie z momentu startu w europejskich rozgrywkach nawet nie wspomnę - wtedy graliśmy rzeczywiście z polotem, przynajmniej w 4 z 6 spotkań - a przecież z Sevillą dostaliśmy 9 bramek przy jednej strzelonej (u nas w ogóle był dramat 0:5). To jak zagrać z Niemcami? Może trener Pawłowski spróbuje grać 5 obrońcami? Może zrezygnujemy z wysuniętego napastnika, tym bardziej, że obecnie go w zasadzie nie mamy? - Flavio w tej roli spisuje się raczej kiepsko. To już decyzje trenerskie. Kibice rozliczają za wynik i wierzą w postępy w grze Śląska. Korzystny wynik (myślę o remisie) byłby tu bardzo przyjemnym zaskoczeniem. Nie wiem czy graczy Śląska stać na taki rezultat, ale dobra gra na pewno podniosłaby na duch całą drużynę i zaowocowała większym polotem w grze ligowej. O takim polocie i płynności gry dzisiaj w ogólnie nie ma mowy.

Jak będzie?

Z ocenami poczekamy do 19:00 (początek meczu godz. 17:00)!