czwartek, 24 października 2013

Widmo straconego sezonu

"Co się dzieje ze Śląskiem trenerze Levy?" - Chciałoby się zapytać po poniedziałkowym spotkaniu w Pucharze Polski.
  
Drugi mecz z rzędu, który przegrywamy już w doliczonym czasie gry. Co gorsza, przegrywamy nie przez pecha, ale przez brak konsekwencji w grze oraz niestety, przez zmiany w samej końcówce, które ewidentnie zaburzają rytm gry całego zespołu. 

Największy zarzut jaki mam w stosunku do trenera Śląska to właśnie brak zdecydowania w przeprowadzaniu zmian (zmiany są zbyt późne), a także brak logiki w ich przeprowadzaniu (wprowadzają zamieszanie w ustawieniu). Doskonały przykład tej sytuacji to ostatnie dwa mecze WKS. 

W wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem, Śląsk Wrocław prowadzi 2:1, od 60-70 minuty zespół jest w ciężkich opałach i wypadałoby wzmocnić nieco obronę. Trener dochodzi jednak do innych wniosków i w miejsce raczej defensywnie usposobionych Hołoty i Sochy, wprowadza zawodników stricte ofensywnych - Plaku i Patejuka. W konsekwencji brakuje precyzji w defensywie i w doliczonym czasie tracimy dwa gole, we frajerski sposób przegrywając praktycznie wygrany mecz - jeden z najlepszych meczy Śląska w tym sezonie.

Z kolei w poniedziałkowym meczu pucharowym gra jest raczej wyrównana, Śląsk nie ma wielkiej przewagi w polu, a i sytuacji do strzelenia bramki niewiele. W zamian, w ostatnich minutach meczu, na boisku pojawiają się gracze znani przede wszystkim z defensywy - Socha i Ostrowski.Wchodzą w miejsce zawodników ofensywnych Patejuka i Cetnarskiego. Po chwili błąd w obronie i tracimy bramkę w doliczonym czasie gry. Na koniec trener dopełnia chaosu ściągając najlepszego w defensywie Pawelca, a w jego miejsce wprowadzając Więzika, ale na taką zmianę jest już zdecydowanie za późno. Pytam się? Gdzie tu logika? My w tym meczu nie prowadziliśmy, był remis i zanosiło się na dogrywkę - po co te zmiany w samej końcówce, po co zmiany zawodników defensywnych za ofensywnych, w końcu po co wymiana środkowego obrońcy na "napastnika" w 94minucie meczu - to tylko zabiera cenny czas. Brak logiki w przeprowadzaniu zmian ponownie zburzył rytm gry i rozbił zespół. Na boisku przez chwile zrobił się chaos. Jagiellonia ten moment wykorzystała i wyeliminowała nas z dalszych rozgrywek w Pucharze Polski.

Winę za wyniki osiągane w ostatnich dwóch meczach, a raczej za brak tych wyników, w całości zrzucam na barki trenera. Według mnie to właśnie błędne decyzje ławki trenerskiej przesądziły o braku punktów w meczu z Górnikiem i odpadnięciu z Pucharu Polski. Jak dla mnie, nad trenerem Levym zbierają się czarne chmury, które trudno będzie odpędzić.To nie pierwsze tego typu wpadki czeskiego szkoleniowca, a o lepsze rezultaty w najbliższym czasie będzie trudno. Tym bardziej, że filar drużyny (Sebastian Mila) złapał kontuzję i nie zagra przez kilka tygodni. Czyżby nadszedł czas zmian także na ławce trenerskiej Śląska?

Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz