sobota, 12 października 2013

Żegnaj Brazylio...

Ukraina - Polska 1:0
Kolejny przegrany mecz o wszystko! To w polskiej piłce w zasadzie norma, więc nie ma co zwieszać głów, lecz trzeba wziąć na klatę kolejną eliminacyjną porażkę Reprezentacji Polski.

Nie oszukujmy się już więcej. Nie mamy drużyny, a co najwyżej kilku zawodników z niezłymi umiejętnościami plus całą zgraję przeciętniaków, którzy grają w Europie po różnych dziwnych ligach, nie zawsze na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Wyjazdowa porażka z Ukrainą przypieczętowała jedynie obraz zniszczenia w polskiej piłce. W eliminacjach do MŚ 2014 w Brazylii wygraliśmy tylko jeden mecz z profesjonalnym zespołem (meczów z San Marino nie liczę) i był to mecz w domu - 2:0 z Mołdawią we Wrocławiu. Na wyjeździe nie wygraliśmy niczego (ponownie pomijam spotkanie z San Marino - z nimi wygrywa każdy). Do rozegrania zostało spotkanie z Anglią na Wembley, ale tam też niczego nie zwojujemy. Zresztą hipotetyczna wygrana z Anglikami niczego już nam nie daje, te eliminacje przegraliśmy z kretesem.

Co dalej z polską piłką?
Lata mijają, a w polskiej piłce nic się nie zmienia. Niby mamy lepszych piłkarzy, którzy grają w dobrych zagranicznych klubach, ale spójrzmy prawdzie w oczy, to są jednostki. Reszta naszych piłkarzy to co najwyżej przeciętni rzemieślnicy i bez stworzenia zgranego Teamu, nie mają najmniejszych szans w starciu z europejskim średniakiem typu Czarnogóra czy Ukraina. Takiego Teamu w przypadku naszej reprezentacji niestety nie ma. Wystarczy spojrzeć na wczorajszy mecz. W wyjściowym składzie pojawia się dwóch zawodników, którzy o występach w drużynie narodowej już niemal zapomnieli - Grzegorz Wojtkowiak i  Mariusz Lewandowski, do tego po przerwie wchodzi Sławomir Peszko. Trzech graczy wyciągniętych z przysłowiowego kapelusza wchodzi do gry w meczu o wszystko. O jakim zgraniu drużyny możemy więc mówić? Zgrania, przemyślanych akcji i wytrenowanych schematów gry ta reprezentacja nie ma żadnych. W meczu z Ukrainą nie było ani jednego strzału na bramkę po wypracowanej akcji (nie liczę rożnych czy wolnych). Wszystko to akcje indywidualne lub nieco przypadkowe strzały po niedokładnym zagraniu lub wybiciu piłki przez obrońców. Gdzie dośrodkowania? Gdzie gra z klepki? Gdzie akcje w trójkącie? 
Zamiast tego mamy lagę na Roberta Lewandowskiego i niech chłop strzela, w końcu gra w Borussii. 

Klęska na koniec eliminacji pewnie przypieczętuje los Fornalika. Kibice ponownie obdarzą zaufaniem nowego trenera kadry, który powoła tych samych piłkarzy w myśl zasady, że lepszych nie mamy. Z nowymi nadziejami przystąpimy do eliminacji Mistrzostw Europy 2016 - zapewne z czwartego koszyka, na równi z takimi tuzami jak Mołdawia, Estonia, Armenia czy inny zaścianek europejskiej piłki. I... I znowu skończy się na wspomnieniach o minionej potędze polskiej piłki, która w rzeczywistości jest słaba jak barszcz. Najdobitniej świadczą o tym popisy polskich drużyn w europejskich pucharach. W tym występy Śląska Wrocław, któremu Sevilla udowodniła, jaki dystans dzieli polską piłkę od europejskiego poziomu.

2 komentarze:

  1. to bylo do przewidzenia, teraz jeszcze standardowe lanie od anglikow i plan wykonany

    OdpowiedzUsuń
  2. dokładnie; polska piłka to dno, a nawet gorzej bo żadnych perspektyw na lepszą przyszłość nie widać

    OdpowiedzUsuń