poniedziałek, 17 lutego 2014

Powrót do 'normalności'. Lech-Śląsk 2:1

Start rundy i od razu z liścia w twarz. Trwające przeszło miesiąc czasu przygotowania, osiem meczy sparingowych, dziesiątki treningów, a wczoraj zobaczyłem drużynę, której piłkarze momentami wyglądali tak, jakby pierwszy raz spotkali się na boisku. Totalnego chaosu w defensywie nie może tłumaczyć absencja kilku ważnych dla Śląska zawodników - Pawelca, Kaźmierczaka czy Stevanovica, bo i przecież z nimi w składzie, jesienią nie potrafiliśmy praktycznie niczego wygrać. Teraz wyglądało to jeszcze gorzej.

Biedą wiało również w ofensywie, ale czego można się spodziewać, mając w zespole zaledwie trzech w miarę ofensywnie nastawionych piłkarzy - Marco Paixao, Sylwestra Patejuka i Sebastiana Milę. To i tak cud, że udało nam się strzelić choć jedną bramkę. Po przerwie na boisku pojawił się jeszcze Plaku, ale tak jak jesienią, również i wczoraj nie zaprezentował niczego wartego uwagi. I to by było na tyle ofensywnych graczy Śląska. Niby jest jeszcze młody Dankowski, ale Levy i tak nie daje mu szansy na grę. Z Flavio Paixao sprawa ciągle w toku i nie zdziwię się, jeśli ten zawodnik nie zagra ani minuty w rudzie rewanżowej.

Ogólnie po wynikach w meczach sparingowych można było mieć jakąś nikłą nadzieję na poprawę jakości gry defensywnej Śląska. Wczorajszy mecz rozwiał wszelkie wątpliwości. Do tego dochodzi ciągły niedobór piłkarzy stricte ofensywnych i mamy pełen obraz dzisiejszego Śląska. Drużyny na rozdrożu. Drużyny, która prędzej czy później musi się zmienić i albo do tych zmian dojdziemy przez totalny upadek, albo jakieś cudowne ozdrowienie. To drugie, na razie co najwyżej pozostaje w kwestii marzeń najbardziej zaślepionych kibiców. Pozostali albo już przejrzeli na oczy, albo zaczyna do nich docierać pełen obraz piłkarskiej mizerii dzisiejszego Śląska.

Nie krytykuję przy tym samego wyniku z Poznania, bo ten przy odrobinie szczęścia mógł być zupełnie inny. W końcu Lech również grał straszną padlinę, a o ich zwycięstwie przesądził fantastyczny strzał Teodorczyka. Fantastyczny oczywiście jak na naszą ligę. W innych ligach, takie strzały to norma, u nas rodzynki, dlatego się o nich pamięta. Krytykuję natomiast grę, skład, zgranie, a raczej jego brak oraz koncepcje gry trenera Levego, która w żaden sposób nie przybliża nas do sukcesu, czyli awansu do czołowej ósemki ligi.

Niestety obawiam się, że teraz na jakiekolwiek zmiany jest już za późno. W lidze pewnie się utrzymamy (choć nic nie jest pewne), a co będzie dalej... Póki co to pytanie bez odpowiedzi. Na razie brak jakiejkolwiek wizji rozwoju Śląska, brak pomysłów i brak jasno sprecyzowanego zdania właścicieli w tym temacie. Po odejściu Solorza, wciąż jesteśmy na etapie przejściowym i wciąż nie wiemy, jaki ten Śląsk będzie w najbliższej przyszłości.

Źródło:
fot.slaskwroclaw.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz