sobota, 7 września 2013

Obrona wciąż zawodzi, nawet w sparingu z pierwszoligowcem. Śląsk Wrocław - GKS Katowice 1:2

Sparing z GKS Katowice miał wypełnić lukę w rozgrywkach ekstraklasy (przerwa ze względu na grę reprezentacji) i po części swoje zadanie spełnił. Kibice mogli obejrzeć mecz za darmo i chętnie z tej możliwości skorzystali, wypełniając krytą trybunę na Oporowskiej przynajmniej w połowie. Niestety piłkarze nie odwdzięczyli się boiskową postawą i mecz przegrali 1:2, choć były okazje by spotkanie przynajmniej zremisować jeśli nie wygrać.

Największe pretensje mam w tym przypadku do obrońców, którzy momentami zachowywali się jak amatorzy. Pierwsza bramka dla GKS padła po stałym fragmencie gry już w 9minucie meczu. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, główka i bramka przy całkowicie biernej postawie naszych obrońców, którzy zgubili krycie w polu karnym i spóźnili się z wyskokiem do piłki. Druga bramka dla katowiczan to jeszcze większe kuriozum. Kokoszka przyjął piłkę w polu karnym 'na klatę' i zamiast od razu ją wybijać czekał na interwencję Gikiewicza. Zawodnik GKS nie czekał i z wystawionej przez Kokoszkę piłki nie miał najmniejszego problemu by strzelić nam drugą bramkę.

Bramka dla Śląska padła po indywidualnej akcji Sebino Plaku, który dzisiaj prezentował się chyba najlepiej z grona naszych ofensywnych zawodników. Kolejne trafienie, nie uznane jednak przez sędziego (podobno spalony) to akcja Marko Paixao, który wszedł na boisko po przerwie. Ten sam zawodnik miał jeszcze w 80 minucie meczu okazję na zdobycie bramki z karnego, ale strzelił wprost w ręce bramkarza gości. GKS Katowice kończył mecz w 10, ale jedyne ożywienie w ostatnie minuty spotkania wnieśli dwaj kibice, którzy wbiegli na murawę stadionu przy Oporowskiej. Emocji i akcji ze strony graczy Śląska zabrakło. 

Na osobne omówienie zasługuje postawa dwóch nowych testowanych przez Śląsk zawodników - Francuza Lorisa Arnauda i Węgra Adama Vassa. Francuz w pierwszej połowie grał jako wysunięty napastnik, w drugiej częsci meczu wystąpił na pozycji prawego pomocnika. Niestety na obu pozycjach wypadł niezwykle słabo, nie wnosząc do gry Śląska praktycznie żadnych pozytywnych impulsów. Arnaud jest wolny i schematyczny w swoich poczynaniach, a jego jedyny plus to efektowna sztuczka techniczna z pierwszej połowy, dzięki której Śląsk zainicjował groźną akcję w ataku. Węgier zagrał na defensywnym pomocniku i co do jego boiskowej postawy nie można mieć żadnych zarzutów. Grał pewnie w destrukcji i z pełnym zaangażowaniem, jednak do gry ofensywnej naszego zespołu ten zawodnik wiele nie wniesie - nie ta pozycja, nie te umiejętności.

Pozostaje jeszcze kwestia Tadeusza Sochy. Tutaj mamy już całkowity upadek formy. Socha nie radzi sobie obecnie ani w obronie ani w ataku. Zawodnicy GKS mijali go praktycznie w każdej akcji, dodatkowo Tadek nie zdołał zablokować chyba żadnego dośrodkowania katowiczan, a w ataku prezentował się wręcz komicznie, psując każdą piłkę której się dotknął. W tym momencie jego kariery, nie wiem czy załapał by się do składu rywala, z którym przyszło nam dzisiaj zagrać - a jest to uwaga, pierwszoligowiec. Tadka trzeba odesłać do rezerw bo wystawianie go teraz na boisko lub nawet posadzenie go na ławce to sabotaż naszej pierwszej drużyny. 

Po sparingu troszkę powiało pesymizmem. Nie mamy na ten moment prawdziwych skrzydeł. Co prawda Plaku próbuje, ale już na przykład Dudu wyraźnie męczy się jako lewoskrzydłowy. Testowany Francuz zupełnie nie nadaje się na pozycję bocznego pomocnika, a w odwodzie nie mamy praktycznie nikogo, zatem znaleźliśmy się naprawdę w kiepskim położeniu. Na razie Paixao (poza dzisiejszym meczem) jest skuteczny i to ratuje nam skórę. Jeśli jednak zacznie zawodzić... Nie mamy na jego pozycję żadnej alternatywy. Chyba, że za taką uznamy Więzika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz