wtorek, 27 sierpnia 2013

Podsumowanie 5 kolejki Ekstraklasy

Za nami ciekawa kolejka, w której strzelono aż 23 gole. Dwa spotkania zakończyły się remisami, trzy razy wygrywali gospodarze, a w kolejnych trzech meczach górą byli goście. Według mojej oceny najciekawszy mecz rozegrany został w Białymstoku - nie koniecznie ze względu na walory piłkarskie, a bardziej ze względu na jego nieoczekiwany przebieg. Ciekawe były również pojedynki w Zabrzu, Krakowie oraz Bydgoszczy. Nie obyło się również bez niespodzianek - m.in. porażka Legii czy niespodziewanie dobra postawa Korony w starciu z Piastem Gliwice. 

Nowy lider/liderzy w lidze
Dosyć nieoczekiwanie po meczu w Warszawie na fotel lidera ekstraklasy wskoczyła Lechia Gdańsk, która od pewnego czasu gra nie tylko skutecznie w defensywie, ale w końcu także i w ataku. W sobotnim pojedynku z Legią po raz trzeci z rzędu bramkę dla Lechii zdobył Buzała - jak się później okazało było to jedyne trafienie w całym meczu. Legia co prawda próbowała odrobić stratę, ale historia o dwóch równorzędnych 11 warszawiaków okazała się jedynie mrzonką. Legioniści nie potrafili przedrzeć się przez doskonałą obronę Lechii, a strzały z dystansu nie stanowiły żadnego zagrożenia dla bramki lechistów. 

Swojej szansy na odskoczenie od reszty stawki nie wykorzystali piłkarze Górnika Zabrze, którzy w pojedynku z Ruchem Chorzów stracili wygraną w samej końcówce meczu. Remis w wielkich derbach Śląska pozwolił Górnikowi na utrzymanie pozycji lidera ekstraklasy - aktualnie pierwsze miejsce zajmują ex auquo z Lechią Gdańsk. Górnicy grali niezłą piłkę, jednak w drugiej części spotkania zabrakło im konsekwencji, co wykorzystał coraz bardziej waleczny Ruch, który ma na swoim koncie już 6 punktów.

Grupa pościgowa
O doskoczenie do czołówki ekstraklasy walczyły cztery zespoły. W pierwszym meczu Jagiellonia uległa Pogoni Szczecin, a w kolejnym Wisła Kraków nie dała najmniejszych szans Lechowi. 

Tak jak wspomniałem wcześniej, najciekawszy mecz został rozegrany w Białymstoku. Jagiellonia po raz pierwszy w sezonie zagrała przed własną publicznością, co jak pisałem wcześniej, nie było jej atutem. Białostocczanie już po pierwszej połowie przegrywali dwiema bramkami. Dla portowców bramki strzelali Japończycy - Murayama i Akahoshi. W drugiej połowie wydawało się jednak, że Jagiellonia zdoła odwrócić losy meczu. Najpierw samobójcze trafienie zaliczył Koj, a następnie w 69 minucie fantastyczną bramkę strzelił Quintana. Jagiellonia była na fali i wydawało się, że zdoła ten mecz wygrać. Jednak w samej końcówce spotkania, po kontrze portowców do własnej siatki piłkę wpakował Pazdan, przekreślając szansę Jagiellonii na wywalczenie chociażby remisu. Ostatecznie Jagiellonia przegrała, a na piąte miejsce w tabeli wskoczyła Pogoń. 

W drugim meczu o kolejne punkty walczyły drużyny, które w tym sezonie nie poznały smaku porażki. W starciu ligowych potentatów lepsza okazała się na razie niezawodna Wisła, która ma na swoim koncie już 9 punktów, czyli tyle samo, co zachwalana przez ekspertów Legia. Wiślacy grali agresywnie w środku pola i w obronie oraz z polotem na skrzydłach. Swoje okazje do strzelenia bramek wykorzystali Brożek - z karnego oraz Graguła - w końcówce pierwszej połowy. Lech w drugiej połowie starał się odrobić straty, ale grał zbyt schematycznie bez większego pomysłu i wiary w sukces. Wisła odniosła kolejne zasłużone zwycięstwo i wygląda na to, że z meczu na mecz gra coraz lepiej - odwrotnie jak ich sobotni rywal, czyli Lech.

W środku stawki
Dosyć nieoczekiwanie w środku ligowej stawki znalazła się drużyna Cracovii, która wygrała na wyjeździe z Zagłębiem Lubin 1:0. Ci ostatni to największe rozczarowanie początku sezonu. Drużyna budowana za grube miliony na razie całkowicie zawodzi - zawodnicy nie mają formy i chyba pomysłu na swoją grę. Wydaje się, że jeszcze sporo wody upłynie zanim lubinianie wrócą na właściwe tory. Póki co, Zagłębie w lidze wywalczyło zaledwie dwa punkty i strzeliło tylko jedną bramkę. 

Z dołu tabeli wygrzebał się w końcu Śląsk, który tym razem nie zawiódł i bez większego problemu uporał się z Widzewem Łódź. Ozdobą meczu były efektowne akcje, po których wrocławianie strzelili drugą i trzecią bramkę - fantastyczna gra krótką piłką pod polem karnym rywali, zagrania rodem z hiszpańskiej ligi. Oby tej hiszpańskiej piłki Śląskowi starczyło również na czwartkowy rewanż z Sevillą.

Na ligowym dnie
Tutaj zadomowiło się już wspomniane wcześniej Zagłębie, ale towarzystwa chcą mu chyba dotrzymać także takie drużyny jak Zawisza Bydgoszcz czy Podbeskidzie, które w sobotę spotkały się w bezpośrednim starciu. Oba zespoły nie mają na swoim koncie jeszcze żadnej ligowej wygranej i także w tym meczu musiały zadowolić się jedynie remisem. Bliżej wygranej byli gospodarze, którzy prowadzili już 2:0 i wydawało się, że kontrolują mecz. Końcówka należała jednak do gości, którzy zdołali wyrównać i groźnie atakowali do końca, siejąc popłoch w obronie bydgoszczan.

Z ligowego dna wygrzebała się w końcu Korona Kielce, która po efektownym meczu pokonała Piasta Gliwice. Gliwiczanie wydają się na równi pochyłej - stracili Robaka, a ich gra przestała się kleić. Brakuje agresywności w odbiorze piłki, polotu w ataku i wykończenia kontr, które dotychczas były ich najgroźniejszą bronią. W przyszłym tygodniu do Gliwic jedzie Śląsk, co może jedynie pogłębić dołek, w który wpadli piłkarze Piasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz