piątek, 8 sierpnia 2014

Ad rem polskiej piłki

Jakże proroczy okazał się mój wczorajszy wpis i dygresja na temat polskiej piłki jako całości. Wczoraj rano jeszcze nie wiedziałem, jak zakończy się rywalizacja Lecha z amatorami z Islandii. Nie była mi również znana sprawa z walkowerem Legii. Tymczasem prawda o polskiej piłce potwierdziła się w 100% - u nas tylko się mówi o wyciąganiu wniosków z porażek, ale tak naprawdę nikt tego nie robi i jest wręcz coraz gorzej!!!

Lech kolejny raz odpada z pucharów i to z coraz słabszymi przeciwnikami. W 2012 roku byli to Szwedzi AIK Solna, w 2013 Litwini - Żaligiris Wilno, a teraz Islandczycy - Stjarnan FC. To już nawet nie ma co mówić o kompromitacji, to jest po prostu piłkarskie dno. Do ogrywania zostali nam co najwyżej przeciwnicy pokroju San Marino, Wysp Owczych czy Gibraltaru - w tym ostatnim przypadku niebawem się okaże, czy rzeczywiście jesteśmy ich w stanie pokonać.

Przejdźmy do Legii. Podobno najbardziej profesjonalny klub w Polsce. Na stołkach sami fachowcy, menadżerowie, prawnicy. Tymczasem po niezłym, a można nawet powiedzieć po bardzo dobrym występie w III rundzie el. LM, Legia drugi mecz przegrywa walkowerem, bo na boisko w 88min. meczu wszedł nieuprawniony do gry Bereszyński. To koniec marzeń o Lidze Mistrzów kolejny rok z rzędu. Po prostu dramat!!!

Co nasz czeka po tych kompromitacjach? 


NIC!!! Zupełnie NIC!!!

Jestem przekonany, że nic się nie zmieni. W naszym kraju ważne i modernizacyjne decyzje podejmowane są tylko i wyłącznie w sytuacji upadku - gdy stoi się nad przepaścią, do której i tak już się wpadnie, bez względu na podejmowane kroki. Wcześniej nikt nie decyduje się na prawdziwe zmiany i reformy! A w naszej piłce przecież nie jest tak źle. Kluby mają stabilne finanse. Kibice przychodzą na stadiony - może nie w tak dużej ilości, ale zawsze. Lepsi piłkarze odchodzą za granicę. Jednym słowem wszystko w normie. Nic nie jest w stanie wstrząsnąć tym środowiskiem, bo nie wstrząsnęła nim nawet gigantyczna skala nadużyć z przed 10 lat. Tutaj nic się nie zmieni, dopóki nie dojdzie do totalnego upadku, do bankructw, do bojkotów, do wstrzymania finansowania przez TV tego badziewia, które nazywamy Ekstraklasą.

Dopóki kasa płynie, dopóki wobec winnych kolejnych kompromitacji nie wyciągane są żadnych konsekwencje, ten okręt będzie płynął dalej nabierając coraz więcej wody, aż skończy się katastrofą.

Zresztą prawda o piłce rozciąga się na całość spraw rozstrzyganych w naszym państwie. Płyniemy ku górze lodowej, o której wszyscy wiedzą, ale której nikt nie dostrzega. Gdy już ją zobaczą na własne oczy, gdy raptownie zacznie brakować pieniędzy na wszystko, to zaczną się próby ratowania sytuacji, tylko wtedy będzie już za późno. Zresztą tak zawsze było w naszej historii. Widać to nasza cecha narodowa, której nie potrafimy w żaden sposób zmienić.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Śląsk - Borussia 0:3

A nie mówiłem... po co my z nimi w ogóle graliśmy!


To wyglądało bardzo, ale to bardzo słabo z naszej strony. Zresztą jak pisałem przed meczem, innego obrazu gry specjalnie się nie spodziewałem. Od BVB dzieli nas przepaść i to nie tylko jeśli chodzi o indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników. Borussia będąc dopiero w cyklu treningowym przestawia taki poziom zgrania i taką dyscyplinę taktyczną, jakiej w polskiej lidze nigdy nie było i chyba nigdy nie będzie.

Przyznam szczerze, że tym razem spodziewałem się zdecydowanie bardziej rozsądnego ustawienia zespołu. W końcu już tyle razy dostaliśmy po uszach od silniejszych rywali, ale nie... każdy trener musi popełniać te same błędy. Znowu radosna piłka w pierwszej połowie, próba prowadzenia otwartej gry i od razu w ryja. Człowiek nie zdążył nawet wygodnie usiąść, a tu jedna bramka, za chwilę druga i już po zawodach. Drużyna była całkowicie rozbita, a zawodnicy Śląska biegali po boisku jak dzieci we mgle. Żadnej taktyki, żadnego ustawienia - czy trener Pawłowski zapomniał, że nie gramy w polskiej lidze, tylko gramy z drużyną z europejskiego topu?

Tym meczem Śląsk udowodnił, że nie ma czegoś takiego jak nauka na błędach. Co roku te same błędy, po których mają by wyciągnięte wnioski. Tyle tylko, że w Polsce nikt tych wniosków nie wyciąga, co najwyżej o tym gada. Cała polska piłka wygląda w ten sam sposób. Prezesi tym razem nie będą zadłużać klubów, nie będą tworzyć kominów płacowych. Trenerzy będą dawać prawdziwą szansę młodym, kosztem starych, będą promować polskich graczy, kosztem zagranicznych. Zawodnicy będą bardziej skoncentrowani i zdyscyplinowani w czasie meczu itd. Wszyscy, cała polska liga mówi ciągle to samo. Tylko wciąż nic się nie zmienia!!!


Źródło:
fot. slaskwroclaw.pl

środa, 6 sierpnia 2014

Z Borussią o...

Jakub Błaszczykowski

Z Borussią Dortmund gramy o... No właśnie, o co my właściwie z nimi gramy? 


Tak po prawdzie to o nic. To zwykły mecz towarzyski, w którym Śląsk ma być co najwyżej statystą dla wielkiej Borussii. To chyba również  próba mini rekompensaty za brak meczy pucharowych w tym sezonie, choć oficjalnie to nie Wrocław, ani tym bardziej Śląsk Wrocław nie są organizatorami tego meczu. Tak czy inaczej Śląsk będzie miał okazję zagrać z kimś w wyższej półki, tylko czy rzeczywiście jest nam to naprawdę potrzbene?

Szczerze mówiąc boję się wyniku. Po doświadczeniach z lat ubiegłych, gdy raz po raz dostawaliśmy w czapę od europejskich średniaków (Sevilla akurat ostatecznie okazała się potęgą europejskiej piłki) jest się o co bać. Kompromitacja wydaje się na wyciągnięcie ręki, a raczej na odrobinę wysiłku ze strony niemieckiej drużyny - jeśli będzie im się choć troszeczkę chciało, to wdepczą nas w ziemię i nie mam względem tego najmniejszych wątpliwości.

Śląsk Wrocław jest słabszy kadrowo niż sezon wcześniej, o formie z momentu startu w europejskich rozgrywkach nawet nie wspomnę - wtedy graliśmy rzeczywiście z polotem, przynajmniej w 4 z 6 spotkań - a przecież z Sevillą dostaliśmy 9 bramek przy jednej strzelonej (u nas w ogóle był dramat 0:5). To jak zagrać z Niemcami? Może trener Pawłowski spróbuje grać 5 obrońcami? Może zrezygnujemy z wysuniętego napastnika, tym bardziej, że obecnie go w zasadzie nie mamy? - Flavio w tej roli spisuje się raczej kiepsko. To już decyzje trenerskie. Kibice rozliczają za wynik i wierzą w postępy w grze Śląska. Korzystny wynik (myślę o remisie) byłby tu bardzo przyjemnym zaskoczeniem. Nie wiem czy graczy Śląska stać na taki rezultat, ale dobra gra na pewno podniosłaby na duch całą drużynę i zaowocowała większym polotem w grze ligowej. O takim polocie i płynności gry dzisiaj w ogólnie nie ma mowy.

Jak będzie?

Z ocenami poczekamy do 19:00 (początek meczu godz. 17:00)!

piątek, 1 sierpnia 2014

Przed meczem z Zawiszą Bydgoszcz

Po klęsce w Szczecinie czas na rehabilitację. W niedzielne popołudnie Śląsk podejmował będzie na własnym stadionie bydgoskiego Zawiszę.


Jak najszybciej zapomnieć o koszmarnym meczu w Szczecinie! Takiego lania żaden wrocławski kibic chyba się nie spodziewał. Dramatyczna gra zarówno w ataku jak i w obronie, do tego czerwona kartka dla Wojtka Pawłowskiego, który przecież we wcześniejszych meczach bronił bardzo dobrze i niespotykana skuteczność Pogoni. Przypuszczam, że takich goli, jakie strzeliła Pogoń Śląskowi, ponownie strzelić by nie zdołała. Dziś nie ma to już żadnego znaczenia. Wynik poszedł w świat, trzy punkty przepadły, a i wszyscy kibicujący Śląskowi chyba przejrzeli na oczy (włącznie ze mną) i zrozumieli, że ten sezon może być dla nas naprawdę trudny.

W niedziele gramy z Zawiszą. Trzeba zrobić wszystko, by odegnać koszmary minionego sezonu i w końcu pokonać bydgoszczan.W minionym roku przegraliśmy z nimi na własnym stadionie i na wyjeździe (u nas przegraliśmy 1:2, a na wyjeździe 0:1). W tym roku Zawisza próbował swoich sił w pucharach, jednak szybko z nich odpadł, już po pierwszym dwumeczu z Belgami (Zulte Waregem). W lidze spisują się podobnie do Śląska - w pierwszym meczu  wygrali 2:0 z Koroną, w drugim przegrali z Jagiellonią 1:3 (oba mecze na stadionie Zawiszy). Szczerze mówiąc, jeszcze w tym sezonie nie widziałem żadnego meczu Zawiszy, więc ciężko ocenić mi ich aktualną dyspozycję. Prawdopodobnie z racji wcześniejszych przygotowań do sezonu są bardziej pod grą niż zawodnicy Śląska. W naszej lidze o wynikach decyduje jednak bardzo często przypadek i dyspozycja dnia, zatem kto wygra w tym meczu pozostaje sprawą otwartą.

Mam nadzieję, że Śląsk pozbierał się już po porażce w Szczecinie i z większą werwą przystąpi do meczu z Zawiszą. Prognozy pogody nie są zbyt ciekawe - znowu ma być upał - może jednak tym razem nie przełoży się to na brak mocy w nogach zawodników Śląska, czego im oczywiście życzę. W przyszłym tygodniu gramy z Borussią i warto przed tym meczem nieco podbudować morale drużyny. Czekam zatem na zwycięstwo Śląska!